Członkowie Rady Gospodarczej o idei referendum ws. wieku emerytalnego

Przewodniczący Rady Gospodarczej przy premierze Jan Krzysztof Bielecki uważa, że można robić referendum w sprawie podwyższenia wieku emerytalnego, ale tylko wtedy, gdyby pytanie wyjaśniało istotę wyboru. Przeciwny referendum jest Bogusław Grabowski z Rady.

Członkowie Rady Gospodarczej o idei referendum ws. wieku emerytalnego
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

09.02.2012 18:45

- Sama idea referendum jest mi bardzo bliska, to dopuszczalna forma komunikacji ze społeczeństwem. Istotne jest pytanie, jakie miałoby być w referendum - powiedział PAP w czwartek Bielecki.

Według byłego premiera referendum nie można by było sprowadzić do pytania: "czy jesteś za podniesieniem wieku emerytalnego do 67. roku i zrównania wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn?".

- Takie pytanie sugerowałoby, że jest prosty wybór, że można być za podwyższeniem wieku lub przeciw, nie uwzględniając kosztów społecznych, które wiązałyby się z takim rozstrzygnięciem - powiedział. Jego zdaniem pytanie takie nie wyjaśnia istoty wyboru, a decyzja dotycząca wieku emerytalnego będzie wiązać się z kosztami społecznymi.

- Pytanie "czy chcesz podnieść wiek emerytalny do 67. roku" powinno być uzupełnione o "czy też wolisz ograniczyć emerytury o 20 proc." To jest alternatywa, którą można rozstrzygać w referendum" - powiedział.

Zdecydowanym przeciwnikiem referendum w tej sprawie jest członek Rady Gospodarczej, szef Grupy Skarbiec (były członek Rady Polityki Pieniężnej) Bogusław Grabowski.

- Wydłużenie wieku emerytalnego jest niezbędne dla przyspieszenia długookresowego wzrostu gospodarczego, dla ustabilizowania wypłacalności systemu emerytalnego i zapewnienia godziwego poziomu emerytur w przeszłości - powiedział. Dodał, że większość korzyści z tego tytułu będzie dotyczyć osób, które nie będą brały udziału w referendum, ponieważ jeszcze się nie urodziły, albo nie mają skończonych 18 lat. - Z tego punktu widzenia takie referendum jest idiotyczne - ocenił.

Zdaniem Grabowskiego za utrzymanie krótszego wieku emerytalnego zapłacą przyszłe pokolenia - wysokim bezrobociem związanym z niskim poziomem konkurencyjności i niskim poziomem życia. Jego zdaniem zbieranie podpisów pod wnioskiem o referendum jest niemoralne.

- To tak, jakbyśmy chcieli przerzucić koszty naszej działalności na przyszłe pokolenie. Dlatego decyzję w tej sprawie musi podjąć świadoma reprezentacja polityczna społeczeństwa, która wie, o co chodzi. To nie jest temat na referendum - zaznaczył.

Podpisy pod wnioskiem o referendum w sprawie wieku emerytalnego zbierają: SLD oraz związki zawodowe.

Zgodnie z prawem Sejm może postanowić o poddaniu pod referendum określonej sprawy z własnej inicjatywy, a także na wniosek Senatu, Rady Ministrów lub obywateli. Inicjatywa obywatelska musi być poparta przez co najmniej 500 tys. osób mających prawo udziału w referendum.

Według konstytucji Sejm ma prawo zarządzić referendum ogólnokrajowe bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Wynik jest wiążący, jeśli w referendum wzięła udział więcej niż połowa uprawnionych do głosowania.

W swoim expose premier Donald Tusk zapowiedział stopniowe zrównywanie i podwyższanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn (od 2013 r.) docelowo do 67. roku życia. Zgodnie z koncepcją premiera, co cztery miesiące wiek emerytalny podwyższany byłby o kolejny miesiąc, co oznaczałoby, że z każdym rokiem będziemy pracować dłużej o trzy miesiące. W ten sposób poziom 67 lat w przypadku mężczyzn osiągnięty zostanie w roku 2020, a kobiet - w 2040 r.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)