Dlaczego statystyczny Kowalski nigdy nie zrobi kariery?
Ulubionym tematem Polaka jest to, że wylewa z siebie siódme poty i że szef go wykorzystuje.
1. Kowalski narzeka, że jest przeciążony pracą
Richard Brandson, miliarder i twórca potęgi Vergin Group, ma opinię playboya biznesu. Kojarzymy go z lotami balonem, mieszkaniem na zaadaptowanej barce oraz z wieczną zabawą w otoczeniu seksownych dziewcząt. Pod wizerunkiem showmana kryje się jednak tytan pracy. Tyle że Brandson, zamiast narzekać na menedżerską harówkę, woli eksponować beztroskę i luz. To część jego osobistego i korporacyjnego PR? Owszem. Ale chodzi także o to, że ludzie sukcesu nigdy się nie przyznają, ile godzin spędzają w biurze i jak bardzo są zmęczeni.
Tymczasem ulubionym tematem Polaka jest to, że wylewa z siebie siódme poty i że szef go wykorzystuje. Ciągle tylko narzeka i szuka sposobów na zredukowanie obciążenia pracą. A później się dziwi, że jest pomijany przy awansach.
2. Kowalski jest specjalistą od wszystkiego
Polityka, służba zdrowia, reforma edukacji, seks, obronność kraju. Nie ma obszaru, na którym przeciętny Kowalski się nie zna. Nawet firmą zarządzałby dużo lepiej niż ten żółtodziób po SGH, który się wepchał na fotel prezesa. Nasz wybitny ekspert pozjadał wszystkie rozumy i innych poucza. Tylko na własnym poletku - w firmie - jakoś sobie nie radzi. Popełnia kardynalne błędy, zawala terminy, zraża do siebie klientów.
Jeśli nawet Polak wie dużo, to jego wiedza jest bardzo powierzchowna. A co gorsza, w żadnej dziedzinie nie jest profesjonalistą, mistrzem i autorytetem. Wszechstronność, elastyczność, rozstrzelanie zainteresowań - proszę bardzo. Prawdziwy profesjonalizm polega jednak na tym, by się skoncentrować na jednej rzeczy. Skończył się czas omnibusów. Bez ogólnego wykształcenie ani rusz, ale w gospodarce opartej na wiedzy liczy się głównie specjalizacja. "Wiedzieć coś o wszystkim i wszystko o czymś" - oto jest zasada na początek XXI wieku.
3. Kowalski lubi kombinować
Kombinować - to wcale nie znaczy myśleć logicznie, sprytnie czy nieszablonowo. Kombinować to łamać przepisy, drwić z procedur i standardów. Być drobnym cwaniaczkiem i "przewalaczem". Przynajmniej my w ten sposób rozumiemy to słowo.
Jak długo jeszcze swój cynizm będziemy tłumaczyć uwarunkowaniami historycznymi? Prawda, rozbiory i dwie wojny światowe, a później komuna nauczyły nas, jak omijać prawo i robić każdą obcą władzę w konia. W dobrym tonie były wtedy sabotaż i praca w żółwim tempie. Ale na Boga, już od 20 lat żyjemy w wolnej Polsce. Od dwóch dekad jesteśmy na swoim, a zachowujemy się nadal tak, jakbyśmy byli na cudzym. W firmie objawia się to tak, że Kowalski 75 proc. swojej energii zużywana na wyprowadzanie przedsiębiorcy w pole. Myśli o tym, jak coś wynieść z fabryki, załatwić lewe L4, urwać się szybciej z delegacji. Nie rozumie, że pracodawca i pracownik jadą na jednym wózku.
4. Kowalski nie umie grać w zespole
"Gdzie dwóch Polaków, tam trzy opinie". To powiedzenie doskonale oddaje nasze umiejętności pracy w grupie. Jesteśmy niepoprawnymi indywidualistami, lubimy podkreślać nasze ego. Tyle że aby odnieść sukces - jednostkowy czy zbiorowy, trzeba działać w kategoriach MY.
