Elektrownia atomowa w Bełchatowie

Bełchatów atomową stolicą Polski. To nie science fiction. Ministerstwo Gospodarki zapytało władze elektrowni o możliwość budowy reaktorów jądrowych.

Elektrownia atomowa w Bełchatowie
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

23.11.2009 | aktual.: 23.11.2009 11:18

Odpowiedź brzmi: tak. To znaczy, że Bełchatów znajdzie się na oficjalnej liście kandydatów chętnych do przyjęcia atomu na swoje podwórko. Ale to zwycięstwa jeszcze nie gwarantuje.

- Gotowa infrastruktura i dobra lokalizacja pozwalają nam myśleć o elektrowni jądrowej - mówi Jacek Kaczorowski, prezes kopalni i elektrowni w Bełchatowie. - Przygotowaliśmy koncepcję budowy w bezpośrednim sąsiedztwie obecnej elektrowni.

W Polsce ma powstać kilka atomówek. Magdalena Gawlas z Ministerstwa Gospodarki mówi, że pierwsza lokalizacja ma zostać wskazana do 2013 r. Do tego czasu wszystkie kandydatury poddane zostaną ocenie. Eksperci będą między inny sprawdzać, czy instalacje są bezpieczne dla ludzi i środowiska. Według resortu gospodarki, budowa pierwszej elektrowni ma zakończyć się w 2020 roku.

Głównym kontrkandydatem Bełchatowa pozostaje Żarnowiec (w województwie pomorskim). Kto jeszcze liczy się w wyścigu? Marszałek woj. wielkopolskiego zgłosił Klempicz i Konin, zaś władze woj. zachodniopomorskiego widziałyby taką elektrownię w Nowym Czarnowie, Gryfinie albo Kopani pod Koszalinem.

W ocenie ekspertów, kandydatura Bełchatowa w notowaniach stoi wysoko, choć według naszych rozmówców nie wygra pierwszego rozdania, a raczej drugie. O takiej kolei rzeczy mówił nam między innymi eurodeputowany PO Jacek Saryusz-Wolski. Gdyby miał ziścić się ten scenariusz, elektrownia w Bełchatowie powstałaby nie w 2020, a koło 2030 roku. Nie jest to data przypadkowa. Właśnie za ok. 20 lat mają się wyczerpać złoża węgla w bełchatowskiej kopalni. - W centralnej Polsce jest zapotrzebowanie na energię elektryczną, lepiej ją wytwarzać tutaj niż przesyłać z daleka. Jest gotowa infrastruktura do prze-syłu energii, budowa nowej kosztowałaby olbrzymie pieniądze. Dlatego taka lokalizacja wiąże się ze sporymi oszczędnościami - mówi ekspert energetyki z bełchatowskiej elektrowni, proszący o anonimowość. - Najlepszą lokalizacją i wydaje się, że już przesądzoną, jest północ kraju. Jednak jeśli mowa o drugiej i trzeciej elektrowni, to wskazuje się właśnie Bełchatów.

Stanisław Latek z Polskiej Agencji Atomistyki potwierdza, że część warunków potrzebnych do budowy elektrowni atomowej Bełchatów już spełnia, m.in. ma infrastrukturę, zbiorniki wodne do chłodzenia reaktora czy wykształcony personel. Jednak o wyborze lokalizacji decydować będą też inne czynniki związane z bezpieczeństwem inwestycji. - Trzeba sprawdzić, na ile teren jest stabilny sejsmicznie - mówi Stanisław Latek.

Zdaniem eksperta, przystosowanie i przekształcenie obecnej elektrowni konwencjonalnej na jądrową wcale nie będzie proste. Zaprzecza też niektórym wypowiedziom, jakoby wystarczyło zamienić kocioł parowy elektrowni na reaktor i wszystko będzie działać jak należy. - Według zapowiedzi, elektrownia jądrowa w Polsce prawdopodobnie będzie dużej mocy. Jeśli taka jak np. w Finlandii, to będzie miała około 1,5 tys. megawatów. Jak wiadomo bloki w Bełchatowie mają mniejsze parametry - mówi Stanisław Latek. - W jądrowej elektrowni turbiny i pompy będą miały inną konstrukcję i moc. Nie da się na pewno technicznie połączyć elektrowni konwencjonalnej z atomową, dlatego trzeba będzie wybudować ją od podstaw.

Murem za elektrownią atomową stoją władze Bełchatowa. - Przyszłość naszego miasta to energia atomowa, taki scenariusz wpisany jest w strategię rozwoju miasta - mówi Marek Chrzanowski, prezydent Bełchatowa. - Wielu mieszkańców Bełchatowa to energetycy, dlatego wierzę, że rozumieją potrzebę budowy takiego obiektu. Jesteśmy coraz bliżej chwili, kiedy należy przeprowadzić debatę publiczną - mówi Chrzanowski.

Przeciwni budowie elektrowni są ekolodzy. - Rząd zachowuje się nieodpowiedzialnie, wdrażając program atomowy, bo forsuje interesy koncernów energetycznych, a nie państwa. Dlaczego nie stawiają na energię odnawialną? - mówi Katarzyna Guzek z Greenpeace.

Dziś 90 proc. energii elektrycznej w Polsce wytwarzanej jest z węgla. Rządowa strategia zakłada, że w 2030 roku będzie to 57 proc. Reszta będzie pochodzić z gazu - 6,6 proc., ze źródeł odnawialnych - 18,8 proc., z atomu - 15,7 proc., z pozostałych paliw - 1,9 proc. Z badań przeprowadzonych w połowie tego roku wynika, że połowa Polaków opowiada się za energią atomową, przeciwne jest 40 proc. społeczeństwa.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)