Fizjoterapeuci to oszuści! Uważaj do kogo idziesz
By zarejestrować taką działalność nie trzeba skończyć żadnej szkoły czy legitymować się określonym dyplomem. Czy w takiej sytuacji pacjent może w jakikolwiek sposób ustalić, czy ma przed sobą prawdziwego fachowca czy też osobę o znikomej wiedzy medycznej?
17.12.2013 | aktual.: 29.05.2018 14:58
*Głośna ostatnio sprawa 32-letniej lekarki weterynarii, Katarzyny Wiatr, która została sparaliżowana podczas masażu, wywołała kolejną falę dyskusji na temat zawodów medycznych i pseudomedycznych praktyk. Gabinet masażu, terapii bólu kręgosłupa czy terapii manualnej może otworzyć każdy - lekarz, fizjoterapeuta, a także osoba, która ukończyła 3-dniowy kurs. Prywatnych gabinetów więc przybywa - podobnie jak ofiar pseudospecjalistów. Na szczęście przypadki tak tragiczne jak ten Katarzyny, zdarzają się rzadko. Znacznie częściej skutki oddania się w niewłaściwe ręce są mniej drastyczne, niemniej jednak ryzyko trwałego uszkodzenia ciała jest spore. *
Wielu fizjoterapeutów ma nadzieję, że nagłaśnianie takich przypadków spowoduje szeroko zakrojoną dyskusję na temat ich pracy i doprowadzi do stworzenia niezbędnych, ich zdaniem, regulacji prawnych. Inni w komentarzach pod tekstami o pseudospecjalistach, zwracają uwagę, że obecna sytuacja to wynik słabości naszej służby zdrowia, która doprowadziła do tego, że pacjenci nie mogąc się doczekać pomocy w ramach NFZ, decydują się korzystać z usług niedokształconych "fachowców".
O profesji przyszłości i zawodzie zaufania publicznego w wielu krajach Europy i świata - fizjoterapii, rozmawiamy z zasiadającą w zarządzie Stowarzyszenia Fizjoterapia Polska, dr Agnieszką Stępień.
Bardzo dużo mówi się dziś o tym, że gabinet świadczący usługi z zakresu masażu czy fizjoterapii może otworzyć każdy. By zarejestrować taką działalność nie trzeba skończyć żadnej szkoły czy legitymować się określonym dyplomem. Czy w takiej sytuacji pacjent może w jakikolwiek sposób ustalić, czy ma przed sobą prawdziwego fachowca czy też osobę o znikomej wiedzy medycznej?
Niestety jest to bardzo trudne. W innych zawodach, np. w zawodzie lekarza istnieje rejestr osób dopuszczonych do wykonywania tego zawodu. Możemy więc sprawdzić, czy specjalista, do którego chcemy się udać, faktycznie skończył wymagane studia i uzyskał prawo wykonywania zawodu. W przypadku fizjoterapeutów takiej możliwości nie ma. Co może zrobić pacjent? Przede wszystkim poprosić o kopię dyplomu potwierdzającego, że ukończył odpowiednie studia. Warto też sprawdzić jaką edukację podyplomową przeszedł terapeuta. W Polsce istnieje obecnie wiele możliwości podnoszenia kwalifikacji zawodowych po ukończeniu studiów - czteroletnia specjalizacja w dziedzinie fizjoterapii, studia podyplomowe, szkolenia w ramach różnych metod fizjoterapeutycznych i inne. Ważne jest to, że w ramach takich szkoleń, terapeuta staje się specjalistą w danej dziedzinie. Dodatkowym czynnikiem umożliwiającym weryfikację jest fakt, iż wykwalifikowani fizjoterapeuci współpracują w procesie leczenia z lekarzami, logopedami, psychologami i innymi
specjalistami, a w czasie pierwszej wizyty przeprowadzają wywiad i szczegółowe badanie wstępne, umożliwiające ustalenie przebiegu terapii i wyeliminowanie potencjalnych zagrożeń.
*Polecamy: * Kolosalne zarobki rektorów prywatnych uczelni
Osoby, które nie ukończyły studiów i nie miały szansy zdobyć, nie tylko specjalistycznej, ale często nawet podstawowej wiedzy medycznej, mogą stwarzać zagrożenie. Sytuacja jest poważna - jak wynika z raportu przygotowanego przez SFP, część pacjentów poszukujących pomocy w sektorze prywatnym, zamiast do specjalisty trafia w ręce pseudoterapeutów.
