500 złotych na dziecko trafi do najbiedniejszych? Mamy dane

Jak wynika z raportu, przygotowanego przez Ministerstwo Finansów, cały program będzie kosztował w tym roku około 17 miliardów złotych i skorzysta z niego 2,5 miliona rodzin. Najbardziej skorzystają najubożsi - wśród nich na pomoc państwa mogą liczyć w co drugim domu.

- To dobrze, że tak się dzieje, choć przecież nie pomoc społeczna była pierwotnym celem programu, a w poprawa dzietności w polskich rodzinach - zaznacza prof. Ryszard Bugaj. - Możemy jednak założyć, że prędzej na kolejne dziecko zdecydują się ludzie, których na to stać. Więc w tym względzie rzeczywiście program okazuje się skuteczny.

Z danych Ministerstwa Finansów wynika bowiem, że niespełna 750 tysięcy najbiedniejszych rodzin otrzyma w sumie aż 6,5 miliarda złotych z programu. Resort finansów przy kalkulowaniu skutków sztandarowej obietnicy wyborczej uszeregował polskie rodziny według dochodu, a następnie podzielił na 10 równych grup. Pierwsza z nich to 10 proc. najbiedniejszych gospodarstw domowych, a dziesiąta - 10 proc. najbogatszych.

Wśród najuboższych na świadczenie może liczyć ponad połowa rodzin, a każda z nich dostanie od państwa przeciętnie 8650 złotych w ciągu 9 miesięcy tego roku. O tym, że dla nich to znacząca pomoc niech świadczy fakt, że kwota ta stanowi prawie 40 proc. tego, czym dysponują w tej chwili.

"Najwyższe korzyści odniosą gospodarstwa najuboższe, co ma związek z większą liczbą dzieci oraz z obowiązywaniem kryterium dochodowego przy uzyskiwaniu prawa do świadczenia wychowawczego na pierwsze dziecko" - tak o przyczynach tego stanu rzeczy pisze resort finansów.

Prof. Bugaj obawia się jednak, że może to się wiązać z marnotrawstwem otrzymanych pieniędzy. - Nie zapominajmy, że wśród tych najbiedniejszych znajdują się również tzw. rodziny patologiczne - komentuje ekonomista. - Mam obawy, że w ich przypadku pieniądze niekoniecznie muszą poprawić sytuację dzieci, tylko raczej ich rodziców.

Zdaniem ekonomisty, by uniknąć tego typu obaw należałoby zamiast pieniędzy dawać bony na szczególne towary. - Zamiast wręczać 500 złotych do ręki, może warto pomyśleć nad bonem na bilet komunikacji miejskiej, ubranie, wycieczkę do kina czy pieluchy? - zastanawia się prof. Bugaj. - Zdaję sobie jednak sprawę, że żywa gotówka lepiej przemawia do wielu ludzi i może to przynieść władzy efekt polityczny - dodaje.

Ponad 4,7 miliarda złotych trafi do drugiej grupy, czyli rodzin o wyższych dochodach, wciąż jednak należących do ubogich. Pieniądze otrzyma ponad 47 proc. gospodarstw domowych, średnio 7347 złotych rocznie. To oznacza, że będą mieli do dyspozycji prawie o jedną piątą więcej, niż do tej pory.

Symboliczną pomocą program okazuje się dla tych najbogatszych. Zamożne rodziny otrzymają co prawda średnio niespełna 5300 złotych rocznie, ale to zaledwie 2 proc. tego, co mają do dyspozycji bez pomocy państwa. Takich gospodarstw domowych nie ma jednak zbyt wiele. Wśród tych o najwyższych dochodach na świadczenie może liczyć zaledwie jedna z 25 rodzin. Ta grupa kosztować będzie budżet państwa "zaledwie" 300 milionów złotych.

Program Rodzina 500+ ruszył od kwietnia 2016 roku. O świadczenie 500 złotych na drugie i kolejne dziecko mogą ubiegać się wszystkie rodziny, natomiast na pierwsze tylko te, w których dochód na osobę nie przekracza 800 złotych (w przypadku dzieci niepełnosprawnych jest to 1200 złotych). Program ma kosztować budżet w tym roku około 17 miliardów złotych. Wnioski można składać do końca czerwca, jeśli chce się otrzymać wyrównanie za kwiecień oraz maj.

Więcej na temat programu dowiesz się tutaj.