Afera drogowa. Najpierw krzyki, teraz cicho

Niecały miesiąc temu Polskę obiegła sensacyjna wiadomość. Podwykonawcy okradali budowę autostrady A1. Złodzieje wydobywali drogie kruszywo niezbędne do jej budowy. Po 4 tygodniach o sprawie jest dziwnie cicho…

Afera drogowa. Najpierw krzyki, teraz cicho
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

23.09.2010 | aktual.: 24.09.2010 14:19

Niecały miesiąc temu Polskę obiegła sensacyjna wiadomość. Podwykonawcy okradali budowę autostrady A1. Złodzieje wydobywali drogie kruszywo niezbędne do jej budowy. Po 4 tygodniach o sprawie jest dziwnie cicho....

Przypomnijmy. Pod koniec sierpnia grupę przestępczą, która kradła z terenu budowy autostrady w Bytomiu drogie kruszywo, rozbiło Centralne Biuro Śledcze. Zatrzymani to szef i pracownicy jednego z podwykonawców budowy.

- Pierwsze sygnały o tym, że może dochodzić do takich kradzieży, policjanci mieli już w maju. "Zamiany" - bo tak określali to sami zatrzymani - dokonywano w weekendy lub nocami, tak by nikt się nie zorientował. Dolomit trafiał na inny budowany odcinek lub do magazynów - informował PAP Mariusz Sokołowski, rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski.

Sprawę naświetliła "Gazeta Wyborcza", która alarmowała, że kruszywo wykopywane było bezpośrednio spod zbudowanych odcinków autostrady. Tych informacji nie potwierdza, w rozmowie z Wirtualną Polską, Marcin Hadaj z Generalnej Dyrekcji Dróg i Autostrad.
- Trwa opracowywanie końcowego raportu. Pobranych zostało 30 próbek, aktualnie przeprowadzane są badania specjalistyczne. Niestety opóźniły się one przez opady deszczu - mówi przedstawiciel GDDKiA.

Próbki pobierane były z całego odcinka Piekary Śląskie - Zabrze, którym interesuje się policja. Marcin Hadaj poinformował Wirtualną Polskę, że na razie nie ma podstaw, by przeprowadzać badanie na innych odcinkach budowy autostrady.

Autostradę trzeba będzie zburzyć?

Czy afera pociągnie za sobą nieprzyjemne konsekwencje. Gazeta alarmowała, że prawdopodobnie, kradzież spowoduje znaczne opóźnienia w budowie.
- Do czasu poznania wyników ekspertyzy nie można niczego przesądzać. Jesteśmy optymistami i mamy nadzieję, że nie będzie konieczności naprawy wybudowanych odcinków - zapewnia Marcin Hadaj z GDDKiA.

Dodaje, że gdyby okazało się, że dolomit wydobywany był z pasa jezdni, wyciągnięto by konsekwencje i podjęte zostałyby odpowiednie działania. Jednak według drogowców nie ma takiego zagrożenia.

- Zupełnie inna kwestia to odpowiedzialność karna podwykonawcy. Hałda, na której składowany był surowiec, miała 80 hektarów. Nasze własne informacje wskazują na to, że to właśnie z niej wykradany był surowiec - twierdzi Marcin Hadaj.

Prokuratura też bada

Równolegle do prac przeprowadzanych przez GDDKiA swoje ekspertyzy szykuje prokuratura. Na wyniki będzie trzeba jeszcze poczekać. Z doniesień prasowych wynika, że śledczy obawiają się, że nawet jeśli dolomit wydobywany był spoza pasa jezdni, to i tak mogło to mieć wpływ na jej nośność.

Badania przeprowadzane są w kilku miejscach, gdyż prokuratura nie ma pewności, czy i na innych odcinkach nie dochodziło do przestępczego procederu.
- Ekspertyzy prowadzone są we wszystkich miejscach, gdzie istnieje podejrzenie popełnienia przestępstwa - potwierdza Wirtualnej Polsce Andrzej Ott, prokurator rejonowy w Bytomiu.

Dodaje też, że miejsca zostały wytypowane w toku prowadzonego śledztwa, na podstawie informacji przekazanych przez służby mundurowe, jak i w czasie przesłuchań świadków. Więcej informacji prokuratura nie chce ujawniać przed zakończeniem śledztwa.

Już pod koniec sierpnia informowaliśmy, że podobnych wykopów mogło być dużo więcej, a głębokość niektórych z nich mogła wynosić nawet 30 metrów. Wydobywane nocą kruszywo najprawdopodobniej było wykorzystywane do budowy następnych kilometrów drogi. W dokumentacji wykazywano, że zakup pochodzi z legalnego źródła.

Jak przekazał PAP prokurator Artur Ott, prokuratorzy mają materiał potwierdzający kradzież z budowy drogi dolomitu wartego kilkadziesiąt milionów złotych. Zapewnił, że przyszłe działania w tej sprawie będą prowadzone tak, by możliwie zminimalizować ewentualne opóźnienia w budowie autostrady.

Tona dolomitu kosztuje około 200 zł. Podczas jednej nocy złodzieje potrafili wywieźć z budowy kilkadziesiąt 30-tonowych ciężarówek pełnych kruszywa.

Ile to będzie kosztować

"Gazeta Wyborcza" podała, że badania prokuratury będą kosztować ok. 70 tys. zł. Badania GDDKiA nie wpłyną na budżet instytucji.

- Kontrolę przeprowadza laboratorium drogowe w Kielcach. Takie badania to standardowa procedura. Nie wpływa to na nasze finanse - mówi Marcin Hadaj.

Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych "TOR" tak komentował na łamach Wirtualnej Polski zaistniałą sytuację.
Podobny proceder mógł mieć miejsce już wcześniej. Patrząc na katowicki oddział GDDKiA, widać, że było tam wiele nieprawidłowości. Na początku sierpnia został zatrzymany Krzysztof R., dyrektor tamtejszego oddziału, poda zarzutem przyjęcia ponad 900 tys. złotych łapówek. Cztery miesiące wcześniej zatrzymano również wicedyrektora Henryka P. Jemu zarzucono przyjęcie nawet 2 mln złotych łapówek. Teraz doszła do tego sprawa kradzionego kruszywa. Zastanawia mnie, gdzie był nadzór.
Obawiam się, że w skali całego kraju może być więcej takich problemów. Jest kilka przykładów dróg, które niedawno zostały oddane do użytku, a już wymagają remontów. Na szczęście nie sytuacja nie wymaga zamykania tych dróg. To kolejny dowód na to, że nadzorowanie inwestycji działa fatalnie. Firmy zaniżają koszty, żeby wygrać przetarg, a później oszczędzają na materiałach i takie mamy oto efekty.

JK - Wirtualna Polska

aferabudowadroga
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)