System kaucyjny. Grozi nam scenariusz z Węgier? "Sklepy się tego boją"

Na Węgrzech i w Rumunii systemy kaucyjne również były niedopracowane na starcie. Klienci porzucali opakowania pod sklepami. Robiła się sterta śmieci, bo nikomu nie chciało się już z powrotem tych opakowań brać do domu - mówi WP Finanse Marcin Derenda, prezes AKE Technologies, firmy zajmującej się produkcją tzw. butelkomatów.

ButelkomatSystem kaucyjny. Grozi nam scenariusz z Węgier?
Źródło zdjęć: © Canva, Marcin Derenda
Adam Sieńko

Adam Sieńko, WP Finanse: Do startu systemu kaucyjnego zostało nam już tylko kilka dni...

Marcin Derenda, prezes AKE Technologies: A wciąż brakuje podstaw. Niektóre sieci handlowe nie mają podpisanych umów z operatorami, którzy mają zajmować się obsługą odpadów. Brakuje umowy międzyoperatorskiej, centralnego systemu rozliczeniowego. Wielu sklepom brakuje infrastruktury do zbiórki opakowań, a bez tego frustracja klientów może sięgnąć zenitu, bo okaże się, że zapłacą kaucję za butelkę, a potem będą mieli problem z jej odzyskaniem. I co wtedy?

Handel alarmuje, że butelki z logo kaucyjnym, czyli te, które będzie można wrzucać do butelkomatów, pojawią się w sklepach długo po 1 października. Wielu konsumentów o tym nie wie.

Trzeba mieć świadomość, że szumnie ogłaszana data 1 października tak naprawdę nie jest datą wejścia systemu kaucyjnego. To data, która określa, od kiedy producenci mogą wprowadzać do obrotu opakowania kaucyjne. Mogą, ale nie muszą. Okres przejściowy trwa do końca roku, co oznacza, że opakowania z logo kaucyjnym mogą trafiać do sklepów nawet 2-3 miesiące po starcie systemu.

Myślał, że jedzie do Niemiec po zarobek. Na miejscu duże rozczarowanie

W tak zwanym międzyczasie może się okazać, że Polacy chcą wrzucać do recyklomatów butelki, których urządzenia nie przyjmą. Słyszałem wręcz o gromadzeniu plastikowych opakowań przed 1 października, by można je było potem dobrze spieniężyć.

Tak właśnie ludzie mogą zareagować. Mamy system kaucyjny, więc idę i na tym, co mam w swoim worku, zarobię 50 groszy od sztuki.

Skąd to przekonanie?

Na Węgrzech i w Rumunii systemy kaucyjne również były niedopracowane na starcie i okazywało się, że klienci nie mogli znaleźć butelkomatów albo maszyny nie przyjmowały im starych butelek.

Wiesz co się działo? Klienci porzucali opakowania pod sklepami. Robiła się sterta śmieci, bo nikomu nie chciało się już z powrotem tych opakowań brać do domu. Sklepy boją się, że u nas będzie tak samo.

Macie za sobą testy. Możecie coś powiedzieć, jak Polacy korzystają z recyklomatów?

Najwięcej tzw. sesji wrzutowych liczyło od jednego do trzech opakowań. Ludzie po prostu podchodzili do maszyn, wrzucali opakowania i obserwowali, co się dzieje.

Niektórzy brali później paragon, inni nie. Nie czarujmy się, przy 5-15 groszach kaucji w fazie pilotażowej taki paragon był wart średnio kilkanaście do kilkudziesięciu groszy. Ale najważniejsze dla nas było to, że ludzie nie bali się podchodzić do maszyn. Inna sprawa, że kontaktując się z działem IT jednego ze sklepów, usłyszałem, że od 60 do 80 proc. bonów zostało zrealizowanych, co pokazuje, że bodziec finansowy jest jednak dość skuteczny.

Zdarzały się także inne zachowania. Bywało, że pod automat klienci przynosili nawet koło 100 opakowań jednocześnie.

Ile?

Tak, przychodzili o 23.00 i wrzucali butelka po butelce. Dla mnie ciekawe są kwestie składowania takich ilości, bo 100 butelek to mniej więcej 2,5 dużego worka na śmieci. Gdzieś to trzeba przecież trzymać.

Ale ja takie zachowania bardzo pochwalam. Jeżeli ludzie potrafią o tej porze pofatygować się do maszyny i sprawdzić sobie, jak wygląda system kaucyjny w praktyce, to znaczy, że nastawienie społeczeństwa jest bardzo pozytywne.

Każdą lokalizację monitorowaliśmy 24 godziny na dobę. Po 6-8 tygodniach identyfikowaliśmy już stałych klientów. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można było powiedzieć, że tego i tego dnia, o tej i o tej godzinie przyjdzie klient i wrzuci mniej więcej tyle opakowań.

