Bruksela zezwala na większe gwarancje
Kolejne państwa starają się uspokoić nastroje, zwiększając zakres gwarantowania depozytów bankowych. Polska - na razie - na taki krok się nie zdecydowała.
07.10.2008 | aktual.: 07.10.2008 09:15
Kraje UE starają się przekonać obywateli, że ich oszczędności są bezpieczne
Grecja, Irlandia, Niemcy, a od wczoraj Dania i Islandia - lista państw, które zdecydowały się rozszerzyć gwarancje dla depozytów gospodarstw domowych, wydłuża się. Do tej pory wytyczne Unii Europejskiej zakładały, że wystarcza zabezpieczenie lokat i rachunków do kwoty około 20 tys. euro. Wszelkie oszczędności poniżej tego limitu w razie bankructwa któregoś z banków miały być poszkodowanym zwracane z funduszu, na który składają się inne podmioty rynku.
Zielone światło Brukseli
Wczoraj jednak Komisja Europejska uznała, że podwyższenie limitów gwarancji albo - na co zdecydowały się ostatnio rządy w Kopenhadze i Rejkiawiku - ich zniesienie są dozwolone. - _ Mechanizm gwarancji depozytów osób indywidualnych wydaje się adekwatną odpowiedzią na niepokój o stabilność systemu finansowego _ - oznajmił Jonathan Todd, rzecznik unijnej komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes. - _ Nic nie stoi na przeszkodzie, by kraje członkowskie poszły dalej. To nie jest naruszenie prawa _- dodał główny rzecznik Komisji Johannes Laitenberger.
Naruszenie konkurencji?
Stanowisko takie, ogłoszone jeszcze przed dzisiejszym spotkaniem ministrów finansów krajów Unii Europejskiej, oznaczać może, że Bruksela daje wolną rękę krajom członkowskim na walkę z kryzysem finansowym. Przeciwko pełnym gwarancjom depozytów wypowiadali się wcześniej przedstawiciele Wielkiej Brytanii. Londyn obawia się, że specjalne rozwiązania wprowadzone przez rząd w Dublinie po problemach Dexii spowodują odpływ depozytów do irlandzkich banków. Brytyjskie media szacują, że w ciągu kilku dni na Zieloną Wyspę trafiło w ten sposób 10 mld euro od osób, które obawiały się utraty lokat.
Polskie władze na razie nie reagują na światowy kryzys w podobny sposób, jak Irlandczycy, Duńczycy czy Niemcy. Ekonomiści przyznają, że w polskim systemie nie pojawił się jeszcze żaden bank, który ma problemy finansowe. Z wypowiedzi przedstawicieli Komisji Nadzoru Finansowego i Związku Banków Polskich wynika z kolei, że gwałtowne rozszerzenie zakresu gwarancji budziłoby wiele wątpliwości.
Limit to 22,5 tys. euro
W Polsce remedium na ewentualne problemy klientów instytucji finansowych jest Bankowy Fundusz Gwarancyjny. Zgodnie z ustawą o BFG, środki gromadzone przez banki (jako niewielki odsetek sumy bilansowej) zapewniać mają - w razie niewypłacalności któregoś z banków - 100-proc. ochronę środków do równowartości 1 tys. euro i 90-proc. ochronę kwot do 22,5 tys. euro.
W praktyce oznacza to, że znaczny odsetek klientów może liczyć na całkowitą lub prawie pełną ochronę. Dodatkowo BFG gromadzi środki na tzw. funduszu pomocowym, z którego udzielane są pożyczki bankom, które popadną w tarapaty.
Nagromadzone fundusze
Ponieważ od kilku lat sektor bankowy nie borykał się z poważnymi problemami, w obu przypadkach udało się zgromadzić pokaźne kwoty (na koniec 2007 r. było to 1,18 mld zł na rekompensaty i 2,63 mld zł na pożyczki). Choć wczoraj władze Funduszu rozmawiały z przedstawicielami resortu finansów, nic nie wiadomo, aby decyzja o rozszerzeniu gwarancji została podjęta (wymaga to zresztą zmian ustawowych).
Najtrudniejszym dotąd zadaniem dla BFG było ratowanie klientów Banku Staropolskiego, który upadł w 2000 r.
PAP
Opinie: Stanisław Kluza przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego
Pełne gwarancje depozytów zaburzają konkurencję na rynku
Diagnoza Komisji Nadzoru Finansowego się nie zmieniła - sytuacja instytucji finansowych w Polsce jest dobra. W naszym systemie bankowym kredyty równoważą się z depozytami. W gestii KNF leży także monitorowanie wypłacalności instytucji finansowych i mogę powiedzieć, że w tym przypadku sytuacja jest również dobra. Sama Komisja działa sprawnie i odpowiada na bieżące potrzeby nadzorcze.Warto jednak zauważyć, że sytuacja, w której w niektórych krajach Unii Europejskiej planuje się objęcie depozytów bankowych pełnymi gwarancjami rządowymi, zaburza zasady konkurencji na rynku unijnym. W dłuższej perspektywie niezbędne byłoby utrzymanie w UE jednolitych standardów w tym zakresie.
Andrzej Rzońca ekonomista, wiceprezes fundacji Forum Obywatelskiego Rozwoju
Plan ratunkowy nie jest potrzebny, konieczny za to jest dobry nadzór
W naszych warunkach taki plan ratunkowy, jaki został ogłoszony w kilku europejskich krajach, nie jest potrzebny. Polskie banki nie inwestowały w problematyczne aktywa. Poza tym celem rozszerzenia gwarancji depozytów jest podtrzymanie zaufania do sektora bankowego i zapobieżenie masowemu wycofywaniu środków z rachunków i lokat. W Polsce tymczasem depozyty rosły ostatnio w tempie dwucyfrowym. W takiej sytuacji rozszerzenie gwarancji mogłoby zostać odczytane jako sygnał alarmowy i przynieść odwrotny do zamierzonego skutek. Banki też mogłyby się angażować w bardziej ryzykowne przedsięwzięcia. Ważne, aby nadzór finansowy monitorował, czy z krajowych instytucji nie są wyprowadzane środki na dofinansowanie mających problemy zagranicznych spółek matek.
Krzysztof Pietraszkiewicz prezes Związku Banków Polskich
Przemyślana reforma systemu wydaje się konieczna
Maksymalna kwota depozytów gwarantowana przez fundusz gwarancyjny została ustalona wiele lat temu. Z tego też powodu uzasadnione jest myślenie o jej podwyższeniu. Dochody społeczeństwa uległy zwiększeniu, mieliśmy także do czynienia z inflacją. Nie ma jednak potrzeby natychmiastowych zmian ustawy o Bankowym Funduszu Gwarancyjnym. Obecnie depozyty do 1 tys. euro chronione są w 100 proc., do 22,5 tys. euro w 90 proc. Środki większości Polaków są więc zabezpieczone. Można zastanowić się nad zrezygnowaniem z tego podziału i objęciem wszystkich depozytów do 22,5 tys. euro pełną ochroną. Trzeba jednak pamiętać, że podwyższenie limitów oznacza wyższe koszty dla instytucji finansowych, które będą płaciły większą składkę na BFG.
Konrad Krasuski
Tekst z kolumny nr 4 Gazety Giełdy Parkiet