Goldman Sachs rządzi światem

Goldman Sachs już zupełnie otrząsnął się po kryzysie finansowym. Spółka zanotowała w IV kwartale 2011 roku zysk w wysokości 1,84 dolara na akcję. To zacznie lepiej niż oczekiwane 1,24 USD. Afery z przeszłości, w które zamieszany był bank, nie przeszkodziły w zgarnięciu grubych miliardów.

Goldman Sachs rządzi światem
Źródło zdjęć: © Flickr | artemuestra

18.01.2012 | aktual.: 18.01.2012 17:32

W czasach kryzysu bank nie szczędził pieniędzy na pensje i premie dla pracowników. W 2010 roku 95 czołowych menedżerów Goldman Sachs w Wielkiej Brytanii zarabiało średnio około 4 mln funtów rocznie. Pieniądze na takie pensje bank zdobywał gdzie się dało.

W ciągu ostatniej dekady nazwa Goldman Sachs przewijała się przy okazji prawie każdego większego zamieszania na rynkach finansowych. Pierwszą taką sprawą, która przychodzi do głowy i najbardziej dotyczącą rynku polskiego jest gra spekulacyjna na osłabianie złotego w 2008 i 2009 roku.

10 grudnia 2008 roku pojawiła się notatka przeznaczona dla instytucjonalnych klientów banku i zawierająca ogólne refleksje ws. rentowności inwestycji walutowych na wschodzących rynkach m.in. Ameryki Łacińskiej i Europy Centralnej. Później, 19 lutego, notatka ta została zaktualizowana. W tej wersji zalecała zmianę nastawienia wobec tych rynków walutowych i stwierdzała, iż klienci, którzy w grudniu 2008 zastosowali się do ówczesnych zaleceń, do 19 lutego zyskaliby przychód w wysokości 7 proc.

Bank twierdzi jednak, iż polski rynek niewłaściwie zinterpretował aktualizację analitycznej notatki Goldman Sachs. Nieporozumienie polega na tym, iż polski rynek odebrał rekomendację odnoszącą się do tzw. modelowego portfela dla inwestorów, jako wyraz stanowiska samego banku.

- To, co zalecamy klientom jako dział badań i analiz, niekoniecznie sami realizujemy jako dział obrotu. Tymczasem w Polsce uznano, iż owe 7 proc. odnosi się do przychodu, który sami osiągnęliśmy - informowała wówczas Monika Schaller, szefowa biura prasowego Goldman Sachs.

Rok później GS z rozbrajającą szczerością przyznał się do osłabiania złotego, a współpracujący z bankiem w charakterze doradcy były premier Kazimierz Marcinkiewicz musiał się tłumaczyć, że nic z tą sprawą nie miał wspólnego.

Goldman Sachs wywołał kryzys finansowy?

W 2007 roku bank stworzył instrument CDO o nazwie Abacus. Zachęcał swoich klientów do inwestowania w ten produkt, przekonując iż w ciągu 18 miesięcy udało się bankowi zarobić na tych papierach 2 miliardy dolarów. Abacus był oparty o... kredyty mieszkaniowe subprime.

Zasada była prosta - jeśli kredytobiorcy, których hipoteki stanowią podstawę dla Abacusa w dalszym ciągu będą spłacać swoje raty, to wówczas ci, którzy zainwestowali w ten produkt - banki, firmy ubezpieczeniowe czy zarządzający funduszami - będą zarabiać pieniądze. Wszystko byłoby dobrze, dopóki spłacający nie będą bankrutować.

Komisja Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) w USA uznała, że GS kłamał. Według skargi na bank odpowiedzialnym za portfolio był John Paulson, zarządzający funduszami hedgingowymi, który osobiście wybrał najgorsze możliwe aktywa z nadzieją, że właśnie one zbankrutują. Przewidywał bowiem, że rynek nieruchomości w Stanach Zjednoczonych ulegnie zapaści.

W kwietniu 2007 roku John Paulson zapłacił Goldmanowi Sachsowi 15 milionów dolarów, by bank utworzył i zaoferował klientom CDO Abacus. W ciągu roku 99 proc. aktywów, na których opierał się ten instrument zostało zdegradowanych przez agencje ratingowe, co kosztowało inwestorów 1 miliard dolarów i jednocześnie przyniosło Paulsonowi zysk w wysokości... 1 miliarda dolarów właśnie.

Jeden z ekspertów ds. finansów wypowiadał się w tamtym czasie, że tworzenie i sprzedaż sztucznych CDO umożliwiła zaognienie kryzysu finansowego. Bez tego kryzys mógłby nie być tak ciężki.

- Kiedy kupujesz ubezpieczenie przeciwko wydarzeniu, które jesteś w stanie sam sprowokować, to tak, jakby ubezpieczyć dom od pożaru, a później podłożyć pod niego ogień.

Główne zarzuty wobec banku dotyczyły tego, iż firma bardzo wcześnie dostrzegła zagrożenia związane z hipotekami wysokiego ryzyka, ale nie ostrzegając o tym klientów skutecznie zachęcała ich do inwestowania w ryzykowne tytuły hipoteczne. Spekulacja tytułami hipotecznymi, z których znaczna część pozbawiona była pokrycia, doprowadziła w latach 2005-2007 do inflacji cen mieszkań i domów, co z kolei wywołało w USA najgorszy od ponad 70 lat kryzys finansowy.

