Bezwstydne zaloty przełożonych
Im trudniej o pracę, tym łatwiej godzimy się na bezwstydne zaloty przełożonych
19.07.2010 | aktual.: 24.09.2012 09:01
Im trudniej o pracę, tym łatwiej godzimy się na bezwstydne zaloty przełożonych i kolegów z biura. Nasz strach daje napastnikom poczucie bezkarności. Czas przerwać wstydliwe milczenie!
Po firmowej imprezie 32-letnia Janina, atrakcyjna sekretarka ze znanej agencji reklamowej, wylądowała ze swoim szefem w łóżku. Zaznacza, że nie jest to przykład robienia kariery przez łóżko. Raczej przejaw jej lęku o posadę.
- Jestem matką samotnie wychowującą dziecko, a nie wiem, jak kierownik przyjąłby moją odmowę. Szczególnie że to człowiek bezwzględny i wpływowy – wyjaśnia sekretarka.
Przypadek Janiny nie jest odosobniony. Co ósma Polka doświadczyła niechcianych i napastliwych zachowań w miejscu pracy – pokazuje sondaż Centrum Badania Opinii Społecznej z 2007 roku. Aż 22 proc. dorosłych osób pracujących lub uczących się przyznaje, że w ich firmie lub na uczelni współpracownicy lub koledzy (koleżanki) robią sobie niestosowne żarty o podtekście erotycznym, które naruszają ludzką godność. Aż 7 proc. ankietowanych dostrzegło przejawy fizycznej „napaści”, do których zaliczyli: zbytnie zbliżanie się, dotykanie, poklepywanie czy obejmowanie. Co ważnie, problem nie dotyczy wyłącznie kobiet – według amerykańskich badań, aż 12 proc. mężczyzn doznaje ucisku na tle seksualnym.
A kto najczęściej pozwala sobie na naruszenie czyjeś sfery intymnej i godności? Statystyki Biura Rzecznika Praw Obywatelskich pokazują, że zdarza się to głównie mężczyznom w wieku 34-45 lat, którzy zdobyli wykształcenie ścisłe lub techniczne i zajmują funkcje kierownicze średniego szczebla.
Milczenie owiec
Psycholog społeczny Krystyna Kmiecik-Baran podkreśla, że molestowanie seksualne to nie wymysł amerykańskich feministek, które nawet w niewinnym żarcie widzą zamach na równość płci. U podstaw tego zjawiska – jak twierdzi – leży wykorzystywanie zawodowych zależności, pozycji i władzy. Specjalistka nie ma wątpliwości, że obecne spowolnienie gospodarcze i związane z nim redukcje zatrudnienia będą sprzyjać eskalacji tej patologii. - W obliczu kryzysu napastnicy czują się bezkarni, a ofiary przemocy nabierają wody w usta – tłumaczy pani ekspert. – Ze strachu milczą również świadkowie bezwstydnych incydentów. Poszkodowana osoba pozostaje więc ze swoim problemem sama. Z kolei mecenas Anna Wilkowska-Landowska dowodzi, że nękani pracownicy przestają czuć satysfakcję ze swoich osiągnięć, mają coraz gorsze zdanie o relacjach w firmie i tracą zaufanie do zwierzchników. Ponadto istnieje duże prawdopodobieństwo, że zwolnią się z pracy. Dla przykładu w USA robi to ponad połowa kobiet – ofiar molestowania seksualnego (dane
tamtejszego Funduszu na Rzecz Obrony Prawnej i Edukacji).
Niestety, złożenie wypowiedzenia wcale nie musi wykluczać dalszych nieprzyjemności i prześladowań. Dowód? Barbara Grabowska, autorka książki „Psychoterror w pracy”, w jednym z wywiadów mówiła o tyranach, którzy na temat swoich ofiar, byłych podwładnych, rozgłaszali jak najgorsze opinie. Robili wszystko, by obrzydzić im życie w nowym miejscu.
Wstyd zamyka usta
Krystyna Kmiecik-Baran uważa, że to zwłaszcza konformizm i bezczynność otoczenia powodują, iż ze zjawiskiem tak trudno walczyć.
- Lęk przed kompromitacją zamyka usta. Poszkodowany często nie mówi o swoim problemie nawet małżonkowi – ubolewa psycholożka.
Według niej, zmowa milczenia panuje zwłaszcza w małych środowiskach. Omijanie w rozmowach tego krępującego tematu tylko ośmiela agresorów. Często nawet nie są oni świadomi, że postępują niewłaściwie.
Niestety, ponad połowa kobiet molestowanych nie wierzy, by zgłoszenie skargi coś zmieniło w ich sytuacji. I niemal 50 proc. pań jest przekonanych, że to one będą obciążone winą za seksualne napaści. Szczególnie że w Polsce nadal funkcjonuje mit, iż „kobiety same się o to proszą” – swoim wyzywającym ubiorem czy gestami. Z tego powodu odsetek nigdy nie ujawnionych incydentów – według niektórych specjalistów – może sięgać aż 95 proc.
A jednak walkę ze sprawcami molestowania można wygrać. O czym świadczy coraz większa liczba spraw sądowych rozstrzygniętych na niekorzyść ciemiężycieli.
Janusz Sikorski