Czy informacja, że terapeuta należy do stowarzyszenia, np. Stowarzyszenia Fizjoterapia Polska, albo świadczy usługi w ramach NFZ, daje pacjentom gwarancję, że to fachowiec z dyplomem? Czy tu także nie istnieje system weryfikacji?
Terapeuci po studiach, którzy chcą wstąpić do SFP muszą dostarczyć dyplom świadczący o ukończeniu kształcenia. Mogą to być jednak młodzi specjaliści, prosto po ukończeniu nauki, którzy nie podjęli jeszcze kształcenie podyplomowego. Także w państwowych placówkach służbach zdrowia, które mają podpisany kontrakt z NFZ, fizjoterapeuci muszą przedstawić odpowiednie dokumenty.
W wielu rankingach zawodów przyszłości, czy profesji, które prężnie się rozwijają, pojawia się zawód fizjoterapeuty. Jak wielu mamy specjalistów w tej dziedzinie?
Ponieważ nie ma rejestru fizjoterapeutów, nie znamy dokładnej liczby. Z szacunków wynika, że to grupa przekraczająca 60 tys. osób. Faktycznie, błyskawicznie rozwijająca się wiedza w tym obszarze i wzrastająca świadomość społeczna, jak ważna jest praca fizjoterapeutów, sprawiają, że bardzo dużo młodych ludzi decyduje się na studia w tym kierunku. Z pewnością wpływ na to, ma także fakt, że fizjoterapeuta jest w wielu krajach bardzo cenionym specjalistą, a zawód fizjoterapeuty jest zaliczany do zawodów zaufania publicznego. W niektórych krajach, na przykład w Wielkiej Brytanii, Szwecji, Danii, Finlandii, a także USA lub Kanadzie kompetencje i zakres działalności fizjoterapeutów jest bardzo szeroki. W większości krajów terapeuci włączani są do opieki medycznej już na etapie wczesnej prewencji, a nawet profilaktyki. Ma to nie tylko ogromny wpływ na stan zdrowia pacjentów. Badania wykazują ,że profilaktyka fizjoterapeutyczna i wczesne wdrażanie terapii znacznie obniża koszty opieki medycznej.
60 tys. ludzi to duża grupa zawodowa. Czy rynek pseudoterapeutów jest równie liczny, czy to tylko wyjątki - np. jeden taki gabinet w średniej wielkości mieście?
Nie ma niestety żadnych badań na ten temat. Trudno mi nawet oszacować liczbę osób, które otwierają takie gabinety, a nie są wykształconymi specjalistami. Nie są to jednak odosobnione przypadki. Najczęściej słyszymy o nich od pacjentów, którzy zniechęceni brakiem efektów terapii, albo odwrotnie zaniepokojeni objawami, które pojawiły się w trakcie jej trwania, opowiadają o swoich wcześniejszych doświadczeniach.
Czy walka o regulacje prawne w tym zawodzie jest podyktowana chęcią pozbycia się konkurencji, czy faktycznie niewykształceni terapeuci stanowią dla pacjentów tak duże zagrożenie?
Niestety ryzyko jest duże. Wszystko oczywiście zależy od tego, jakiego rodzaju zabiegi wykonuje taka osoba. Jeśli proponuje jedynie nieinwazyjny masaż lub akupresurę stóp, szansa, że pogorszy stan zdrowia pacjenta jest znikoma. Problemem jest tu jednak czas. Pacjent, który w najlepszej wierze korzysta z takich zabiegów, nie idzie już do lekarza czy specjalisty. Nie jest ani diagnozowany, ani leczony. W tym czasie objawy się pogłębiają, pacjent dłużej jest narażano na ból czy dyskomfort, a późniejsze podjęcie leczenia może skutkować koniecznością dłuższej terapii w przyszłości. Znacznie bardziej ryzykowne jest oddanie się w ręce pseudo specjalisty, który zajmuje się problemami kręgosłupa. Powiem tak - mimo, że mam ponad 20 lat doświadczenia w tym zawodzie, nadal przeżywam chwilę zawahania, kiedy mam wykonać bardziej inwazyjną technikę manualną. Nie podejmuję żadnych działań bez przeprowadzenia wywiadu i określenia przeciwwskazań. Nie rozpoczynam terapii, gdy mam wątpliwości, tylko proszę pacjentów o
konsultacje z odpowiednim specjalistą. Wynika to ze świadomości jak wielką krzywdę mogę wyrządzić chorej osobie, przy najmniejszym błędzie.
Czyli sytuacje, o który słyszymy, np. paraliżu po nieodpowiednio przeprowadzonej terapii, faktycznie się zdarzają?