Polak, jeśli już się integruje z innymi, to tylko w walce. Podział na MY i ONI jest mocno zakorzeniony w jego mentalności. Na polu zawodowym przez MY rozumie on uciskanych pracowników, a przez ONI - niesprawiedliwych pracodawców lub akcjonariuszy. Kowalski cierpi z tego powodu, że pracuje dla udziałowców, czyli dla obcych. A nie pomyśli o tym, że sam też może kupić trochę udziałów, by nareszcie móc pracować dla siebie i na swoim.
5. Kowalski kocha improwizować
Plany krótko- i długoterminowe? Strategie działania? Jasno określone cele? Dyscyplina i zorganizowanie? To wszystko jest przeciętnemu Kowalskiemu obce. Chlubi się natomiast tym, że umie improwizować i łamać konwencje. Że jest żywiołowy i spontaniczny. Że kieruje się intuicją i porywami serca. Ale człowiek, który nie wie, dokąd zmierza, z pewnością nigdzie nie dojdzie. Jest to życiowy i zawodowy nieudacznik.
Cała nadzieja w działających nad Wisłą korporacjach międzynarodowych - uczą przecież pracy zaplanowanej, ujętej w pewne struktury, wprowadzają ogólnoświatowe standardy. No i dzięki emigracji zarobkowej dużo możemy zyskać - Polak, który wróci z Wielkiej Brytanii czy Irlandii, przeniesie na tutejszy grunt cokolwiek z tamtejszej filozofii działania.
6. Kowalski ma zaburzoną samoocenę
Od "co to nie ja" do nieśmiałości, zahamowań, kompleksów. Samoocena Kowalskiego zawieszona jest pomiędzy obiema tymi skrajnościami. Swoje niedostatki - materialne, ale nie tylko - próbuje zasłonić poprzez działania typu: zastaw się, a postaw się.
Jak pokazało badanie przeprowadzone przez dom mediowy MPG, w całej Europie to właśnie mieszkańcy naszego kraju najbardziej lubią imponować innym swoim stylem życia. "Szpanuje" 24 proc. z nas, podczas gdy w Hiszpanii jest to tylko 10 proc. Nie tylko lubimy się "pokazać" - ważne, by nas zauważono i doceniono. Na pytanie. czy lubisz, kiedy inni doceniają twój gust i styl, aż 58 proc. Polaków odpowiedziało twierdząco, po raz kolejny wyprzedzając cały Stary Kontynent. A jak nasze rozdęte, a zarazem zakompleksione ego wpływa na pracę zawodową? No cóż, Kowalski uważa, że naruszono jego honor, gdy ma wykonać polecenie służbowe. Wedle starego powiedzenie: musi to na Rusi, w Polsce jak kto chce.
7. Kowalski jest do wyższych rzeczy stworzony
Znany reżyser Krzysztof Kieślowski zwykł mawiać, że naprawianie Polski trzeba zacząć od czyszczenia butów co rano. Ale typowemu Kowalskiemu marzą się wielkie czyny, za to przyziemne obowiązki - w domu, w biurze, w warsztacie - go męczą. Patriotyzm to dla niego przelewanie krwi za ojczyznę, a nie codzienna rzetelna praca, bez kantów, cwaniactwa, kombinowania. Dlatego jego bohaterem narodowym nieodmiennie jest zawadiaka Kmicic, natomiast przedsiębiorczy Stanisław Wokulski denerwuje go i drażni.
Skąd to zamiłowanie do wielkich osiągnięć połączone z lekceważeniem drobiazgów? Psycholog Jacek Santorski mówi o kompleksie polskiego inteligenta, który choćby biedę klepał, nigdy nie zniży się do poziomu jakiegoś dorobkiewicza czy karierowicza. A tak naprawdę jego "wyższe aspiracje" są tylko pretekstem, by się w życiu nie napracować.
Mirosław Sikorski