Co zrobić, by Polacy pokochali euro
Niezależnie od tego, kiedy przyjmiemy euro, kampanię promocyjną wśród społeczeństwa trzeba zacząć co najmniej na rok przed wyznaczoną datą. Tak robiono w tych krajach, które dziś są zadowolone z wiedzy swoich obywateli na temat wspólnej waluty.
26.11.2009 | aktual.: 26.11.2009 12:48
Niezależnie od tego, kiedy przyjmiemy euro, kampanię promocyjną wśród społeczeństwa trzeba zacząć co najmniej na rok przed wyznaczoną datą. Tak robiono w tych krajach, które dziś są zadowolone z wiedzy swoich obywateli na temat wspólnej waluty.
W kraju, który będzie przyjmował unijną walutę, nie powinno być ani jednej osoby, która nie będzie wiedziała, co to jest euro, ile złotych będzie musiała wymienić na jedną europejską monetę, jaka będzie jej siła nabywcza i jak liczyć ceny, aby nieuczciwi sklepikarze nie wykorzystali faktu wymiany walut dla szybkiego, ale nieuczciwego zarobku.
Unia pomoże W edukowaniu społeczeństwa pomoże nam – także finansowo – Unia Europejska. Tak było np. u naszego południowego sąsiada, który wspólną walutę przyjął w tym roku. Koszty kampanii informacyjnej na Słowacji podzielili pomiędzy siebie tamtejszy bank centralny i rząd.
Igor Barat, pełnomocnik słowackiego rządu ds. przyjęcia euro, oszacował, że kampania informacyjna kosztowała tam 6,5 mln euro, co w przeliczeniu na jednego mieszkańca dało zaledwie 1,5 euro. 60 proc. tej kwoty pokrył rząd, resztę bank centralny. W jego opinii jednak były to dobrze wydane pieniądze, bo o ile jeszcze w maju 2006 roku blisko połowa społeczeństwa nie miała pojęcia o euro, w grudniu ubiegłego roku, na dwa tygodnie przed wejściem do unii walutowej, 90 proc. Słowaków deklarowało, że na temat euro wie już wszystko. Dane na ten temat publikuje na swoich stronach internetowych bank centralny Słowacji.
Jednak, aby taki efekt osiągnąć, aby dotrzeć do każdego obywatela, trzeba wykorzystać wszelkie dostępne środki – w tym także media i zewnętrzną reklamę. Poza tym Słowacy rozsyłali również do gospodarstw domowych listy, broszury, kalkulatory, które umożliwiały przeliczanie koron na euro.Bardzo dobrym pomysłem okazało się uruchomienie specjalnej strony internetowej oraz infolinii.
„Zmieniamy walutę, nie cenę”
Oczywiście oprócz tego odbyło się też wiele krajowych i międzynarodowych seminariów i konferencji. Słowacy przyjęli strategię przyjmowania euro jeszcze przed przyjęciem Słowacji do Unii Europejskiej, a w 2007 roku kampania ruszyła na dobre. Rozpoczęto ją od przygotowania wizerunkowego i promocyjnego. Powstała strona www.euromena.sk, uruchomiono infolinię.
Dopiero jednak w 2008 roku zdecydowano się na skuteczniejsze dotarcie do obywateli – akcje informacyjne prowadzone były w szkołach, wśród mniejszości romańskiej i węgierskiej, po wsiach i małych miastach jeździł specjalny autobus oklejony wizerunkami euro, a do skrzynek mieszkańców trafiały broszury, kalkulatory i listy adresowane do „obywatela strefy euro”. Pomocne były chwytliwe hasła kampanii informacyjnej: „Menime menu, nie cenu” („Zmieniamy walutę, nie cenę”) czy „Nova mena, rovnaka cena” („Nowa waluta, taka sama cena”); miały one stworzyć poczucie, że przyjęcie euro nie spowoduje wzrostu cen.
