Coraz więcej bezdomnych w Londynie

W centralnej dzielnicy Londynu, Westminster, o
każdej porze dnia i nocy znajduje się na ulicy co najmniej 25-35
bezdomnych obywateli nowych krajów UE - oświadczyła Janet Haddington z rady samorządowej tej dzielnicy.

15.09.2006 17:15

Na dobrowolne odsyłanie tych ludzi autobusami do kraju pochodzenia władze dzielnicy wydają ok. 1000 funtów miesięcznie, a od 1 maja 2004 roku, kiedy nastąpiło rozszerzenie UE o 10 państw, z tej formy powrotu skorzystało 265 osób.

_ Nic nie wskazuje, by skala zjawiska bezdomnych obywateli z nowych krajów UE zmniejszała się. Niektórzy spośród ludzi żyjących bez dachu nad głową są bezdomni od ponad roku _ - podkreśla Haddington.

Najpoważniejsza sytuacja panuje - jej zdaniem - wokół katedry westminsterskiej, na zapleczu której znajdują się prywatne mieszkania. Ich właściciele skarżą się na niepożądane sąsiedztwo bezdomnych i twierdzą, że się ich obawiają.

_ Niektórzy byli bezdomnymi jeszcze przed przyjazdem do Anglii. Inni są uzależnieni od narkotyków, których ceny na ulicy są niższe od alkoholu. Nasza gmina nie ma środków na sfinansowanie terapii odwykowej, a przecież nie będziemy wymieniać im zainfekowanych igieł na czyste. Westminster nie jest jedyną gminą, która zmaga się ze zjawiskiem bezdomności wśród imigrantów z nowych krajów UE _ - dodaje Haddington.

Za imigrantami z Europy Środkowej i Wschodniej ujął się Kościół katolicki w Anglii i Walii. Wychodząca w Manchesterze katolicka gazeta "The Universe" cytuje w piątkowym wydaniu biskupa z diecezji Lancaster Patricka O'Donoghue'a, który pochwala rząd brytyjski za otwarcie rynku pracy, ale krytykuje go za to, iż nie zrobił dość, by pomóc w społecznej integracji imigrantów.

_ Rząd nie może odwrócić się do tych ludzi plecami _ - podkreśla biskup, który w konferencji biskupów Anglii i Walii odpowiada za sprawy uchodźców i imigrantów. Hierarcha zwraca też uwagę, iż organizacje charytatywne nie mają im jak dopomóc, gdyż schroniska oferujące nocleg są finansowane przez państwo. Imigranci nie kwalifikują się do tego rodzaju pomocy, ponieważ nie spełniają warunku ciągłości pracy i opłacanych świadczeń socjalnych.

Polscy bezdomni spod dworca Victoria najczęściej mówią, iż nie wracają, ponieważ nie mają do kogo lub czego. Komuś się zawieruszył paszport, więc wrócić nie ma jak. Ktoś inny został okradziony. Inny bezdomny spadł z rusztowania i za pośrednictwem biura darmowych porad prawnych zabiega o odszkodowanie. Jego znajomy mieszkał kątem u kolegi, ale musiał się wyprowadzić, gdy do kolegi przyjechał brat.

Ewa Sadowska z Fundacji Barka, która ostatnio przebywała w Anglii na zaproszenie tutejszych organizacji charytatywnych, powiedziała PAP, iż bezdomni często nie wracają, ponieważ jest im wstyd.

_ Często bezdomni przedkładają życie na ulicy w Londynie nad możliwość darmowego powrotu do kraju, bo im wstyd przed rodziną i znajomymi w Polsce. Miał to być wyjazd zakończony sukcesem. Motywacją był powrót z kapitałem, ale gdzieś po drodze podwinęła się noga. Jak tu wrócić jako bezdomny z dwiema plastykowymi torbami _ - powiedziała Sadowska.

Źródło artykułu:PAP
angliauelondyn
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)