Co możesz stracić, kiedy nie płacisz? Możliwe konsekwencje niespłacania długów

Niespłacanie rat, czynszu, abonamentów powinno się skończyć… ich spłaceniem. Jednak droga do tego może być różna, i to od dłużnika zależy, czy sprawa będzie rozwiązana polubownie. Jeśli nie zostaną ustalone zasady współpracy, to wierzyciel będzie mógł skierować sprawę do sądu, a po uzyskaniu tytułu wykonawczego do komornika.

Co możesz stracić, kiedy nie płacisz? Możliwe konsekwencje niespłacania długów
Źródło zdjęć: © Adobe Stock

02.11.2021 12:33

Konsekwencje braku spłaty mogą się różnić, w zależności od tego, czy dotyczą na przykład banku i niespłacanych rat kredytu, czy sytuacji, gdy nie płacimy terminowo rachunku za telefon lub czynszu. Każda instytucja, której jesteśmy winni pieniądze, ma inne sposoby, by nas skłonić do zapłacenia zaległości.

Elektrownia może odciąć nam prąd, firma telekomunikacyjna – możliwość wykonywania połączeń. Bank może zablokować konto. Na tym jednak sprawa się nie kończy, a wręcz przeciwnie – dopiero zaczyna, bo zaległości trzeba będzie prędzej czy później spłacić. Oczywiście chodzi nam o długi, których roszczenie jest zasadne.

Początek zwykle jest podobny. Najpierw pojawią się ponaglenia – przypomnienia o zaległości. SMS, maile, listy, inne powiadomienia informujące o długu, przypominające, że trzeba go spłacić natychmiast.

Jeśli nie zapłacimy i nie odpowiemy w żaden sposób na te ponaglenia – nie nawiążemy kontaktu, skasujemy maile, nie będziemy odbierać telefonów z banku – dostaniemy ostateczne wezwanie do zapłaty.

Jeśli dalej będziemy się ukrywać, to wierzyciel decyduje, jakie kroki podejmie. Sprawa może pozostać w danej instytucji, która wówczas samodzielnie uda się do sądu po nakaz zapłaty albo trafić do firmy windykacyjnej, takiej jak KRUK, która zajmie się odzyskiwaniem długów. Firma windykacyjna może kupić dług i tym samym stać się wierzycielem lub prowadzić działania na zlecenie wierzyciela.

Kontakt może pomóc wyjść z długu

Na etapie polubownej windykacji – wbrew pozorom – możemy jeszcze problem dość łatwo rozwiązać.

Wierzycielowi zależy na odzyskaniu pieniędzy, a więc dąży do takiego załatwienia sprawy, żeby dłużnik w końcu spłacił zaległości. Istotne jest jednak to, żeby nie unikać z wierzycielem kontaktu.

KRUK oferuje wiele różnych kanałów komunikacji – pisma, maile, telefon, czat na stronie internetowej czy osobisty kontakt z doradcą w terenie.

Dodatkowo można założyć na platformie e-kruk.pl konto i samemu wybrać wysokość rat i długość spłaty, bez konieczności rozmawiania z kimkolwiek. To wygodne wyjście dla tych, którzy dostali wezwanie do zapłaty, ale nie chcą kontaktować się z doradcami firmy bezpośrednio.

Obraz
© Unsplash.com

Jeśli jednak – mimo tych wszystkich ułatwień – dalej nie płacimy zobowiązań i udajemy, że sprawa nas nie dotyczy, to zadłużenie może zostać przekazane do sądu Należy pamiętać, że w przypadku uwzględnienia powództwa i wydania tytułu wykonawczego, wierzyciel będzie mógł przekazać dług do postępowania egzekucyjnego.

Dzieje się tak dlatego, że sprawę – zgodnie z prawem – może przejąć sąd. To on bada sprawę i jeżeli uzna roszczenie za zasadne wyda tytuł wykonawczy. To dokument, który stwierdza istnienie obowiązku zapłaty określonej kwoty i nakaz zapłacenia tej kwoty.

Warto wiedzieć o tym, że zdarza się, że dzieje się to na posiedzeniu niejawnym, bez obecności żadnej ze stron i bez powiadomienia dłużnika. Takie możliwości daje Kodeks Postępowania Cywilnego.

Dłużnik dowiaduje się więc niekiedy, że taki nakaz zapłaty zaopatrzony w klauzulę wykonalności zapadł dopiero w momencie, kiedy otrzyma sądowe wezwanie do zapłaty albo gdy do jego drzwi zapuka komornik, do którego wierzyciel skierował sprawę do egzekucji.

Na tym etapie bardzo trudno jest już cokolwiek zrobić. Komornik, w przeciwieństwie do firmy windykacyjnej, nie weryfikuje ani skąd mamy dług, ani co to za dług. Nie sprawdza również, czy roszczenie jest zasadne, ani czy dłużnik jest w stanie spłacić zadłużenie w ratach czy w całości.

Wypełnia jedynie swoją rolę, którą powierzyło mu państwo, czyli odzyskanie długu.

Co może komornik?

Komornik ma bardzo szerokie uprawnienia, z których niewiele osób zdaje sobie sprawę. Jego działania są więc dla nich zaskoczeniem i często nie chcą się z nimi pogodzić, oceniając je jako "niesprawiedliwe" czy "zbyt surowe".

Niestety, w większości przypadków ci sami dłużnicy nie reagowali na wcześniejsze, łagodniejsze próby odzyskania należności, licząc na to, że sprawa jakoś "sama się załatwi".

Komornik może zająć nieruchomości (dom, mieszkanie) i ruchomości dłużnika (samochód, meble, telewizor), a potem je sprzedać. Może też zająć środki na rachunkach bankowych dłużnika, który z dnia na dzień pozostaje bez pieniędzy.

Do tego może zająć połowę wynagrodzenia za pracę, emerytury, renty i z tytułu innych źródeł dochodów. Wszystko, co trafia do dłużnika, jest od razu – w 50 procentach – przejmowane przez komornika.

Istotne jest też to, że komornik najpierw ściąga wynagrodzenie za swoją pracę, a potem dopiero sam dług, zatem dłużnik już na początku jego działań ma w praktyce dużo więcej do zapłacenia niż wcześniej.

Należy też pamiętać, że komornik nie może zająć absolutnie wszystkiego. Nie może pozbawić dłużnika na przykład jego narzędzi pracy, przedmiotów niezbędnych do nauki, pościeli i ubrań codziennych albo sprzętów potrzebnych do funkcjonowania gospodarstwa domowego, w tym lodówki, pralki czy piekarnika. Ale telewizora – już tak…

Oczywiście komornik musi zostawić na koncie kwotę minimalnego wynagrodzenia za pracę, Czyli tak zwaną kwotę wolną od potrąceń, ale dopóki cała zależność nie zostanie spłacona, to zajęcie zostanie utrzymane.

Lista konsekwencji związanych z niespłacaniem długów jest bardzo długa, po bardziej szczegółowe informacje odnośnie postępowania egzekucyjnego odsyłamy do Kodeksu Postępowania Cywilnego. Najlepiej jednak do tego postępowania nie dopuścić. Porozmawiajmy o wyjściu z długów.

Źródło artykułu:Materiał Partnera
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także