Autostrad w Polsce przybywa, ale opłaty to dramat. Jedne z najdroższych dróg w Europie
Żeby połapać się w systemie opłat na autostradach w Polsce trzeba przestudiować kilka cenników. Co droga, to inne stawki. Za dojazd z Łodzi do Berlina trzeba zapłacić 75 zł. Jak ktoś ma oszczędne auto na gaz to nie wyda tyle nawet na paliwo.
14.08.2017 | aktual.: 14.08.2017 11:49
Trwają wakacje, więc Polacy wsiedli w samochody i podróżują po kraju. Powiedzmy sobie szczerze, jest to coraz wygodniejsze, bo przybywa dobrych dróg, w tym również autostrad. Jednak im więcej odcinków, tym większe komplikacje z opłatami. Już same bramki są uciążliwe dla kierowców i wielu z nich klnie pod nosem na przymusowy postój, a liczenie pieniędzy nastręcza dodatkowych trudności i nerwów. Tym bardziej, że kwoty bywają niemałe. Sytuacji na polskich drogach przyjrzał się branżowy portal leftlane.pl.
Zobacz także
Wnioski są proste, mamy jedne z najdroższych autostrad w Europie, a korzystają z tego głównie ich operatorzy. Wiele dróg działa w oparciu o partnerstwo publiczno-prywatne. To znaczy, że prywatny inwestor zgarnia część, a czasami nawet wszystkie zyski, za to bierze na siebie koszty utrzymania i wcześniej wybudowanie trasy. W ten sposób zarządca A4 zarobił w 2016 r. 180 mln zł.
Operatorzy zarabiają nie tylko na samym poborze opłat. Według medialnych doniesień państwo dokłada im jeszcze rocznie kwoty rzędu 1,2-1,4 mld zł.
Warszawa-Świecko jak rok w Szwajcarii
Szwajcarzy za roczną możliwość korzystania ze swoich dróg płacą ok. 150 zł. Polski kierowca, który wybierze się w podróż trasą A2 Warszawa-Świecko i z powrotem zapłaci 170 zł. Ale cennik na A2 nie jest jednolity. Od marca obowiązuje nowa stawka na odcinku Nowy Tomyśl-Konin. Jest to 38 gr za kilometr. Jak podaje dla porównania leftlane.pl, przejazd autostradą Paryż – Nicea kosztuje 33 grosze za kilometr. Jak to wygląda w innych krajach? W Austrii 10-dniowa winieta kosztuje ok. 38 zł, w Czechach ok. 50 zł, na Słowacji nieco ponad 60 zł.
Dużo taniej jest już za to na tej samej autostradzie A2 w kierunku Warszawy, tam gdzie "rządzi" GDDKiA. Odcinek Konin-Stryków to koszt ok. 9 gr za kilometr. Różnice w cenach wynikają też ze sposobu finansowania drogi. Czasami - jak w tym przypadku - w kwestię opłat "wcina" się Unia Europejska. I to z korzyścią dla kierowców. Wcześniej przejechanie kilometra na tym odcinku było ponad dwa razy droższe. Jednak Unia, która dała dużą część pieniędzy na budowę trasy, wymusiła obniżenie stawek.
Przypomnijmy, że A2 ma być wkrótce jeszcze dłuższa. Rząd ma w planach budowę aż 100 km trasy. Za wcześnie jednak, by mówić o opłatach.
Dodajmy jeszcze, że w ciągu doby autostradę A2 na odcinku Świecko-Konin pokonuje średnio 18 tys. pojazdów, zaś trasę Nowy Tomyśl-Konin - 22 tys. pojazdów. Średni dobowy ruch na autostradowej obwodnicy Poznania wynosi 65 tys. aut.
Dłużej jedziesz, mniej płacisz
Podwójne stawki obowiązują także m.in. na autostradzie A4. Jak zwraca uwagę portal, na odcinku A4 Bielany Wrocławskie - Sośnica, który ma długość 162 km zapłacimy 16,20 zł. Za to na tej samej autostradzie na odcinku Kraków-Katowice, zarządzanym przez prywatnego partnera, musimy już zapłacić 20 zł za nieco ponad 70 km.
Spółka Stalexport Autostrady wypracowała za 2016 rok ponad 180 mln zł zysku netto. W I półroczu 2017 r. było to 74,06 mln zł skonsolidowanego zysku netto. Średnie dobowe natężenie ruchu na autostradzie A4 Katowice-Kraków po I półroczu 2017 roku wyniosło 41 tys. aut.
Na A1 za darmo?
Nie wszędzie trzeba jednak płacić. Jak informował money.pl, być może nie będzie trzeba również na Śląsku, gdzie powstaje ostatni brakujący odcinek autostrady A1. Samorządowcy z regionu domagają się, aby kierowcy nie musieli płacić za jazdę. "Zmiana kategorii i specyfiki trasy na północ od Częstochowy może oznaczać liczne problemy i niedogodności dla mieszkańców subregionu, którzy chcąc skorzystać z nowej autostrady, będą musieli tracić czas i paliwo, aby - nadkładając dużo kilometrów - dotrzeć do najbliższego wjazdu na A1" - argumentują w piśmie do ministerstwa.