Sądy wspierają skarbówkę?
Sądy administracyjne zachowują się jak trzecia instancja podatkowa. Takiego zdania są eksperci, którzy jako przykłady takiego zachowania wskazują ostatnie orzeczenia w sprawie karnego 75-procentowego PIT-u - pisze "Dziennik Gazeta Prawna".
23.10.2013 | aktual.: 23.10.2013 09:25
Kilka dni temu Naczelny Sąd Administracyjny (NSA) uznał, że decyzje wydane przez dyrektora izby skarbowej przed datą wejścia w życie wyroku TK są prawidłowe.
Pierwszy niekorzystny dla podatników wyrok w sprawie 75-proc. PIT wydał Wojewódzki Sąd Administracyjny (WSA) w Gliwicach. Stwierdził, że decyzja organów podatkowych wydana przed datą publikacji orzeczenia TK została sporządzona na podstawie obowiązujących wtedy przepisów, więc nie można jej uchylić.
Jak ocenia Wojciech Serafiński, doradca podatkowy, takie orzeczenia kolejny raz dowodzą, że sądownictwo administracyjne staje się trzecią instancją podatkową, zainteresowaną zwiększeniem dochodów do budżetu państwa.
- Takie rozstrzygnięcie godzi w zasady państwa prawnego. NSA miał obowiązek zastosowania wyroku trybunału, a więc miał obowiązek uchylić niekorzystne dla podatników wyroki WSA - dodaje.
Zdaniem Ireneusza Krawczyka, radcy prawnego i partnera w kancelarii Ożóg i Wspólnicy, nie mogło być intencją TK, aby z orzeczenia mogli skorzystać tylko ci, którzy dopiero mieliby zapłacić podatek na podstawie decyzji właściwego urzędu, a nie ci, którzy go niezgodnie z konstytucją zapłacili.
Trybunał Konstytucyjny za niekonstytucyjny uznał przepis, który pozwalał nakładać 75-proc. daninę od nieujawnionych dochodów. I generalnie sądy administracyjne odmawiały stosowania zakwestionowanej regulacji z ustawy o PIT.
Dzień przed rozprawą do Trybunału Konstytucyjnego wpłynęło pismo Rady Ministrów, w którym napisano wprost, że stanowisko trybunału w sprawie nieujawnionych źródeł może wywołać skutki finansowe nieprzewidziane w ustawie budżetowej. Według przedstawicieli Ministerstwa Finansów kwota należności dla fiskusa z tytułu 75-proc. PIT w latach 2008-2012 to blisko 1 miliard złotych. Czy fiskus nie posunął się za daleko?