Silnej grupy nikt nie ruszy
Początek notowań nowego tygodnia rozpoczął się od silnej zwyżki rynku o 3 proc. Ani zachowanie azjatyckich giełd, ani jakiekolwiek dane makroekonomiczne nie uzasadniały takiego optymizmu.
23.02.2009 17:19
J
edynie można było podejrzewać, że to jeszcze echa piątkowego zakończenia sesji kiedy indeksy w ostatnich 15 minutach wzrosły o 4 procent. Wszyscy którzy nie załapali się na tamten rajd liczyli, że dziś nastąpi kontynuacja. Nic takiego jednak nie miało miejsca.
Na wysokich poziomach szybko pojawiła się większa podaż, która zepchnęła WIG20 do poziomu piątkowego zamknięcia, gdzie nastąpiła stabilizacja notowań. Niedźwiedziom zadanie ułatwiały minima na rynkach zachodnich. Największe obroty i największe spadki dotyczyły oczywiście sektora bankowego. Z sześcioprocentowych wzrostów PEKAO i PKO BP nic nie zostało, a po południu nawet kursy zabarwiły się na czerwono.
Giełdzie nie pomagał nawet umacniający się złoty. Na początku krajowa waluta zyskiwała kosmetycznie, ale cały obraz sytuacji na rynku walutowym zmienił komunikat z NBP. Prezes NBP poinformował o możliwym podjęciu przez bank interwencji, ponieważ uważa, że ostatnie silne osłabianie się krajowej waluty nie ma odzwierciedlenia w sytuacji ekonomicznej, a co najważniejsze – szkodzi gospodarce. Podobne oświadczenia wydały również Banki Centralne Czech i Węgier. Banki ostrzegają, że zamierzają prowadzić wspólne interwencje na rynkach walutowych, aby zapewnić stabilność kursów. Na razie była to interwencja słowna, ale jak się okazało niezwykle skuteczna. Tuż po informacji zloty wzmacniał się o 14 groszy do euro i dolara oraz 10 groszy do franka.
Komunikat wydał też rządu USA, informujący, że nacjonalizacja największych instytucji finansowych będzie ostatecznością, a głównie nacisk zostanie położny na wzmocnienie kapitałowe przez preferencyjne pożyczki. To pomagało sektorowi finansowemu w Europie, ale już po południu gracze zapomnieli o tej pomocy i wraz z rozpoczęciem handlu w Stanach indeksy zanurkowały. Nawet nasz rynek z początkowych wzrostów zakończył spadkiem o 1,3 proc. gromadząc znacznie mniejszy obrót niż w poprzednim tygodniu. Sytuacja jest dość patowa. Rynek po szóstym spadkowym tygodniu ma otwartą drogę ku 1440 pkt., a jednocześnie nowe minima bessy na zachodnich parkietach skutecznie powinny powstrzymywać ambicje byków. W takim układzie sił decydujące będą pojedyncze wydarzenia i informacje, które mogą przechylić szalę na jedną ze stron.
Paweł Cymcyk
Analityk
A-Z Finanse