Bezpiecznik potrzebny od zaraz. Firmy zaniedbują sprawę
Aby wykraść najcenniejsze zasoby firmy, nie trzeba się włamywać do jej siedziby. Wystarczy geniusz z komputerem. Tymczasem ludzi do ochrony danych brak - pisze "Puls Biznesu".
14.09.2016 | aktual.: 15.09.2016 15:47
Firmy z cyfrowego podziemia stać na najzdolniejszych programistów. Czasem ściągają ich z innych krajów, np. Innovative Marketing pozyskiwał fachowców na Ukrainie. Aby stawić czoła przestępcom, trzeba zatrudnić równie utalentowanych specjalistów ds. bezpieczeństwa IT w urzędach i przedsiębiorstwach. Sęk w tym, że takich ekspertów brakuje. W dużym ogólnopolskim serwisie ogłoszeniowym czeka na nich 137 ofert pracy. Dla porównania: w tym samym serwisie wakatów dla kucharzy jest 88, a dla nauczycieli 141.
Ewelina Hryszkiewicz z firmy Atman, która jest operatorem jednego z największych centrów danych w Polsce, przytacza dane zespołu CERT Polska. Według nich w zeszłym roku zarejestrowano w naszym kraju 8,9 tys. incydentów związanych z atakami na administrację publiczną (w 2014 r. było ich 4,7 tys., a w 2013 r. o tysiąc więcej). Jeśli chodzi o sektor prywatny - jak podaje PwC, liczba przypadków tzw. cyberagresji wzrosła w stosunku do minionego roku o prawie 40 proc.
- W przypadku ataków na administrację publiczną poza stratami finansowymi poważnym problemem jest kradzież wrażliwych danych, takich jak cyfrowe profile osobowe obywateli. To dotyczy każdego z nas - proszę przypomnieć sobie niedawny szum medialny wokół podejrzenia o wyciek milionów rekordów z bazy PESEL - wskazuje Ewelina Hryszkiewicz.