Oczywiście. Pacjenci trafiają na wózek, są sparaliżowani, tracą możliwość komunikowania się, zapadają w śpiączkę - to wszystko są potencjalne skutki niewłaściwie wykonanych zabiegów terapeutycznych. Niestety zdarzają się też wypadki śmiertelne. Nie tak dawno trafiła do mnie pacjentka, która w wywiadzie miała wykonaną manipulację przez niewykwalifikowanego terapeutę. Po zabiegu dolegliwości bólowe się wzmogły, dodatkowo pojawiły się czasowe utraty widzenia. Wnioskując z wcześniejszych doświadczeń, pacjentka była pewna, że od razu przystąpię do wykonywania jakichś zabiegów. Oczywiście żaden świadomy fizjoterapeuta, w takiej sytuacji nie dotknie nawet pacjenta, tylko poprosi o konsultacje lekarska w celu wykonania pełnej diagnostyki. We wspomnianym przypadku okazało się, że doszło do uszkodzenia struktur odcinka szyjnego kręgosłupa i pacjentka trafiła na oddział neurochirurgiczny. To nie jedyny przykład braku profesjonalizmu u pseudospecjalistów. W swojej pracy zetknęłam się też z historią bardzo chorego,
3-letniego chłopca. Dziecko miało poważne zaburzenia neurologiczne, więc ani lekarze ani fizjoterapeuci nie chcieli rozbudzać nadziei matki. Uczciwie informowali, że chłopiec jest w bardzo ciężkim stanie, który zagraża jego życiu i szansę na poprawę jego stanu zdrowia są znikome. Wiadomo, że nadzieja umiera ostatnia i zdarzają się osoby, które tą wiedzę wykorzystują. Mama tego chłopca trafiła do "terapeutki", która przekonywała ją, że tylko za pomocą masażu stóp, sprawi, że jej synek zacznie chodzić. Za 30-minutową wizytę, a było ich sporo, inkasowała 250 zł. Oczywiście masaż stóp nie zaszkodził dziecku, ale też nie mógł w najmniejszym stopniu mu pomóc. Po krótkim czasie chłopiec zmarł.
Rozumiem, że właśnie takie przypadki powodują, że fizjoterapeuci walczą w wprowadzenie regulacji prawnych?
Dokładnie tak. Od wielu lat dotykamy tego tematu. Już kiedy kończyłam studia mówiło się, że niedługo wejdą w życie odpowiednie przepisy. Niestety wciąż ich nie ma. Jesteśmy jednym z ostatnich krajów w Unii Europejskiej, który nie ma takich zapisów. Oznacza to, że gabinet fizjoterapii może otworzyć każdy. Nie ma też przepisów określających nasze uprawnienia - tak naprawdę nie wiadomo co terapeuta może robić, a czego nie, co jest zgodne ze sztuką fizjoterapii, a kiedy możemy mówić o błędzie. Razem z Polskim Towarzystwem Fizjoterapii złożyliśmy projekt ustawy o zawodzie fizjoterapeuty. W tej chwili pracują nad nim specjaliści z Ministerstwa Zdrowia. Projekt przewiduje powołanie Izby Fizjoterapii, wprowadzenie rejestru osób, które mają uprawnienia do wykonywania tego zawodu i uregulowanie systemu kształcenia. Niezwykle ważne (przede wszystkim dla bezpieczeństwa pacjentów) jest też precyzyjne określenie kompetencji fizjoterapeuty i jego odpowiedzialności zawodowej oraz wprowadzenie obowiązku samokształcenia -
czyli ustawicznego podnoszenia kwalifikacji. Zgodnie z naszym projektem, każdy fizjoterapeuta musiałby także mieć wykupione ubezpieczenie OC. Dzięki temu, w przypadku jakiegoś błędu czy wypadku, pacjent miałby pewność, że dostanie odszkodowanie. Z tego co wiem, dziś bywa z tym różnie. O ile fizjoterapeuci z dyplomem, przynajmniej ci, których znam, mają takie polisy, o tyle specjaliści bez odpowiednich kwalifikacji raczej nie.
*Polecamy: * Kolosalne zarobki rektorów prywatnych uczelni
Biorąc pod uwagę ostatnie informacje z Ministerstwa Zdrowia odnośnie prac nad projektem ustawy o zawodzie fizjoterapeuty oraz poparcie ze strony posłów, wierzę, że już niedługo doczekamy się ustaleń w tym zakresie.
GV,AS,WP.PL