Goldman Sachs oczywiście zaprzeczył wszystkim tym doniesieniom. Zarzuty SEC uznał za niemające umocowania w prawie i zapowiedział walkę do samego końca o obronę firmy i jej reputacji. Jednak w 2010 roku zawarł ugodę z SEC. Goldman zgodził się zapłacić 550 mln dol. i zmienić swoje praktyki biznesowe w zamian za wycofanie pozwu złożonego przez regulatora.

Kwota 550 mln dol., którą ma zapłacić Goldman, jest najwyższą w historii karą nałożoną przez SEC na spółkę z Wall Street. 300 mln dol. z tej kwoty trafi do SEC, a pozostała część grzywny będzie rekompensatą dla inwestorów.

Pomoc w ukryciu długu Grecji?

W lutym 2010 roku nazwa Goldman Sachs ponownie pojawiła się w błyskach fleszy, tym razem w kontekście długów Grecji. Jak pisał wówczas "New York Times", przedstawiciele tego banku odwiedzili Ateny z bardzo intratną propozycją. Zaproponowali oni instrument finansowy, który odłoży dług greckiego systemu zdrowotnego daleko w przyszłość.

Tym razem Grecja odrzuciła pomoc. Jednak to nie pierwszy raz, kiedy przedstawiciele GS chcieli się zaangażować w Atenach. W 2001 roku, chwilę po tym, jak Grecja została przyjęta w poczet członków strefy euro, Goldman miał pomóc rządowi w Atenach po cichu pożyczyć miliardy euro. Transakcja ta nie ujrzała światła dziennego, gdyż była bardziej transakcją walutową niż pożyczką. Dzięki niej Grecja spełniła kryteria konwergencji i przyjęła euro. Transakcja ta miała rzekomo kosztować Grecję 300 milionów dolarów.

Po wybuchu kryzysu finansowego i gospodarczego na świecie produkty finansowe oferowane przez Goldman Sachsa (i nie tylko) umożliwiły politykom ukrycie długu. Banki oferowały gotówkę od razu w zamian za płatności rządowe w przyszłości. Przykładowo Grecja przehandlowała prawa do opłat z lotnisk i wpływów z loterii.

Te zobowiązania nie pojawiały się w księgach rachunkowych. Niewykazywanie ich jako pożyczek było mylące m.in. dla inwestorów i regulatorów, którzy mieli zafałszowany obraz co do rzeczywistego zadłużenia kraju.

Oczywiście nie można powiedzieć, że to amerykańskie banki wywołały kryzys zadłużenia w Grecji. Jednakże politycy w Atenach (i nie tylko) chcąc pozbyć się problemów podczas swoich kadencji i przerzucić zobowiązania na swoich następców, skorzystali z oferowanych rozwiązań. Wszystkie transakcje były legalne.

O tym, że Goldman Sachs jeszcze do tej pory ma duże wpływy w krajach basenu Morza Śródziemnego i w Europie niech świadczy to, że zarówno Mario Monti - obecny premier Włoch - jak i Mario Draghi - szef Europejskiego Banku Centralnego - związani byli w przeszłości z tym amerykańskim bankiem.

Jak pisał francuski "Le Monde" Draghi sprawował funkcję wiceprezesa Goldman Sachs International na Europę w latach 2002–2005. Był „współpracownikiem” odpowiedzialnym za „przedsiębiorstwa i suwerenne państwa”, departament, który nieco wcześniej, tuż przed jego pojawieniem się w firmie, pomógł Grecji podretuszować konta długu państwowego dzięki produktowi finansowemu swap.

Monti z kolei był międzynarodowym doradcą w Goldman Sachs od 2005 r., aż do chwili desygnowania go na szefa rządu włoskiego. Według tego, co utrzymuje bank, jego misja polegała na doradzaniu „w sprawach europejskich i ważnych kwestiach polityki państw na świecie”. Mario Monti był jednym z tych, którzy „otwierali drzwi”, a ich zadaniem było umiejętne dotarcie do serca władz europejskich po to, aby bronić interesów GS.

Goldman Sachs to jeden z największych banków inwestycyjnych na świecie. Działa jako bezpośredni dealer w kontaktach z Bankiem Federalnym w USA. Również jako doradca finansowy dla największych firm, rządów i najbogatszych rodzin globu. Nie ma się więc co dziwić, że dla swoich klientów i dla siebie chce zarobić jak najwięcej. I mimo iż nie można się w zasadzie przyczepić się co do legalności działań banku, które oczywiście są przejrzyste. Często jednak można odnieść wrażenie, że nie ma dla banku granic i barier do przekroczenia na drodze do określonego celu.

Przypomnijmy, co o Goldman Sachs i rządzeniu światem twierdzi Alessio Rastani, niezależny makler w rozmowie z BBC.

kryzys finansowy2011goldman sachs
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)