Dostali zadośćuczynienie za zamianę dzieci na porodówce, ale muszą je oddać. Urzędnicy nie mają litości

To miała być historia z happy-endem, pierwsza taka w Polsce. Rodzina spod Częstochowy dostała kilkaset tysięcy złotych zadośćuczynienia za to, że w 1956 roku na porodówce zamieniono dwoje dzieci, które na lata trafiły do obcych dla siebie rodzin. Już po wypłacie, Sąd Najwyższy nakazał zwrócić pieniądze. Teraz państwo z całą bezwzględnością dąży do egzekucji należności.

Zamieniono ich, gdy byli noworodkami. Problemy mają do dziś.
Źródło zdjęć: © Pixabay.com
Jacek Bereźnicki

Sprawą zajął się program "Interwencja" w telewizji Polsat. Choć od zamiany dzieci na częstochowskiej porodówce minęło już ponad 60 lat, dramat jednej z rodzin ciągnie się do dziś.

Wszystko zaczęło się, gdy dwoje noworodków o imieniu Tadeusz zostało omyłkowo zamienionych po porodzie i każdy z nich trafił do zupełnie obcych sobie ludzi. Prawda wyszła na jaw, gdy chłopcy mieli po kilkanaście lat.

Państwo nie odpuszcza

Niestety ani dzieci, ani ich rodziny nie potrafili sobie z tym poradzić. W obu rodzinach w końcu doszło do pogorszenia relacji pomiędzy bliskimi, a nawet zerwania kontaktów.

Jeden z zamienionych chłopców, już jako mężczyzna w sile wieku postanowił zawalczyć w sądzie o zadośćuczynienie. Namówił do tego swoją biologiczną matkę oraz brata, z którymi nie dane mu było mieszkać pod jednym dachem.

W 2011 roku sąd w Katowicach przyznał całej trójce odszkodowanie wynoszące łącznie około pół miliona złotych, ale apelację od wyroku złożył wojewoda śląski, który uznał, że pieniądze się nie im należą.

Sąd Apelacyjny w Katowicach wyrok jednak podtrzymał, dlatego pieniądze zostały wypłacone. Gdy wydawało się, że krzywda sprzed lat została naprawiona, sprawy przybrały fatalny dla rodziny obrót.

Pieniądze nie należą się, bo w 1956 roku nie było właściwych przepisów

Kasację od wyroku sądu drugiej instancji postanowił złożyć Skarb Państwa, reprezentowany w sądzie przez Prokuratorię Generalną. W 2014 roku Sąd Najwyższy uznał, że zadośćuczynienie było bezzasadne, bo w 1956 roku nie było przepisów regulujących kwestie zadośćuczynienia. Nie było wtedy jeszcze nawet Kodeksu cywilnego.

Mając korzystny wyrok SN w garści, wojewoda postanowił wyegzekwować zwrot wypłaconego zadośćuczynienia i złożył w tej sprawie wniosek do sądu. Choć mógł odstąpić od żądania odsetek, nie zrobił tego. Same odsetki urosły już do prawie ćwierć miliona złotych.

Wtedy - niestety tylko na chwilę - znowu do rodziny uśmiechnęło się szczęście. Sąd okręgowy w trzech różnych postępowaniach, prowadzonych przez trzech różnych sędziów oddalił roszczenia Skarbu Państwa.

Choć sąd w Częstochowie wskazał, że nie neguje tego, że świadczenia są nienależne, podkreślił, że pozwani zostali skrzywdzeni przez Skarb Państwa i to on ponosi moralną odpowiedzialność za wyrządzoną krzywdę.

Sprawa znowu przybrała fatalny dla rodziny obrót, gdy Sąd Apelacyjny w Katowicach - ten sam, który wcześniej wydał korzystny dla powodów wyrok - odrzucił dwa wyroki częstochowskiego sądu, uznając rację Skarbu Państwa. Trzeci wyrok czeka na rozpatrzenie apelacji.

Wideo: PiS zmienia Sąd Najwyższy. Protesty przed Sejmem

Jak na ironię, teraz jedyna nadzieja rodziny w Sądzie Najwyższym, który może wyroki sądu drugiej instancji unieważnić. Niestety na rozpatrzenie skargi kasacyjnej trzeba będzie poczekać nawet dwa lata, może dłużej, biorąc pod uwagę obecne zamieszanie polityczne wokół reformy SN.

Czekać nie zamierzają jednak urzędnicy państwowi, którzy już zabrali się do ściągania od rodziny zasądzonego sześć lat temu zadośćuczynienia. O umorzeniu długu nie chcą słyszeć, a przed kamerą Polsatu powiedzieli jedynie, że przemyślą sprawę umorzenia odsetek, ale dopiero gdy sprawą zajmie się komornik.

- Jeżeli to by weszło w etap egzekucji, to będziemy się zastanawiać - mówi dziennikarzom "Interwencji" Krzysztof Nowak, prawnik wojewody śląskiego. - Ja bym oczywiście nie chciał, żeby doszło do licytacji komorniczej. Natomiast, jeżeli by do niej doszło, to będziemy patrzeć jaka jest sytuacja życiowa, dowodowa tych ludzi - dodaje.

Wybrane dla Ciebie
Biedronka zmienia godziny otwarcia. Ważny komunikat dla klientów
Biedronka zmienia godziny otwarcia. Ważny komunikat dla klientów
Kurierzy DPD oburzeni. Chodzi o pracę w Wigilię
Kurierzy DPD oburzeni. Chodzi o pracę w Wigilię
Boom na nieruchomości w Hiszpanii. Polacy otarli się o rekord
Boom na nieruchomości w Hiszpanii. Polacy otarli się o rekord
Podwyżka o 900 proc. O takie kwoty wzrosną ceny napojów od 1 stycznia
Podwyżka o 900 proc. O takie kwoty wzrosną ceny napojów od 1 stycznia
Kupiłeś rower po okazyjnej cenie? Możesz mieć kłopot
Kupiłeś rower po okazyjnej cenie? Możesz mieć kłopot
Kupowali leki i sprzedawali drożej za granicą. Jest akt oskarżenia
Kupowali leki i sprzedawali drożej za granicą. Jest akt oskarżenia
Studniówka 2026. Zawrotne koszty imprezy. Tyle kosztuje "talerzyk"
Studniówka 2026. Zawrotne koszty imprezy. Tyle kosztuje "talerzyk"
Wysłała ptaka pocztą. Nie przeżył. Prokuratura chce kary dla 49-latki
Wysłała ptaka pocztą. Nie przeżył. Prokuratura chce kary dla 49-latki
Wcześniejsza emerytura dla tej grupy? "Pominięto nas"
Wcześniejsza emerytura dla tej grupy? "Pominięto nas"
Żabka przebiła Biedronkę i Lidla. Oto nowa propozycja dla klientów oddających butelki
Żabka przebiła Biedronkę i Lidla. Oto nowa propozycja dla klientów oddających butelki
Bank w Danii radzi, by wypłacać gotówkę. Podali kwotę
Bank w Danii radzi, by wypłacać gotówkę. Podali kwotę
Mały handel wymiera? Z ulic zniknęło tysiące sklepów
Mały handel wymiera? Z ulic zniknęło tysiące sklepów