Nie było awantur?

Na początku fazy testów rzeczywiście przychodzili ludzie i próbowali wrzucić opakowania kupione za granicą.

Co się działo?

Na ekranie pojawiał się jasny komunikat: "To opakowanie nie należy do systemu zbiórki". Mimo tego klienci pchali te opakowania dalej i byli wręcz zniesmaczeni, że maszyna ich nie przyjmuje. Trzeba było im spokojnie tłumaczyć: "Słuchajcie, to nie jest opakowanie, które jest na nasz rynek".

Reakcja? Dalsze pretensje. Bo przecież inne maszyny przyjmują takie butelki, a nasza nie.

Kilka miesięcy przed wprowadzeniem systemu kaucyjnego okazało się, że część recyklomatów biorących udział w pilotażu daje się łatwo oszukać. Na przykład na banalnie łatwą metodę na sznurek.

Nie mogę ręczyć za cały rynek. Ustalenia międzyoperatorskie zabezpieczają ten system w absolutnie podstawowej formie. Dostaliśmy wymagane minimum, które automaty muszą spełniać. Nie ma jednak żadnej jednostki, która by to weryfikowała. Są więc producenci recyklomatów, którzy rzeczywiście podchodzą do tego z sercem i chcą zabezpieczyć operatorów i ich interesy. Nie jest to jednak reguła.

Co z resztą rynku?

Pojawili się na nim pseudoproducenci, którzy startują niemal od zera. Korzystając z faktu, że sklepy są zmuszone zainwestować w recyklomaty, zwietrzyli interes.

Niektóre firmy obudziły się kilka miesięcy temu i sprowadziły gotowe urządzenia z Dalekiego Wschodu. Przerażają mnie sytuacje, kiedy słyszę, że ktoś podpisuje list intencyjny z firmą A, a ta firma A jeszcze rok temu nie miała nawet prototypu recyklomatu. Taki producent wprowadza nieprzetestowane urządzenie na rynek i ono będzie testowane już w trakcie działalności systemu. No i teraz, co się stanie, jeżeli takie urządzenie nie będzie spełniało norm?

Polacy to wykorzystają. Nie takie Enigmy w przeszłości rozpracowywaliśmy.

Jako naród jesteśmy pod tym względem mistrzami świata. Jeżeli ktokolwiek wpadnie na schemat, jak taką maszynę na te 50 groszy jednorazowo oszukać, a to jest bardzo proste do rozpracowania, to będziemy mieli takie straty finansowe, jakie nikomu się tutaj nawet nie śniły.

To o jakich kwotach powinniśmy śnić?

Gdy wprowadzono system kaucyjny ponad 20 lat temu w Niemczech, po dłuższym czasie zwrócono uwagę, że przyjętych opakowań jest więcej niż rzeczywiście wyprodukowanych. Straty przekroczyły kilkadziesiąt mln euro.

Pierwsze sprawy wyjdą w centrach rozliczeniowych, bo najprościej jest oszukać przy zbiórce ręcznej lekko wspomaganej dodatkowymi urządzeniami. Ktoś w końcu zorientuje się, że liczby się nie zgadzają. Operator zapyta, dlaczego dostał butelki, które zostały mu odrzucone na etapie rozliczeń jako "nieregulaminowe".

I zacznie się szukanie winnych po sklepach.

A te sklepy kaucje już przecież klientom wypłaciły. Po nitce do kłębka operatorzy dojdą jednak, które sklepy tak naprawdę przyjmują wszystko, jak leci. Ktoś od kogoś będzie chciał zwrotu tych nienależnie wypłaconych kaucji.

Ja się obawiam, że w tych wszystkich małych jednostkach, czy nawet większych, gdzie patrzy się tylko na cenę urządzeń do zbiórki, a nie patrzy się na swoje bezpieczeństwo, taka polityka może się odbić naprawdę dużą czkawką.

A jeżeli system okaże się nieszczelny nie na poziomie zbiórki ręcznej, tylko samych butelkomatów? Trzeba będzie weryfikować jedną maszynę po drugiej?

Tak, ale to będzie trudne do wychwycenia. Nie będziemy narażeni na spektakularne akcje typu: podjeżdża ciężarówka i jest opróżniana ze wszystkich butelek do jednej maszyny. To za bardzo rzuca się w oczy.

Problem będzie wyglądał inaczej. Ludzie znajdą maszynę, która będzie łykać butelki spoza systemu i zaczną to wykorzystywać. Wieść rozniesie się pocztą pantoflową. I jeden Kowalski wrzuci 4 opakowania, jego sąsiad 5. Jeżeli w skali kraju takich urządzeń będzie wiele, to pojawi się spory problem.

Sporo czasu spędzasz za granicą. Masz stamtąd jakieś pozytywne obserwacje?

