"Czarny czwartek" może się powtórzyć. Masz kredyt w jenach? Lepiej myśl o przewalutowaniu
Na kredyty hipoteczne w jenach zdecydowało się w Polsce niewiele osób w porównaniu z liczbą frankowiczów. Ci, którzy wciąż spłacają raty indeksowane do japońskiej waluty, mają teraz podobny czas jak frankowicze trzy lata temu przed "czarnym czwartkiem". Bank Japonii zdaje się sondować rynek w sprawie końca dodruku.
Dziesięć lat temu oprócz kredytów we frankach niektóre banki kusiły klientów opcją pożyczki w jenach. Oprocentowanie było niższe o 1,5 pkt. proc. niż w przypadku kredytu w walucie Szwajcarii. "Tani kredyt z Japonii" grzmiał nagłówkami "Superexpress".
Realny dostęp do nich mieli jednak tylko najbogatsi klienci m.in. BRE Banku (obecnie mBank) oraz Noble Banku, a wcześniej nieistniejącego już Bud-Banku.
W przypadku BRE Banku taki kredyt mógł uzyskać każdy, kto posiadał środki w wysokości co najmniej 500 tys. zł, a minimalna kwota takiego kredytu musiała być wyższa niż 80 tys. zł, więc warunki były dość wyśrubowane. Prawdopodobnie dlatego nie zdecydowało się na nie zbyt wielu klientów. Kredyty frankowe brało bardzo dużo osób, których nie stać było na kredyt w złotym, a w przypadku jena wymagania banków były duże.
W mBanku na koniec trzeciego kwartału ub.r. było nie więcej niż 0,1 proc. całego portfela kredytów hipotecznych w jenach.
Panika na franku. Co się dzieje?
„Czarny czwartek” może się powtórzyć
To co wydarzyło się w czwartek 15 stycznia 2015 roku, kiedy po decyzji Narodowego Banku Szwajcarii frank nagle skoczył z 3,55 zł do nawet powyżej 5 zł, może sie teraz powtórzyć z jenem. Przypomnijmy - wtedy bank centralny zdecydował o zaprzestaniu dodruku franków w celu osłabienia waluty.
Teraz podobne zamiary zdaje się przejawiać największy drukarz świata, czyli Bank Japonii. Na cotygodniowym przetargu Bank Japonii zmniejszył we wtorek swoją ofertę zakupu obligacji z zapadalnością 10-25 lat, oraz 25-40 lat o odpowiednio 10 mld jenów dla każdej z grup, czyli do 190 mld jenów i 80 mld jenów w porównaniu z przetargiem w grudniu.
Takie posunięcie natychmiast podbiło kurs jena. Względem złotego umocnił się o 0,9 proc. we wtorek. W ciągu trzech ostatnich dni zdrożał o 2,2 proc.
Notowania jena do złotego w ostatnich trzech miesiacach
- Powróciły spekulacje o tzw. stealth tapering’u (ukrytym kończeniu dodruku waluty - red.), plotkuje się o tym, że Bank Japonii mógłby zmodyfikować w tym roku swój program kontroli krzywej rentowności zakładający utrzymywanie poziomu rentowności 10-letnich obligacji blisko zera - podaje Marek Rogalski, główny analityk walutowy DM BOŚ.
Skupione przez BoJ aktywa mają już wartość prawie rocznego PKB Japonii - a konkretnie 95 proc. jego wartości. Japończycy drukują jeny od lat, bo nieustannie chcą doprowadzić do inflacji i osłabić walutę, co zresztą sprzyja eksporterom, dającym największy wkład w gospodarkę. Inflacja bazowa zaczęła ostatnio iść w górę do 0,6 proc. rok do roku w grudniu i to najwyższy poziom od lipca 2016 r. Do tego wzrost płac okazał się wyższy od inflacji od 11 miesięcy.
Dodruk zakończył już Bank Szwajcarii, Fed, ogranicza go EBC. Oprócz BoJ stale wypuszcza puste pieniądze Bank Anglii, jednak poziom skupionych z rynku aktywów to zaledwie 28 proc. pkb.