Syndrom kardynała Dziwisza
Awans nie każdemu służy. Lepiej poprzestać na skromniejszym stanowisku, niż sięgać po funkcję, na której nie będziemy się sprawdzać. Zdaniem niektórych, najlepszym tego przykładem jest kardynał Stanisław Dziwisz z Krakowa - pisze Mirosław Sikorski.
19.04.2010 | aktual.: 19.04.2010 12:38
"Awans nie każdemu służy. Lepiej poprzestać na skromniejszym stanowisku, niż sięgać po funkcję, na której nie będziemy się sprawdzać. Zdaniem niektórych, najlepszym tego przykładem jest kardynał Stanisław Dziwisz z Krakowa" - komentuje Mirosław Sikorski.
Wierzyliśmy, że po śmierci Jana Pawła II to on będzie największym autorytetem w polskim Kościele. Niektórzy powiedzą, że świetnie się sprawdza. Ale są i krytyczne opinie: były sekretarz papieża nie ma charyzmy, która znamionuje prawdziwych liderów. Według krytyków, jego brak charakteru po raz pierwszy wyszedł na jaw przy okazji sporu wokół lustracji duchownych (arcybiskup był za, a nawet przeciw). A teraz ten niejasny udział metropolity krakowskiego w podjęciu – chyba dość niefortunnej – decyzji o pogrzebie pary prezydenckiej na Wawelu.
W świecie biznesu znana jest zasada Petera, wedle której w organizacji hierarchicznej każdy awansuje aż do osiągnięcia własnego progu niekompetencji – czyli poziomu, na którym dotychczasowe kompetencje i predyspozycje są za małe, aby poradzić sobie z nową odpowiedzialnością i wyzwaniami. Potem zaczyna się ostry zjazd w dół. Zwolnienie, a w najlepszym razie – utrata reputacji.
Przykłady? Genialny informatyk nie zawsze będzie dobrym szefem departamentu IT. A popularny publicysta polityczny niekoniecznie sprawdzi się jako redaktor naczelny gazety czy prezes telewizji. Podobnie osobisty sekretarz Ojca Świętego – może nie należy od niego oczekiwać, że będzie efektywnym włodarzem diecezji, a tym bardziej jednym z najbardziej wpływowych ludzi w Polsce? Co innego pomagać papieżowi, a co innego podejmować istotne, ważnej dla narodu, decyzje.
Nawet niektórzy przyjaciele Stanisława Dziwisza nie widzą w nim lidera, a jedynie kustosza pamięci po Janie Pawle II. Chyba zaś wszyscy rodacy cenią go za życzliwość i pogodne usposobienie. Każdy jednak przyzna, że tego typu kwalifikacje nie wystarczą, by zdobyć „rząd dusz” w Polsce. Psychologowie nie mają wątpliwości, że wielką odwagą jest przyjąć awans, ale jeszcze większą odmówić jego przyjęcia – jeżeli uznamy, że na nowym stanowisku po prostu nie damy sobie rady.
Jeśli nie potrafisz, nie pchaj się na afisz!
Mirosław Sikorski