Chcemy legalnych zakładów w Internecie
Z Jozefem Janovem, szefem rady nadzorczej Fortuna Entertainment Group, firmy bukmacherskiej działającej w Polsce, Czechach, na Słowacji i na Węgrzech.
06.12.2010 08:59
Narastająco po trzech kwartałach Fortuna odnotowała wzrost zakładów o blisko 12 proc., a wzrost zysku netto o ponad 20 proc. Na czwarty kwartał zapowiadaliście państwo jeszcze lepsze wyniki. Czy optymizm był uzasadniony?
Nie możemy oficjalnie przedstawić danych za czwarty kwartał, ale historycznie jest on dla naszej branży dobry, bo w październiku i listopadzie rozgrywane są najważniejsze ligi, m.in. Liga Mistrzów. Przykładowo Lech Poznań nieoczekiwanie zakwalifikował się do kolejnej rundy meczów Ligi Europejskej, co bukmacherom przyniosło pokaźny zysk.Wracając do trzeciego kwartału, wyniki są bardzo dobre. Jeśli porównamy nas z konkurencją w każdym z krajów, w którym działamy, to widzimy, że jesteśmy jedyną firmą z branży działającą w tej części Europy, która mimo trudnej sytuacji na rynku notuje rosnące wyniki. W Polsce rynek zakładów bukmacherskich się kurczy, w Czechach jest stabilny, a na Słowacji rośnie. Na tym tle nasze przychody rosną o 12 proc.
Wspomniał pan o spadkach na rynku. Jakie są przyczyny?
W Polsce rynek spada o około 15 proc. Przyczyną jest bezczynność państwa w sprawie regulacji prawnych dotyczących zakładów online. Podczas gdy spółki działające nielegalnie w Internecie rosną w siłę, to firmy działające legalnie na rynku stacjonarnym mają spadki. Jesteśmy jedyną na polskim rynku spółką stacjonarną notującą zwyżki. Były plany, że już 1 stycznia przyszłego roku będzie możliwość organizowania legalnych zakładów w Internecie, ale ustawa wciąż nie została przesłana do parlamentu.
Czy to ważna ustawa?
Dla nas ta ustawa jest obecnie najważniejszą sprawą. Ważne też jest, jaka będzie wielkość stawki podatku, bo ta, która jest teraz płacona od działalności stacjonarnej, czyli 12 proc. od przychodów, jest na granicy opłacalności. Na Słowacji obowiązuje 5-procentowy podatek od przychodów z zakładów zawieranych w Internecie i jest to moim zdaniem poziom idealny, przy którym opłacałoby nam się działać w Polsce legalnie, mieć sieć stacjonarną, gry w Internecie i płacić podatki. Jeśli w najbliższych miesiącach decyzja nie zapadnie, to żaden bukmacher działający w Polsce legalnie nie ma szans na przetrwanie na tym rynku. Firmy oferujące nielegalnie zakłady poprzez Internet nie są w Polsce ścigane i nie płacą żadnych podatków. Szacujemy, że ten nielegalny rynek w Internecie wzrośnie w tym roku o 20–30 proc.
W październiku Fortuna zadebiutowała na giełdzie w Warszawie. Teraz akcje są o ok. 10 proc. tańsze niż podczas debiutu. Niepokoi to pana?
Nie rozumiemy tych spadków, bo nasze wyniki są bardzo dobre. Dane finansowe są ponad wszystkie założenia analityków i oczekiwaliśmy raczej wzrostu ceny akcji o ok. 10 proc. Nie zmienia się jednak nasza strategia. Będziemy realizować założenia biznesowe. Najnowsza wiadomość jest taka, że zamówiliśmy już pierwszy z terminali do organizacji loterii w Czechach. Oznacza to, że w trzecim kwartale przyszłego roku zaczniemy oferować w Czechach loterie. Gry będą podobne do tych, które w Polsce świadczy Totolotek, czyli polskie Lotto, Keno, i będziemy oferować zdrapki. Ze sprzedaży akcji uzyskaliśmy 8,6 mln euro i te pieniądze wystarczą na uruchomienie loterii w Czechach, a w połowie przyszłego roku naszym akcjonariuszom, zgodnie z obietnicami, wypłacimy dywidendę za 2010 rok.
Fortuna rozwija już zakłady wzajemne w barach i restauracjach?
Rozpoczęliśmy ten projekt pilotażowo w kilku obiektach, ale za wcześnie jeszcze na ocenę. Od miesiąca mamy w trzech restauracjach umieszczony sprzęt telewizyjny i komputer do obstawiania zakładów na żywo, czyli w trakcie trwania meczu, gonitwy itp. To dziś bardzo popularna na świecie metoda obstawiania zakładów. Stanowi nawet 50 proc. obrotów bukmacherów. W Polsce to na razie forma mało popularna, bo nasza wygrana na zakładach na żywo stanowi ok. 5 proc., a biorąc pod uwagę, że trzeba od tego zapłacić 12 proc. podatku, to jest to mało opłacalne dla graczy, bo w rzeczywistości to oni płacą wyższe podatki.
Wejdziecie na kolejne rynki?
1 stycznia zaczynamy projekt „Kiosk” w Kijowie. Wejdziemy tam z ofertą w barach. W kiosku wstawionym do baru będzie można za pomocą karty obstawiać zakłady sportowe. Podobna oferta działa z powodzeniem w Chorwacji. Z kolei na Węgrzech poprzez FortunaWin rozpoczęliśmy właśnie współpracę z PokerStars i co tydzień organizujemy wspólnie turnieje pokera online.
Jakie są pana nadzieje związane z Euro 2012?
Olbrzymie. Przede wszystkim dlatego, że Polska się zakwalifikowała... Tak poważnie to będzie to dla nas wielka okazja do zysków i rozważamy zostanie sponsorem polskiej reprezentacji. Ale pod warunkiem że będzie już wówczas możliwość organizacji legalnych zakładów w Internecie. W Czechach płacimy podatki nie państwu, tylko na sport i kulturę. 90 proc., tj. 7 mln euro, rocznie przekazujemy na wsparcie klubów piłkarskich. I tak samo mogłoby być w Polsce. Gdyby była możliwość organizowania zakładów w Internecie podczas Euro 2012, to dla nas byłaby to olbrzymia okazja do pozyskania klientów, którzy przyjdą do nas, a nie do konkurencji, a dla państwa byłaby to okazja do pozyskania pieniędzy na wspieranie sportu. Euro 2012 może być dla nas wspaniałe.
Dziękuję za rozmowę.