Barroso proponuje budżet eurolandu
28.11.2012 19:20, aktual.: 29.11.2012 10:54
KE zaproponowała w środę w raporcie o pogłębianiu eurolandu stworzenie "zdolności fiskalnych", czyli nowego instrumentu budżetowego tylko dla państw euro, w ciągu 6-18 miesięcy. Polska nie ma się czego bać, bo przecież chce wejść do euro - mówił Jose Barroso.
Jak zapewniał na konferencji prasowej w Brukseli przewodniczący KE Jose Barroso, KE proponuje "zdolności fiskalne" eurolandu w krótkiej perspektywie, czyli jeszcze "przed końcem kadencji obecnej KE" w 2014 r.
Na początku miałyby to być środki na wspieranie pilnych potrzeb, np. na rynku pracy w borykających się z kryzysem krajach eurolandu, pod warunkiem, że w specjalnych kontraktach z Brukselą zobowiążą się one do przeprowadzenia niezbędnych reform.
Potem, w dalszej perspektywie, ten instrument zgodnie z propozycją KE miałby ewoluować w prawdziwy "centralny budżet" eurolandu, który przeciwdziałałby cyklicznym wstrząsom kryzysowym, które nierównomiernie rozkładają się w krajach strefy euro. Ale do tego potrzebna byłaby zmiana traktatu UE. Podobnie jak do uwspólnotowienia długu państw euro (tzw. euroobligacje), co KE proponuje w najdalszej perspektywie, przekraczającej pięć lat, jako "ostatni etap unii walutowej i gospodarczej".
- Polska nie ma się czego bać, bo chce wejść do strefy euro i nad tym pracuje - mówił Barroso na konferencji prasowej pytany, co odpowie państwom spoza euro, które mogą w propozycji instrumentu budżetowego tylko dla eurolandu widzieć pierwszy etap podziału Europy na "dwie prędkości".
Przekonywał, że budżet UE nie wystarczy. = Oczywiste jest, że strefa euro potrzebuje osobnych mechanizmów, które nie są dla całej UE - powiedział. Przekonywał, że znajdujące się w budżecie UE fundusze strukturalne pełnią inną funkcję i "nie są wymyślone, by odpowiadać na pilne potrzeby".
Te nowe "zdolności fiskalne" eurolandu, jak wynika z propozycji KE, mogą powstać bez zmiany traktatu, w oparciu o prawo o zarządzaniu gospodarczym eurolandu (art. 136 traktatu o funkcjonowaniu UE) lub - alternatywnie - jako tzw. wzmocniona współpraca chętnych państw. Jednym z pomysłów jest, by instrument był zasilany po prostu składkami państw eurolandu lub innym "nowym źródłem dochodu", na który te kraje by się zgodziły.
KE zastrzega, że ten nowy instrument finansowy istniałby poza wieloletnim budżetem UE na lata 2014-20. Nie możemy go mieszać z tym nowym instrumentem - powiedział Barroso. Zapewnił, że będzie dalej zabiegał o porozumienie ws. nowego wieloletniego budżetu UE dla całej UE i zwrócił uwagę, że to nie perspektywa powstania "zdolności fiskalnych" eurolandu była przyczyną braku porozumienia na ostatnim szczycie UE w czwartek i piątek w ubiegłym tygodniu.
Przyjęty przez KE dokument pt. "Plan dla głębokiej i prawdziwej Unii walutowej i gospodarczej", to wkład KE na najbliższy szczyt przywódców państw UE 13-14 grudnia, który będzie poświęcony właśnie pogłębianiu eurolandu.
W polskiej debacie publicznej o dalszej integracji eurolandu to propozycja osobnego budżetu dla "17" (pojawiła się po raz pierwszy wprost w dokumencie szefa Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya we wrześniu), wzbudziła największe kontrowersje. Wielu polskich europosłów wyrażało obawy przed pogłębianiem podziałów na Unię dwóch prędkości, a także ryzykiem, że budżet eurolandu negatywnie odbije się na tradycyjnym budżecie całej UE.
Ostatecznie we wnioskach z październikowego szczytu UE zapowiedziano, że do grudnia UE "przeanalizuje kwestię stworzenia kolejnych mechanizmów dla strefy euro, w tym stosownego mechanizmu fiskalnego. Analiza ta nie będzie prowadzona w powiązaniu z przygotowaniem kolejnych wieloletnich ram finansowych", czyli budżetu na 7 lat. Z kolei raport okresowy napisany przez Van Rompuya, który był podstawą prac na październikowym szczycie, mówił o powstaniu zdolności budżetowych eurolandu w "dłuższej perspektywie". W intencji Van Rompuya ma to być "mechanizm solidarności" dla dokonujących ciężkich reform państw eurolandu - by łagodzić w tych krajach skutki kryzysu np. na rynku zatrudnienia. Tak samo jak proponuje KE, raport Van Rompuya zastrzegał, że aby te środki otrzymywać, kraje musiałyby zobowiązać się do reform w osobnym kontrakcie z unijnymi instytucjami.
Niemcy, które są inicjatorami tego pomysłu jako alternatywy dla euroobligacji, same naciskały w październiku, by nie nazywać go "budżetem eurolandu". Kanclerz Niemiec Angela Merkel zastrzegała, że chodzi jej o "fundusz solidarności" na wsparcie konkretnych reform, służących poprawie konkurencyjności krajów euro.
Z Brukseli Inga Czerny