Kilka tysięcy urzędników jest na bezpłatnych
urlopach. Dają im pewność, że po karierze w Sejmie czy
kilkumiesięcznym dorabianiu za granicą nadal mają ciepłą posadę -
czytamy w "Metrze".
Kolejka przed
Wojewódzkim Urzędem Pracy (WUP) ustawia się w środku nocy. Ludzie
marzną przez wiele godzin, aby zatrudnić np. Białorusinkę do
sprzątania. Urzędnicy są bezradni - pisze "Życie Warszawy".
O kolejnym urzędniczym absurdzie pisze
"Gazeta Lubuska". Tym razem w ZUS-ie. Tam dziadek nie jest rodziną
dla wnuczka. I ma to poważne skutki finansowe w bardzo smutnej
chwili - po śmierci.
Zamiast wypoczywać, woleli siedzieć w pracy.
Po zakończonej kadencji zapracowanym burmistrzom, prezydentom i
wójtom trzeba wypłacić kilka milionów złotych ekwiwalentu za
niewykorzystane urlopy - pisze gazeta "Metro".