Ciąg dalszy jednej z największych afer III RP
Pod okiem kolejnych ministrów skarbu ze spółek dawnego "trójkąta Buchacza"
nadal znikają miliony złotych - twierdzi NIK. "Rzeczpospolita" poznała najnowszy
raport Izby na ten temat. "Trójkąt Buchacza" to jedna z największych afer
III RP.
23.08.2008 | aktual.: 23.08.2008 16:51
Początki afery sięgają lat 1994-1995, kiedy powiązani z PSL ministrowie m.in. w rządach Waldemara Pawlaka - najpierw Lesław Podkański, a potem Jacek Buchacz - wnieśli do trzech spółek: Polskiego Funduszu Gwarancyjnego, Międzynarodowej Korporacji Gwarancyjnej i Chemii Polskiej państwowy majątek wart wtedy 545 mln zł. Z powodu stworzenia sztucznych powiązań kapitałowych między spółkami państwo praktycznie straciło nad nim kontrolę. Aferę ujawniła "Rzeczpospolita".
Za rządów Leszka Millera państwo formalnie tę kontrolę odzyskało. Najnowszy raport NIK pokazuje jednak, że kolejni ministrowie skarbu tego majątku nie przypilnowali. Dziś jest on wart tylko 208 mln zł - ustaliła NIK.
Szefowie spółek trójkąta fatalnie inwestowali, ryzykownie grali na giełdzie, fundowali horrendalnie drogie prezenty kontrahentom. Firmy traciły pieniądze, ale pensje dla członków zarządu były takie, jakby spółki prosperowały znakomicie.
NIK szykuje doniesienie do prokuratury. _ Dotyczy ono niegospodarności i działania na szkodę spółki. Formułujemy w nim 13 zarzutów. Jest to doniesienie w sprawie, a nie przeciwko konkretnym osobom _ - mówi "Rzeczpospolitej" Błażej Torański, rzecznik Najwyższej Izby Kontroli.
Jak trwoniono lub wyprowadzano pieniądze? Na przykład będący już w likwidacji Polski Fundusz Gwarancyjny kupił od Chemii Polskiej nieruchomość w Łodzi za 3 mln zł. Dziewięć miesięcy później sprzedał ją Wyższej szkole Sztuki i Projektowania ze stratą 1 mln zł. Dlaczego - tego kontrolerzy NIK się nie dowiedzieli.