Ceny prądu pójdą w górę. Od stycznia możliwe 440 zł podwyżki
Powrót opłaty mocowej i wzrost cen energii sprawi, że w przyszłym roku przeciętne gospodarstwo domowe w Polsce zapłaci za prąd 440 zł więcej niż obecnie - pisze "Gazeta Wyborcza". Wciąż nie wiadomo, czy rząd zdecyduje się na dalsze "mrożenie" cen energii elektrycznej.
02.10.2024 | aktual.: 02.10.2024 07:24
Dziennik podkreśla, że usuwanie skutków powodzi i napięty budżet stawiają pod znakiem zapytania dalsze dopłaty ze strony państwa do tańszego prądu. Ministra klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska przyznała niedawno, że do przedłużenia maksymalnych stawek za energię elektryczną potrzeba około 4,4 mld zł. Rząd znalazł na razie mniej niż połowę tej kwoty.
Tymczasem po uwolnieniu cen opłaty za energię elektryczną dla przeciętnego gospodarstwa domowego wyraźnie wzrosną. "Gazeta Wyborcza" pisze o powrocie od stycznia opłaty mocowej. Podniesie ona wysokość rachunków o 14 zł brutto miesięcznie, czyli 168 zł rocznie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Do tego należy doliczyć cenę sprzedaży i dystrybucji energii. Jeżeli rząd nie zdecyduje się na dalsze "mrożenie" cen prądu, klienci będą płacić stawki według taryf zatwierdzanych przez Urząd Regulacji Energetyki. GW wylicza, że w przypadku większości odbiorców prądu oznacza to wzrost cen o 23 proc. do 76 groszy brutto za kilowatogodzinę.
To oznacza, że rodzina zużywająca rocznie 2 tys. kWh zapłaci 280 zł więcej w skali roku. Doliczając do tego opłatę mocową, wzrost cen jest jeszcze wyższy i wyniesie 440 zł rocznie.
Dlaczego prąd w Polsce jest drogi?
Hurtowe ceny energii w Polsce są jedne z najwyższych w Europie. Jak wynika z danych Polityki Insight, w lipcu wynosiły one 109 euro za MWh. Chociaż oznaczało to spadek o 6 proc. w porównaniu do zeszłego roku, nadal były niemal dwukrotnie wyższe niż we Francji, nie wspominając o krajach skandynawskich. Średnia cena w Polsce za ostatnie siedem miesięcy, wynosząca 90 euro za MWh, plasowała się na trzecim miejscu wśród państw UE, zaraz po Włoszech i Irlandii.
"Przyczyny wynikają ze struktury miksu energetycznego. Mamy wiele zaszłości, które dziś są obciążeniem. Odejście od węgla, choć zajmuje nam dużo czasu, postępuje. Coraz mniej powinniśmy więc płacić za drogi węgiel i za uprawnienia do emisji. Problem polega na tym, że tempo tej transformacji jest niewystarczające" - tłumaczył money.pl Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energii Odnawialnej.
Polski miks energetyczny nadal w dużej mierze opiera się na węglu. W zeszłym roku udział tego surowca wyniósł 60,5 proc. Produkcja jednej megawatogodziny energii z węgla kosztuje ponad 700 zł, a ten koszt systematycznie rośnie. Oznacza to, że im dłużej węgiel pozostaje głównym elementem naszego miksu energetycznego, tym wyższe są koszty produkcji prądu.