Austria wprowadziła ten system od początku roku i muszę powiedzieć, że jestem mile zaskoczony. Sklepy o wiele wcześniej zadbały o to, żeby wyposażyć się w recyklomaty, bo w ogromnej większości mamy tam do czynienia ze zbiórką automatyczną.

Mają też tylko jednego operatora, więc jest to prościej zorganizowane niż w Polsce.

W Austrii trwa teraz druga fala wdrożenia - coraz mniejsze sklepy zaczynają wyposażać się w maszyny, bo społeczeństwo chce mieć punkty zbiórki jak najbliżej domów.

Podobny proces przebiegał na Słowacji. Tam mniejsze sklepy wręcz dominują, jeżeli chodzi o liczbę butelkomatów w całym kraju. Klienci sami przychodzili i prosili, by w sklepie, który jest koło nich, takie urządzenia stanęło, bo kasjerka jest od kasowania produktów, a nie przebierania odpadów.

To pozytywne zjawisko. Aby system był powszechny, musi być łatwo dostępny.

Sęk w tym, że kwestionowany bywa sens wprowadzania tego systemu. Polska Izba Handlu w rozmowie z WP Finanse twierdziła, że to rozwiązanie anachroniczne. Tak jakbyśmy cofali się w przeszłość o dobre 20 lat.

Pamiętajmy, że system kaucyjny wprowadzany jest w tych krajach, które nie osiągają odpowiednich poziomów zbiórki selektywnej. Opierając się na unijnej dyrektywie SUP, w tym roku powinniśmy osiągnąć poziom zbiórki i recyklingu na poziomie 77 proc. My tego nie robimy. Mało tego, jesteśmy bardzo daleko od tego celu.

Muszę tutaj nadmienić, że aby recyklat (surowiec uzyskany dzięki recyklingowi, z którego można skorzystać ponownie - przyp. red.) można było wprowadzić znowu do obrotu, musi być odpowiednio certyfikowany. Musimy znać jego pochodzenie i mieć pewność, że może mieć on styczność z żywnością. W tej chwili mamy w porywach do 40 proc. takich opakowań, a tak naprawdę, jeśli chodzi o PET realnie gdzieś koło 30 proc.

System kaucyjny ma nas zmobilizować, żeby poziomy zbiórek zwiększyć. Do tej pory nie było kraju, który po wprowadzeniu systemu nie odnotował takiego efektu. Gdybyśmy selektywnie zbierali więcej odpadów, byli w stanie więcej z nich odzyskać, być może rzeczywiście stałby się zbędny. Na tę chwilę nie ma jednak innego relatywnie dobrego rozwiązania, aby tego systemu nie wprowadzać.

Rozmawiał Adam Sieńko, dziennikarz WP Finanse i money.pl

Wybrane dla Ciebie

Gdzie wyrzucić opakowanie po mięsie? Niektórzy robią to źle
Gdzie wyrzucić opakowanie po mięsie? Niektórzy robią to źle
Co zrobić z pieniędzmi na wypadek wojny? Oto złote rady eksperta
Co zrobić z pieniędzmi na wypadek wojny? Oto złote rady eksperta
Popularna przyprawa może być groźna dla zdrowia. UE potwierdza
Popularna przyprawa może być groźna dla zdrowia. UE potwierdza
Nie każdy senior o tym wie. To umożliwia legitymacja emeryta
Nie każdy senior o tym wie. To umożliwia legitymacja emeryta
Ile trzeba zarabiać na 5 tys. zł emerytury? Mamy wyliczenia
Ile trzeba zarabiać na 5 tys. zł emerytury? Mamy wyliczenia
Szukają Polaków do pracy. W przeliczeniu płacą 4 tys. zł tygodniowo
Szukają Polaków do pracy. W przeliczeniu płacą 4 tys. zł tygodniowo
Praca do 70 roku życia. Duża zmiana w tej grupie zawodowej
Praca do 70 roku życia. Duża zmiana w tej grupie zawodowej
Dwa przelewy od ZUS w październiku. Oto szczegóły
Dwa przelewy od ZUS w październiku. Oto szczegóły
Od środy zakupy będą droższe. Wchodzi w życie nowa opłata
Od środy zakupy będą droższe. Wchodzi w życie nowa opłata
Gwiazdor nie chce zostawić dzieciom swojej fortuny. Oto dlaczego
Gwiazdor nie chce zostawić dzieciom swojej fortuny. Oto dlaczego
"Niech cała Polska wie". Zmierzyliśmy głośność wiatraków
"Niech cała Polska wie". Zmierzyliśmy głośność wiatraków
Austriacki inwestor powiedział: pas. Teraz polska fabryka zbiera pieniądze na wykup
Austriacki inwestor powiedział: pas. Teraz polska fabryka zbiera pieniądze na wykup