Tak naprawdę wcześniej nikt specjalnie się euro nie interesował, tamtejszy pełnomocnik do spraw przyjmowania euro wspomina dziś, że zainteresowanie obywateli rosło wraz z nasilaniem kampanii. O ile jeszcze w październiku 2008 roku tygodniowo na infolinię dzwoniło około tysiąca osób, to w listopadzie liczba ta wzrosła do 5 tys. Rekordowy pod tym względem okazał się pierwszy tydzień stycznia 2009 roku, który jednocześnie był pierwszym tygodniem posługiwania się przez Słowaków unijną walutą. Wówczas odebrano łącznie ponad 7 tys. telefonów. W sumie w sprawie euro zadzwoniło na infolinię 109 tys. osób, a stronę www odwiedzano 2,2 mln razy, przy czym tylko w styczniu odnotowano 355 tys. odsłon.
Aby oswoić Słowaków z euro na budynku banku centralnego zawisł ogromny baner z wizerunkiem 1 euro. Podobne pojawiły się też w innych punktach Bratysławy i w całej Słowacji. Dokładnie na 100 dni przed „dniem euro” – jak określano 1 stycznia 2009 roku w ośmiu największych miastach kraju odbyły się happeningi połączone z konkursami, zabawami i występami artystycznymi – głównym bohaterem tych wydarzeń było oczywiście euro.
27 września 2008 r. spod banku centralnego w Bratysławie wyruszyły euromobile oklejone wizerunkami monet euro. Dotarły w sumie do 350 wsi i małych miasteczek, gdzie pracownicy banku odpowiadali na pytania, informowali, rozdawali broszury i pytali o nastawienie ludzi do euro. W końcu nadszedł 1 stycznia 2009 roku i na niebie pojawiła się data 2009, w której zera zastąpione były znakiem euro.
Eva Karasova, dyrektor ds. komunikacji NBS – banku centralnego Słowacji, uważa, że kampania na rzecz euro przyniosła spodziewane efekty. – W maju 2006 roku 45 proc. społeczeństwa deklarowało, że nie ma wystarczających informacji na temat euro, na dwa tygodnie przed zamianą korony na unijną walutę już tylko 9 proc. społeczeństwa twierdziło, że ich wiedza na ten temat jest znikoma – wyjaśnia Karasova.Tak naprawdę więc Polska ma już bardzo dobry przykład, na którym będzie mogła wzorować własną kampanię. Nie oznacza to oczywiście, że nie pojawią się nowe pomysły na jeszcze skuteczniejszą promocję euro.
Na razie mamy instytucje
Instytucje, które zajmą się przygotowaniem kampanii informacyjnej i nadzorowaniem całego procesu, już zostały powołane. 3 listopada tego roku rząd powołał Narodowy Komitet Koordynacyjny ds. Euro, któremu przewodniczą pełnomocnicy ds. wprowadzenia euro w Polsce – rządu: wiceminister finansów Ludwik Kotecki oraz NBP: wiceprezes Witold Koziński.
Jego zadaniem jest przede wszystkim przygotowanie procesu wprowadzenia euro od strony organizacyjnej i koncepcyjnej, w tym także rekomendacja możliwego terminu rozpoczęcia tego procesu – choć formalnie decyzja będzie należała do Komisji Europejskiej, Europejskiego Banku Centralnego, a ze strony polskiej do rządu i Narodowego Banku Polskiego. Jednak na razie nie ma jasnych perspektyw wypełnienia przez Polskę tzw. kryteriów z Maastricht, nie możemy więc mówić o przybliżonej dacie przyjęcia euro.
Mimo to machina ruszyła. Pierwsze posiedzenie Rady Koordynacyjnej Narodowego Komitetu Koordynacyjnego ds. Euro ma odbyć się w najbliższym czasie. Określone na nim zostaną działania siedmiu zespołów roboczych i grup zadaniowych oraz harmonogram działań przygotowawczych do wprowadzenia euro, w tym proces konsultacji i współpracy 30 instytucji publicznych i finansowych. Według wstępnych planów w pierwszej połowie przyszłego roku zostanie przyjęty projekt Narodowego Planu Wprowadzenia Euro.
Od tego, co się w nim znajdzie, zależeć będzie tak naprawdę kształt i przebieg kampanii informacyjnej nt. wprowadzenia euro. Określone zostaną jej założenia, możliwe kanały dotarcia do odbiorców, grupy docelowe przekazywanych informacji, a także sposoby przeciwdziałania negatywnym stereotypom.
