Członkowie komisji zgarnęli spore pieniądze za trzy miesiące pracy

Koniec Komisji ds. wpływów rosyjskich, znanej jako "lex Tusk". - Ta komisja straciła rację bytu, bo odwołaliśmy wszystkich jej członków - podkreślił Borys Budka z PO. Choć jej historia zakończyła się bardzo szybko, to jej członkowie zgarnęli niemałe pieniądze.

Z prawej szef państwowej komisji ds. badania wpływów rosyjskich
Z prawej szef państwowej komisji ds. badania wpływów rosyjskich
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/Paweł Supernak
oprac. NBU

Jak czytamy na portalu superbiz.se.pl członkowie Komisji lex Tusk otrzymywali pensje w wysokości 16 tysięcy złotych miesięcznie, co daje w sumie 50 tysięcy złotych za okres trzech miesięcy.

Sejm podjął decyzję o odwołaniu ośmiu członków komisji, co według jednego z liderów Platformy Obywatelskiej, Borysa Budki, zakończyło rację bytu tej inicjatywy.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Ile zaoszczędzisz w 2025 roku? Sonda o trendzie No Buy

Dzisiaj ta komisja straciła rację bytu, bo odwołaliśmy wszystkich jej członków (…) Jestem wielkim zwolennikiem zbadania tego, w jaki sposób były wydawane pieniądze podatników, bo ten cyrk, który PiS zafundował przecież był z pieniędzy obywateli. To nie jest tak, że ta pseudokomisja była za darmo, tylko tam były sowite wynagrodzenia - podsumował Borys Budka.

Chociaż formalnie Komisja lex Tusk przestała istnieć, wynagrodzenia już wypłacone nie wrócą do Skarbu Państwa. Osoby powołane do tego krótkotrwałego zespołu otrzymały pełne wynagrodzenie za wrzesień i październik, a także część pensji za sierpień i listopad.

W rezultacie każdy z byłych członków komisji otrzyma około 50 tysięcy złotych za cały trzymiesięczny okres pełnienia funkcji - podkreśla portal superbiz.se.pl.

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (7)