Czym jeżdżą polscy pracownicy?
Jaki jest najlepszy samochód? Oczywiście służbowy
17.10.2011 | aktual.: 17.10.2011 13:21
Z danych statystycznych, opublikowanych w specjalistycznym serwisie Carmarket.com.pl, udostępniającym informacje o rejestracjach w Polsce nowych pojazdów na podstawie danych z Centralnej Ewidencji Pojazdów, wynika, że w ostatnim czasie, w Polsce na firmę rejestrowanych jest od przeszło 150 do ponad 185 tys. samochodów rocznie. Rekordowo dużo pojazdów służbowych zarejestrowano w ubiegłym roku - ponad 186 tys.
W zestawieniu tym są zarówno samochody osobowe, jak i ciężarowe, z których trudno korzystać po pracy.
Pomińmy więc ciężarówki. Tylko w 2011 roku (który jeszcze się nie skończył) zarejestrowano ponad 88 tys. firmowych aut, z czego blisko połowę w województwie mazowieckim. Trzy lata wcześniej od stycznie do grudnia zarejestrowano przeszło 143 tys. firmowych aut, a w latach kryzysu 2009 - 2010, odpowiednie 94,5 tys i 88 tys. samochodów.
Z tych samych danych możemy się też dowiedzieć jakie marki są najpopularniejsze w ramach tej najlepszej - samochodów służbowych.
W 2011 roku wielką piątkę zaczyna Renault, który do sierpnia sprzedał firmom przeszło 5,8 tys. samochodów. O blisko 900 sztuk więcej zarejestrowano w tym roku służbowych Volkswagenów. Na najniższym stopniu podium na razie znajduje się Opel. Samochodów tej marki firmy zarejestrowały 7,9 tys. sztuk. Znajdujący się na pozycji wicelidera Ford ma zarejestrowanych o przeszło 10 tys. samochodów. Jak na razie w tym roku króluje Skoda, która od stycznia od sierpnia, odnotowała przeszło 11 tys. zarejestrowanych samochodów firmowych.
Porównujące tegoroczne zestawienie z tym co działo się w roku ubiegłym widać niewielkie zmiany na rynku pojazdów firmowych. W 2010 roku najwięcej samochodów miał Ford przed Skodą. Na trzecim miejscu była Toyota, która w tym roku do pierwszej piątki nie weszła (a w 2007 i 2008 roku była niekwestionowanym liderem wśród samochodów służbowych). Kolejne dwa miejsca zajmowały Volkswagen i Opel.
Jednak nie tylko skody czy ople nadają się na służbowe pojazdy. Scody octavie czy ople vectry to samochody kadry kierowniczej. Dyrektorzy zazwyczaj jeżdżą volkswagenami passatami czy oplem insygnią, ale już szefowie i prezesi firm - to zupełnie inna bajka. Jak wynika z danych z Europejskiego Funduszu Leasingowego, na które w ubiegłym roku powoływała się Rzeczpospolita - na polskich drogach w grupie służbowych aut są pojazdy od Skody Octavii do BMW. Wszystko zależy od stanowiska.
Podając za gazetą - prezesi i wiceprezesi dużych korporacji preferują mercedesy klasy E, BMW serii 5, X5, audi A6. Szefowie spółek zależnych – np. volvo V70 lub skodę superb. Dyrektorzy – BMW X3, citroena C5, opla insignię, forda mondeo – głównie modele w wersji kombi. Prezesi małych spółek chętnie wsiadają do audi A8, mercedesa klasy S, bentleya continentala, porsche cayenne, BMW X6 czy audi Q7.
Jak widać właściciele małych spółek nie kryją się z pieniędzmi i lubią przyciągać uwagę luksusową bryką. - To zjawisko powszechne dla bardzo wczesnego kapitalizmu. W Polsce samochód to nadal symbol statusu społecznego. Potwierdza naszą pozycję, dodaje prestiżu - mówi psycholog Renata Kaczyńska-Maciejowska. - Samochody zwracające uwagę, wyglądające na drogie i wyróżniające się najchętniej wybierają osoby nowobogackie, które chcą się swoim sukcesem pochwalić.
Zdaniem psychologa taka postawa jest bardzo ryzykowna. - Szczególnie jeśli szef jeździ wypasioną bryką, a jednocześnie zalega z wypłatą wynagrodzeń czy oszczędza na wyposażeniu biura. Wówczas musi się liczyć z niepochlebnymi komentarzami, które z pewnością są wygłaszane za jego plecami. Takie auto z pewnością budzi we współpracownikach i podwładnych niechęć do właściciela. Osoby, które są do większych pieniędzy przyzwyczajone, profesjonalnie podchodzą do swojej pracy i podwładnych - samochodów luksusowych raczej pod firmą nie parkują. Wybierają raczej droższe auta z półki średniej. Bo kłucie w oczy bogactwem i szpanowanie samochodem na nikim nie robi dobrego wrażenie i nie najlepiej świadczy o profesjonalizmie przedsiębiorcy.
Jakie więc auto będzie przemawiać na naszą korzyść? - Jeśli mówimy o właścicielu niewielkiej firmy to z pewnością na samochód służbowy dobrze wybrać model ze średniej półki. Ważne by pamiętać, że auto jest narzędziem pracy i właśnie temu ma służyć, a nie szokować kontrahentów czy podnosić ciśnienie sąsiadom. Nie popadajmy też w drugą skrajność. Jeśli przyjedziemy na negocjowanie kontraktu starym, zardzewiałym i brudnym samochodem, z pewnością nie wydamy się wiarygodnym partnerem w interesach. Auto więc powinno być czyste, wybrane ze średniej półki cenowej i co najważniejsze - bezpieczne - dodaje psycholog.
Rady pani Renaty wzięli sobie do serca posłowie kończący właśnie kadencję. Większość z nich wybrała auta, które niczym się na polskich drogach nie wyróżniają. Politycy najczęściej kupowali Toyoty (Corolla, Avensis, Yaris), Volkswageny (Passat), Ople (Astra, Vectra i Corsa) oraz Skody (Octavia i Fabia). Są jednak i tacy którzy wolą samochody luksusowe i limuzyny. 34 posłów zdecydowało się na Mercedesy. Pod sejmem parkują też bardzo drogie Volvo, BMW i Audi, a nawet 3 Jaguary. Jednak choć parlamentarzyści poruszają się swoimi samochodami także w interesach kupują, je jednak jako osoby prywatne.
Podobnie jak celebryci. Jednak w tej grupie zawodowej w cenie są auta "z przytupem". Popularne są samochody sportowe - takimi jeździ min. Maryla Rodowicz, Kuba Wojewódzki, Maja Sablewska, Natalia Lesz czy Piotr Gąsowski.
Ostatnio zapanowała też moda na terenówki. Duże wózki lubią min. Hubert Urbański, Jarosław Kret, Michał Żebrowski, Mateusz Damięcki i Sebastian Karpiel Bułecka. Terenowe auta pokochały też panie - Doda, Kinga Rusin, Anna Guzik, Małgorzata Pieńkowska czy Anna Przybylska. Jednak w tej branży nie jest wymagany stonowany samochód, który potwierdzi nasze umiarkowanie. Wprost przeciwnie - celebryci mają błyszczeć, szokować i sprawiać by krew buzowała w żyłach widzów i sąsiadów.
AD