Bankomaty - nowa moda wśród złodziei

Olsztyn, Kraków, Poznań, a nawet najmniejsze miejscowości. Plaga napadów na bankomaty powoli się rozprzestrzenia. Przestępcy wychodzą z założenia, że po co ryzykować z atakiem na bank, skoro znacznie większy łup można zdobyć taniej i szybciej?

Bankomaty - nowa moda wśród złodziei
Źródło zdjęć: © AFP | leon neal

30.04.2014 | aktual.: 04.05.2014 19:07

Od dłuższego czasu właściwie nie ma miesiąca bez informacji o tym, że doszło do kolejnego napadu na bankomat. Niektóre z nich są przygotowywane zawczasu, przestępcy mają specjalistyczny sprzęt i używają nawet materiałów wybuchowych. Niektórzy podchodzą do tego bez wcześniejszych przygotowań, można powiedzieć, że nieco spontanicznie. Co czasem rodzi komiczne sytuacje.

Dwukrotny wzrost napadów

Jak ta z dwunastego lutego tego roku, kiedy podczas próby włamania do bankomatu, znajdującego się w jednym z brzeskich supermarketów, złodziej nie był w stanie pokonać zabezpieczeń. Mężczyzna dzień wcześniej, przed zamknięciem sklepu, schował się za regałami. Po zamknięciu marketu wyszedł z kryjówki i usiłował włamać się do pomieszczenia, w którym znajduje się bankomat. Gdy to się nie udało, wyszedł z magazynu tą samą drogą, schował się za regałami i usnął. Na jego nieszczęście policja znalazła go po przybyciu na miejsce.

Takie mimowolne oddanie się w ręce stróżów prawa to jednak wyjątek. W 2013 roku bandyci dokonali dwa razy większej ilości napadów na bankomaty niż w poprzednim. Łącznie doszło do 42 prób napaści, z czego powiodła się 1/4. Coraz częściej przestępcy sięgają po wyrafinowane metody i zamiast używać młotka i dłuta, to stosują środki wybuchowe.

Mężczyzna z tego filmu, który nagrano w grudniu zeszłego roku, nie był do tej pory karany. Jak przyznał, prowadząc firmę handlową, popadł w długi i nie miał innych pomysłów na zdobycie pieniędzy. Skradzione pieniądze zostały przez niego natychmiast wpłacone na konta i trafiły do wierzycieli.

Niezależnie od wybranego sposobu za próbę włamania do bankomatu grozi kara nawet do 10 lat pozbawienia wolności. Obrabowanie takiej maszyny to zwykła kradzież, ewentualnie kradzież z włamaniem.

I chociaż 10 lat to sporo, to jednak mniej niż kara za rozbój, którym byłoby włamanie do banku, za co może grozić do 15 lat więzienia. Dlatego też nie dziwią statystyki, które pokazują, że spada liczba napadów na banki, a powoli rośnie na bankomaty. W 2013 r. było ich 153, natomiast trzy lata wstecz podobną ilość odnotowano tylko w pierwszej połowie roku.

Koszty, to nie tylko zrabowana gotówka

Kolejnym problemem są koszty uszkodzonego bankomatu. Mało osób wie, że za taką maszynę trzeba zapłacić nawet kilkanaście tysięcy euro. Np. koszt naprawy maszyny, którą próbował obrabować pewien mieszkaniec Kazimierzy Wielkiej za pomocą młotka, szacowało się na 25 tys. zł. A nie były to zniszczenia totalne.

Im nowocześniejszy sprzęt, tym większy jego koszt. Niestety zazwyczaj po napadzie jest on kompletnie zdewastowany i do niczego się nie nadaje. Stąd coraz częściej bankomaty chowa się w budynkach sklepów czy bankowych placówek. To jeden ze sposobów obrony przed złodziejami, przez właścicieli maszyn wydających nam gotówkę. Jakie są inne?

- Próby kradzieży gotówki znajdującej się w bankomatach Euronet zdarzają się incydentalnie. W celu wyłonienia ich sprawców w każdym przypadku ściśle współpracujemy z Policją. Co istotne, wszystkie urządzenia należące do sieci są wyposażone w odpowiednie zabezpieczenia techniczne - zewnętrzne i wewnętrzne, które są niewidoczne dla użytkowników. Dzięki ich sprawnemu działaniu większość napadów na urządzenia jest udaremniana - odpowiedział nam Zespół Euronet Polska.

Sieć zaręcza, że w celu zapewnienia swoim klientom ciągłości w dostępie do oferowanych usług w miejscu, w którym doszło do próby napadu, uszkodzone bankomaty są naprawiane w możliwe najkrótszym czasie lub zastępowane nowym.

Jednak przedstawiciele firmy nie chcą ujawniać szczegółów na temat toczących się postępowań i wartości pieniędzy, które znajdują się w bankomatach oraz zabezpieczeń instalowanych w maszynach.

- Nieupublicznienie jakichkolwiek szczegółów dotyczących tego typu zdarzeń ma na celu ochronę użytkowników bankomatów oraz samych urządzeń przed ewentualnymi ponownymi działaniami złodziei - dodaje Zespół Euronet Polska.

I chociaż firma nie chce zdradzić, jakie kwoty mogą paść łupem przestępców napadających na bankomaty, to tajemnicą poliszynela jest, że w jednej takiej maszynie może znajdować się nawet kilkaset tysięcy złotych. Wszystko zależy od jej lokalizacji, dnia tygodnia i tego jak często klienci z niej korzystają.

napadbankkradzież
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (55)