Bezpośrednio odpowiedzialnym za te wszystkie działania będzie Zespół Roboczy ds. Strategii Komunikacyjnej. To on przygotuje założenia kampanii informacyjnej związanej z wprowadzeniem euro przez Rzeczpospolitą Polską oraz będzie koordynował jej realizację. Poza tym, w jego gestii będzie też leżała współpraca z instytucjami europejskimi oraz państwami członkowskimi Unii Europejskiej w zakresie realizacji zadań związanych z prowadzeniem kampanii informacyjnej.
Komisja Europejska oczekuje bowiem, że kraj przygotowujący się do wejścia do unii walutowej będzie stale monitorował opinię publiczną oraz potrzeby informacyjne społeczeństwa w zakresie związanym z wprowadzeniem euro. W skład Zespołu Roboczego do spraw Strategii Komunikacyjnej wejdzie po jednym przedstawicielu sekretarza Komitetu Integracji Europejskiej – przewodniczący zespołu roboczego, ministra finansów i Narodowego Banku Polskiego – wiceprzewodniczący zespołu roboczego, ministrów: edukacji narodowej, pracy i polityki społecznej, skarbu państwa, spraw wewnętrznych i administracji, szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, prezesa Głównego Urzędu Statystycznego, prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, pełnomocnika rządu do spraw osób niepełnosprawnych, Związku Banków Polskich, Centrum Badania Opinii Społecznej, Strony Samorządowej Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego.
| Kampania informacyjna na temat wspólnej waluty powinna zacząć się długo przed wejściem do strefy euro Polacy należą nie tylko do nacji najmniej chętnie popierających wprowadzenie wspólnej waluty (odsetek osób popierających przyjęcie euro waha się wokół 50 proc.), ale też mają o niej stosunkowo niewielką wiedzę – przynajmniej na tle obywateli państw, które w ostatnich latach wchodziły do unii walutowej. Z badań, które Janina Osińska przytacza w niedawnym opracowaniu resortu finansów na temat strategii komunikacyjnej w procesie wprowadzania euro, wynika, że nie tylko samoocena Polaków, jeśli chodzi o wiedzę na temat euro, jest niska, ale w naszym kraju rzeczywiście najmniejszy był w ubiegłym roku odsetek poprawnych odpowiedzi na pytanie, czy możemy dokonać wyboru co do wprowadzenia euro, czy nie (poprawnie: nie).Dlatego kampania informacyjna na temat euro w naszym kraju powinna być dość długa i należy ją zacząć, jeszcze zanim złoty zostanie włączony do mechanizmu ERM2, w którym zostaną ograniczone
wahania polskiej waluty wobec euro. Biorąc pod uwagę np. działania Narodowego Banku Polskiego – ten etap jest już realizowany. Polacy są zapoznawani z podstawowymi informacjami na temat unii walutowej, a na początku roku został przedstawiony obszerny raport na temat korzyści i kosztów z wprowadzenia euro w naszym kraju. Wiele mówi się również o kryteriach konwergencji (są one punktem odniesienia np. dla planów budżetu, temat pojawia się również przy informacjach na temat wzrostu cen). Z czasem informacje powinny być coraz bardziej szczegółowe i praktyczne – dotyczyć np. wyglądu banknotów i monet euro, a to pozwoli uniknąć pojawiania się w obiegu fałszywych pieniędzy. Ważnym punktem kampanii informacyjnej powinno być informowanie o kursie wymiany, zasadach przeliczania cen i zaokrąglania kwot, czyli działania, których celem będzie eliminowanie nieprawidłowości, jakie mogą pojawić się w sklepach i punktach usługowych w związku z wprowadzeniem euro. O tym, że takie działania mogą być skuteczne, przekonuje
przykład Malty. Kilka miesięcy przed wprowadzeniem tam wspólnej waluty ponad trzy czwarte społeczeństwa obawiało się nadużyć cenowych. W badaniach przeprowadzonych po wprowadzeniu euro okazało się, że o tym, iż takie przypadki były częste lub bardzo częste, było przekonanych 14 proc. Maltańczyków. |
| --- |
Elżbieta Glapiak , ŁUW
PARKIET