Błąd w ustawie prezydenta. Frankowicze dostaną mniej niż myśleli?

Frankowicze, którzy już wyliczyli sobie kwotę zwrotu spreadu na podstawie wzorów zamieszczonych w projekcie ustawy mogą być rozczarowani. Jak twierdzi Jarosław Sadowski, główny analityk Expandera, błąd formuły, służącej do wyliczania zwrotu powoduje, że banki musiałyby oddać kredytobiorcom więcej niż zarobiły na spreadzie.

Błąd w ustawie prezydenta. Frankowicze dostaną mniej niż myśleli?
SNB

08.08.2016 | aktual.: 11.08.2016 15:09

Frankowicze, którzy już wyliczyli sobie kwotę zwrotu spreadu na podstawie wzorów zamieszczonych w projekcie ustawy mogą być rozczarowani. Jak twierdzi Jarosław Sadowski, główny analityk Expandera, błąd formuły, służącej do wyliczania zwrotu powoduje, że banki musiałyby oddać kredytobiorcom więcej niż zarobiły na spreadzie.

Dla wyjaśnienia istoty błędu, analityk podaje przykład. "Kredyt we frankach na kwotę 300 tys. zł został wypłacony przez bank po kursie kupna wynoszącym 2,40 zł. Zadłużenie wyniesie więc 125 tys. franków. W tym samym dniu kursy NBP wynosiły: średni 2,50 zł, kupna 2,48 zł, sprzedaży 2,52 zł. Gdyby więc bank w ogóle nie stosował spreadów i wykorzystał do przeliczeń kurs średni NBP, to zadłużenie wyniosłoby 120 tys. franków. Na spreadzie zastosowanym do wypłaty kredytu kredytodawca zyskał więc 5 tys. franków" - pisze Jarosław Sadowski.

Z tych 5 tysięcy bank będzie więc musiał zwrócić część pieniędzy kredytobiorcy, pomniejszając tym samym kwotę pozostałą do spłaty. Problem w tym, że stosując formułę podaną przez autorów ustawy dla najpopularniejszego kredytu indeksowanego, okaże się, że kwota zwrotu wyniesie w powyższym przykładzie 5 254 franki. Bank musiałby więc oddać więcej niż zarobił na operacji.

"Błąd polega na tym, że formuła dotycząca wyliczenia kwoty zwrotu spreadu naliczonego przy wypłacie kredytu indeksowanego, odnosi się do kursu sprzedaży NBP. Ten jest wyższy od kursu średniego, co powoduje, że klient dostałby wyższy zwrot niż faktycznie naliczony spread. Gdy poprawimy formułę i wstawimy do niej kurs kupna NBP, uzyskamy poprawną kwotę zwrotu wynoszącą 3 424 franki" - tłumaczy Jarosław Sadowski.

Do tego dojdzie jeszcze zwrot spreadów naliczanych przy płatności poszczególnych rat oraz odsetki. Analityk zwraca jednak uwagę, że problem może stanowić weryfikacja przez kredytobiorcę obliczeń, które mają przecież leżeć w gestii banku. "Instytucje nie ułatwiają bowiem dostępu do potrzebnych danych. Do wyliczeń potrzebne są m.in. informacje o kursach, po jakich bank przeliczał każdą ratę naszego kredytu. Może to być ponad sto wartości kursów, dlatego (...) wygodniej byłoby wyeksportować zbiorczo archiwalne kursy walut do arkusza kalkulacyjnego" - tłumaczy Sadowski.

Z wyliczeń Expandera wynika, że kwoty zwrotów będą bardzo różne w zależności od tego, kiedy kredyt został uruchomiony i w jakim banku. Dla przykładu, przy kredycie na kwotę 300 tys. zł, zaciągniętym na 30 lat w sierpniu 2008 r., może to być przeciętnie ok. 13 tys. zł. W banku, w którym spread był wysoki, zwrot może wynieść nawet ok. 33 tys. zł. Dzięki temu miesięczna rata kredytu może zmniejszyć się o 55 lub nawet 140 złotych.

To znacznie więcej niż otrzymają kredytobiorcy, którzy otrzymali inny rodzaj kredytu, tzw. denominowany. Na ten fakt zwróciła już uwagę Polska Agencja Prasowa. Z jej wyliczeń wynika, że w przypadku kredytu w wysokości 100 tys. franków udzielonego w lutym 2007 r. posiadacz kredytu "indeksowanego" mógłby otrzymać ok. 2,5 krotnie wyższą kwotę zwrotu, niż w przypadku kredytu "denominowanego".

Co więcej, w niektórych przypadkach posiadacz kredytu "denominowanego" w ogóle nie dostałby zwrotu - wynik jest ujemny, więc teoretycznie powinien dopłacić bankowi. Tak by się stało w przypadku kredytu zaciągniętego w jednym z banków 9 sierpnia 2005 r. w wysokości 100 tys. franków. W efekcie kredytobiorca otrzymał 255 tys. 610 zł, bowiem bank przyjął kurs sprzedaży franka w wysokości 2,5561 zł (wynika to z tabeli banku dla tego dnia). Tego dnia kurs sprzedaży NBP wyniósł 2,5667 zł, a sprzedaży - 2,6185 zł. Jeżeli kredyt zostałby uznany za "indeksowany", kredytobiorca mógłby liczyć na zwrot kwoty ok. 1800 franków, a w przypadku kredytu "denominowanego" - nie dostałby nic.

Obliczenia te potwierdził PAP analityk z Citi Handlowego Andrzej Powierża, wskazując poniekąd to, na co zwraca uwagę Jarosław Sadowski. Według Powierży przyjęcie różnych kursów NBP, raz sprzedaży, raz kupna - to błąd logiczny. - Dokonując obliczeń w obu przypadkach powinniśmy się porównywać do tego samego kursu NBP, a nie do różnych. To błąd formuły - ocenił.

W ubiegłym tygodniu sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP Maciej Łopiński oraz prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński przedstawili projekt nowej tzw. ustawy frankowej. Przewiduje on m.in., że banki będą musiały zwrócić swoim klientom różnicę między dopuszczalnym spreadem, a tym, który w rzeczywistości pobrały.

błądfrankprezydent
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (57)