Autobusy nie będą jeździć, bo bilety są zbyt tanie
W Opolu doszło do dosyć nietypowej sytuacji. Komercyjne Linie Autobusowe LUZ starały się o uruchomienie połączenia na trasie między Opolem a Kluczborkiem. Wystąpiły więc do Urzędu Marszałkowskiego o pozwolenie, jednak decyzja była odmowna, m.in. dlatego że... bilety były za tanie - podaje "Nowa Trybuna Opolska".
07.02.2014 | aktual.: 09.02.2014 10:02
LUZ starał się o obsługiwanie tej trasy od 3 października ubiegłego roku. Obecnie funkcjonuje na niej trzech przewoźników - Fart, PKS Kluczbork oraz na torach Przewozy Regionalne. LUZ chciał być czwartym, więc złożył wniosek o zezwolenie "na wykonywanie regularnego transportu drogowego osób". Poza przygotowaniem konkurencyjnego rozkładu połączeń firma zaoferowała cenę biletu na 5 zł. Tymczasem pozostali przewoźnicy obsługują tę trasę za 7 zł.
- Niestety, otrzymaliśmy właśnie odpowiedź odmowną - powiedział "NTO" Mirosław Domagała, prezes zarządu Komercyjnych Linii Autobusowych LUZ w Opolu. - Nie mogę tego zrozumieć. Przygotowaliśmy atrakcyjny rozkład jazdy w atrakcyjnych cenach, a tu taka niespodzianka - dodaje.
Czemu marszałek województwa wydał taką decyzję? W wyjaśnieniu przedstawionym LUZ argumentowano to faktem, że autobusy są wykorzystywane tylko w 42,2 proc. Przy obłożeniu na takim poziomie wydanie zezwolenia dla kolejnego przewoźnika może wpłynąć niekorzystnie na połączenia, które obecnie funkcjonują.
W rozmowie z "NTO" Bartłomiej Horaczuk, dyrektor Departamentu Infrastruktury i Gospodarki Urzędu Marszałkowskiego, przekonuje, że marszałek nie mógł w tej sytuacji podjąć innej decyzji. Zauważa, że zgodnie z prawem marszałek pełni funkcję regulatora przewozów pasażerskich w regionie i musi dbać o przewoźników, którzy już działają. - Gdyby na tej linii była tylko jedna firma, zezwolenie zostałoby wydane od ręki. Natomiast połączenia obsługują dwaj przewoźnicy autobusowi i jeden kolejowy. Kolejna firma może więc być zagrożeniem dla nich, a co za tym idzie - i dla połączeń - powiedział "NTO" Horaczuk.
Zastrzeżeń ze strony urzędników jest jednak więcej. Obawiają się, że gdyby LUZ wszedł na tę trasę, poprzez niższą cenę wyeliminowałby konkurencję, po czym podniósł cenę swoich biletów. Do takiej sytuacji miało już w przeszłości dojść. "NTO" podaje, że LUZ konkurował kiedyś z PKS-em Opolskim na trasie do Turawy i woził pasażerów za 3 zł. Kiedy zaś PKS się wycofał, firma podniosła cenę do 6 zł za kurs. Prezes LUZ broni się mówiąc, że trasa ta zawsze była obsługiwana za 6 zł, a stawka 3 zł za bilet była tylko kilkumiesięczną promocją.
Ale Domagała nie tylko się broni, ma też poważne zarzuty pod adresem samorządowców. Przypomina, że marszałek województwa jest współudziałowcem w spółce Przewozy Regionalne i twierdzi, że dba o to, by kolej nie miała konkurencji. - Jest coś nie tak, że feruje on wyroki de facto we własnej sprawie - powiedział "NTO".
Horaczuk odpiera te zarzuty, powołuje się na przepisy ustawy, której złamać nie może. Dodaje, że musi dbać o sytuację na rynku.