Budowa połączenia Polska-Litwa idzie zgodnie z planem

Prace nad połączeniem sieci energetycznych Polski i Litwy idą zgodnie z planem - powiedział PAP prezes budującej je spółki LitPolLink Jarosław Niewierowicz. Zaznaczył, że po stronie polskiej konieczne są znacznie większe inwestycje w sieć.

19.07.2011 16:10

- Wszystko idzie zgodnie z planem, ale nie znaczy to, że nie ma ryzyk. To pierwszy tego typu projekt. Tego rodzaju linie są budowane przez dziesięciolecia, nawet na Zachodzie, a my chcemy to zrobić w pięć lat - mówił Niewierowicz o planach połączenia Ełku z litewskim miastem Alytus.

- Budowa tak na prawdę ruszy pod koniec okresu przygotowawczego, nie ma sensu już stawiać słupów, bo po prostu niszczeją. Najpierw trzeba dostać pozwolenie na budowę, projekt techniczny, prawo do dysponowania gruntem i wtedy to jest kwestia przetargu pod koniec 2013 r. Technicznie taka budowa to żaden problem - dodał.

Jako źródła potencjalnych problemów dla projektu wymienił ominięcie Ełku i Suwałk oraz przeprawę przez Rospudę.

Linia musi okrążyć Ełk, bo stacja początkowa leży po zachodniej stronie miasta - wyjaśnił. Mówiąc o Rospudzie Niewierowicz ocenił, że z punktu widzenia technologicznego nie jest to poważna przeszkoda, bo w miejscu przecięcia z linią rzeka ma półtora metra szerokości, a dolina około 200 metrów, więc nie ma żadnej ingerencji w przyrodę.

Zaznaczył, że stanowisko to podzielają ekolodzy, którzy analizują dla trasy różne warianty. - Rospuda jest dla nich jak każde inne miejsce, bo my tam nie ingerujemy, jak choćby autostrada. Ale to nie znaczy, że nie będzie jakiegoś zamieszania, bo sama nazwa Rospuda generuje duże emocje - ocenił Niewierowicz.

Trzecim punktem są Suwałki, które również linia ma ominąć. - Miasto się rozwija, w okolicy jest dużo żwirowni, mamy jeszcze obszar Natura 2000. Wszystko to jest skomplikowane od strony technicznej, ale nie niemożliwe - mówił prezes LitPolLink.

W jego ocenie, w trakcie prac przygotowawczych lepiej jest, kiedy w okolicy nie ma planów zagospodarowania przestrzennego. - Zdarza się, że na takim planie linia energetyczna jest narysowana przypadkowo, bez uwzględniania czegokolwiek i wtedy ten plan trzeba zmieniać - powiedział.

Koszt samej linii to - według prezesa - ok. 320 mln euro, łącznie ze wstawkami prądu stałego na granicy. Są one konieczne, ponieważ poradziecka sieć energetyczna w krajach bałtyckich nie jest zsynchronizowana z siecią europejską.

Niewierowicz zaznaczył jednak, że ta kwota nie uwzględnia konieczności inwestycji w sieć po stronie polskiej. - Obecnie ta sieć w Polsce praktycznie nie istnieje, są tzw. linie promieniowe, podające prąd z punktu A do punktu B i nie ma możliwości dostarczenia prądu do punktu B inną drogą. Więc w północno-wschodniej Polsce ta sieć powinna zostać zbudowana przez PSE Operator, a to jest dodatkowo ponad 2 mld zł - powiedział prezes LitPolLink.

Zaznaczył, że po stronie litewskiej sieć jest wystarczająca i nie ma potrzeby jej rozbudowy, samo miejsce wpięcia połączenia w litewską sieć w Alytus jest węzłem tej sieci, a w Polsce - jej zakończeniem, bo obecnie do Ełku prowadzi tylko jedna linia.

Zwrócił jednak uwagę na mające powstać do 2015 r. połączenie z Alytus z elektrownią szczytowo-pompową w Kruonis. - To nie jest konieczny element funkcjonowania połączenia z Polską, ale będzie bardzo przydatny, bo będzie mógł być wykorzystywany po stronie polskiej, w takim kontekście, że w północno-wschodniej Polsce - za wyjątkiem Ostrołęki - nie ma żadnej elektrowni. Praktycznie cały prąd w tym regionie pochodzi z południa Polski i sytuacja na tym obszarze jest uzależniona od panującej na południu - mówił.

Przypomniał, że podczas ubiegłorocznych powodzi, to właśnie północno-wschodnia Polska była najbardziej zagrożona wyłączeniem prądu, jako najbardziej wysunięty punkt sieci. - Tak już jest, że pierwsze ratuje się największe aglomeracje, przemysł, kosztem odległych rejonów" - powiedział Niewierowicz.

Połączenie energetyczne z Litwą ma liczyć 154 km: 106 km po stronie polskiej i 48 po litewskiej. Ma zostać uruchomione w 2015 roku i będzie mogło przesyłać moc 500 MW, w 2018 r. będzie już w stanie przesyłać energię z pełną mocą 1000 MW. Polska ma w planach import tą drogą energii z planowanej elektrowni atomowej Visaginas.

Źródło artykułu:PAP
energialitwapolska
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)