Dane biometryczne, odciski palców i fotografie na granicach. Ukraina broni się przed terroryzmem

Od nowego roku Ukraina będzie pobierała dane biometryczne od cudzoziemców, którzy będą wjeżdżali na jej terytorium. Kontrole mają służyć głównie ochronie przed obywatelami Rosji, którzy przyjeżdżają na Ukrainę. Oprócz danych biometrycznych od cudzoziemców będą też zbierane odciski palców oraz fotografie cyfrowe.

Od nowego roku cudzoziemcy przyjeżdżający na Ukrainę będą łatwiejsi do zidentyfikowania. Ma to zamknąć granice przed terrorystami
Źródło zdjęć: © WP.PL | Konrad Żelazowski
Izabela Walaszek

Dekret prezydenta Petra Poroszenki w sprawie wzmożonych kontroli cudzoziemców przyjeżdżających do Ukrainy opublikowała w sobotę gazeta rządowa "Uriadowyj Kurier".

Władze w Kijowie nie ukrywają, że pobieranie danych biometrycznych na granicach ma służyć przede wszystkim lepszej kontroli obywateli Rosji, którzy przyjeżdżają na Ukrainę. W dekrecie Poroszenki polecono także, by rząd zaktualizował listę krajów ryzyka migracyjnego, włączając do niej Federację Rosyjską.

Zobacz też: jak zniesienie wiz dla Ukraińców wpłynie na polski rynek pracy?

Rozporządzenie prezydenta jest wynikiem decyzji Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy. Jej sekretarz Ołeksandr Turczynow tłumaczył w lipcu, że przyjeżdżający na Ukrainę Rosjanie będą musieli rejestrować się w systemach MSZ, informując o celu podróży i miejscu pobytu na Ukrainie. Zostaną oni także objęci obowiązkiem meldunku.

Poroszenko wyjaśniał wówczas, że nowe rozwiązania ułatwią walkę z terroryzmem.

- Będą zbierane dane biometryczne: odciski palców i fotografie cyfrowe. To znacznie poszerzy możliwości walki z terroryzmem - podkreślał prezydent.

Od 2014 roku między Kijowem a Moskwą trwa konflikt, wywołany przez dokonaną przez Rosję aneksję Krymu oraz działania prorosyjskich separatystów, którzy opanowali część ukraińskiego zagłębia węglowego Donbas, ogłaszając tam dwie samozwańcze republiki ludowe, doniecką i ługańską.

W konflikcie w Donbasie zginęło dotychczas ponad 10 tysięcy osób.

Jarosław Junko, PAP

Wybrane dla Ciebie
Uwaga przy jesiennych porządkach. Kary mogą sięgać 5 tys. zł
Uwaga przy jesiennych porządkach. Kary mogą sięgać 5 tys. zł
Najnowsza atrakcja w turystycznym raju Polaków. Znamy ceny biletów
Najnowsza atrakcja w turystycznym raju Polaków. Znamy ceny biletów
To on wygrał Konkurs Chopinowski. Taką nagrodę zgarnął
To on wygrał Konkurs Chopinowski. Taką nagrodę zgarnął
To oni podbijają polski rynek pracy. Zastępują Ukraińców
To oni podbijają polski rynek pracy. Zastępują Ukraińców
To koniec rodzinnej piekarni. Działali na rynku ponad 40 lat
To koniec rodzinnej piekarni. Działali na rynku ponad 40 lat
Trwa demontaż na Mazurach. Zmiany od nowego miesiąca
Trwa demontaż na Mazurach. Zmiany od nowego miesiąca
Kasjerka ofiarą mobbingu. Jest wyrok. Biedronka ma zapłacić 30 tys. zł
Kasjerka ofiarą mobbingu. Jest wyrok. Biedronka ma zapłacić 30 tys. zł
Przekręt na sześć cyfr w fabryce mięsa. Dyrektor usłyszał wyrok
Przekręt na sześć cyfr w fabryce mięsa. Dyrektor usłyszał wyrok
216 mln zł na warzywa. Takiego importu nie było od ponad 20 lat
216 mln zł na warzywa. Takiego importu nie było od ponad 20 lat
Służby przechwyciły 12 ton tuńczyka. Oto co wykryły w transporcie
Służby przechwyciły 12 ton tuńczyka. Oto co wykryły w transporcie
To będzie gigant. L'Oréal przejmuje rywala za miliardy dolarów
To będzie gigant. L'Oréal przejmuje rywala za miliardy dolarów
Powiesili w bloku kartkę o bonie ciepłowniczym. Mieszkańcy krytykują
Powiesili w bloku kartkę o bonie ciepłowniczym. Mieszkańcy krytykują