Gospodarka, czyli ból głowy nowego prezydenta USA
Gospodarka to kwestia numer 1 w obecnych wyborach w USA. Barack Obama i John McCain prześcigali się w ostatnich dniach w pomysłach na uzdrowienie amerykańskiej gospodarki. A ta uzdrowienia dramatycznie potrzebuje. Przyjrzyjmy się problemom, z jakimi będzie musiał zmierzyć się nowy gospodarz Białego Domu.
04.11.2008 | aktual.: 05.11.2008 13:51
Obecny gospodarz Białego Domu, kiedy obejmował swoje stanowisko dwie kadencje temu, trafił na niekorzystną koniunkturę gospodarczą. George W. Bush jeszcze na dobre nie zdążył zadomowić się w Gabinecie Owalnym, a amerykańska gospodarka znalazła się w recesji wywołanej pęknięciem bańki internetowej. Dzisiaj, nowy prezydent USA będzie musiał zmierzyć się z kryzysem wywołanym pęknięciem bańki na rynku nieruchomości – kryzysem o wiele poważniejszym.
W ciągu dwóch kadencji, jakie sprawował George W. Bush gospodarka USA, mimo złego początku, recesji z 2001 roku, rozwijała się w stabilnym tempie, a rozwój ten finansowany był przez tani kredyt, który fundowała Rezerwa Federalna pod kierownictwem Alana Greenspana. Stabilnego wzrostu nie odczuli jednak zbytnio sami Amerykanie. Jak pisze BusinessWeek, w 2000 roku średni dzienny dochód gospodarstwa domowego za oceanem wynosił 50,557 dolarów. Rok temu było to 50,233 dolarów. Jeśli wzrost dochodu szedłby w parze ze wzrostem PKB w tym okresie, dochód amerykańskich gospodarstw domowych powinien wynosić nie 50, a 64 dolary.
Oprócz tego, że dochody Amerykanów w ostatnim czasie nie wzrosły, mają oni dzisiaj wiele innych powodów do zmartwień. Indeks zaufania konsumentów spadł w Stanach Zjednoczonych do nigdy nienotowanego poziomu, a to właśnie wydatki konsumentów decydują o dynamice PKB, stanowiąc ok. 2/3 wzrostu gospodarczego USA. Za oceanem rośnie bezrobocie, ceny domów w dalszym ciągu spadają w dwucyfrowym tempie, indeksy giełdowe na Wall Street spadły do rekordowo niskich poziomów – Ameryka zmierza ku recesji.
Kredyt za darmo?
Polecamy: » Raport specjalny: Czy Polskę dotknie kryzys? » Najnowsze wiadomości z kraju i świata » Codzienny przegląd prasy ekonomicznej src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1474239600&de=1474299000&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=EURPLN&colors%5B0%5D=%230082ff&s%5B1%5D=USDPLN&colors%5B1%5D=%23e823ef&s%5B2%5D=CHFPLN&colors%5B2%5D=%23ef2361&fg=1&tid=0&fr=1&w=605&h=284&cm=1&lp=1"/>
W walce z kryzysem za oceanem decydująca rola przypada Rezerwie Federalnej, a ta reanimuje amerykańską gospodarkę tnąc stopy procentowe. FED obniżył ostatnio stopy proc. do zaledwie 1 proc. – poziomu, który obowiązywał na przełomie 2003 i 2004 roku. Niskie stopy procentowe, które obowiązywały pod koniec długiej kadencji Alana Greespana przyczyniły się w dużej mierze do powstania problemów na rynku kredytów hipotecznych, co z kolei spowodowało całe zamieszanie, z którym FED musi obecnie walczyć. A walczy właśnie poprzez powrót do poziomu stóp proc. z przed 5 lat. Pytanie, czy taka reakcja Rezerwy Federalnej wystarczy, aby uchronić kraj przed recesją, która jest za oceanem już niemal faktem?
Coraz więcej ekspertów zaczyna powątpiewać, czy działania FED przyniosą zamierzony skutek i pozwolą odetchnąć amerykańskiej gospodarce, która w III kwartale skurczyła się o 0,3 proc. r/r. Chociaż ostatnia obniżka stóp proc. z 1,5 do 1 proc. tchnęła optymizm w inwestorów na Wall Street, którzy w końcu zaczęli kupować akcje, dalecy od optymizmu są zwykli amerykańscy obywatele, a to właśnie od nich zależy to, czy Ameryka powróci na ścieżkę wzrostu gospodarczego. Oczywiście FED może obniżyć stopy proc. jeszcze bardziej – do poziomów nigdy nie notowanych w historii Rezerwy. Takie rozwiązanie sugeruje ostatnio coraz więcej analityków. Jednak co stanie się, gdy i darmowy kredyt nie zachęci w wystarczającym stopniu Amerykanów do wydawania pieniędzy? Czy FED będzie miał wówczas jeszcze jakieś możliwości pobudzenia gospodarki?
Bank centralny, który wyzeruje stopy procentowe pozbędzie się swojej głównej broni w walce z recesją. W tej sytuacji może oczywiście udrożnić kredytowanie gospodarstw domowych poprzez bezpośrednie pożyczki udzielane bankom centralnym.
Problem, który może powstać w celu udrożnienia kredytowania w wyniku bezpośrednich pożyczek udzielanych bankom komercyjnym, wskazał John Mayrand Keynes. Problem ten nazwał ‘pułapką płynności’. Powstaje on, gdy bank centralny udziela bankom komercyjnym pożyczek, aby docelowo pieniądze dotarły do konsumenta w postaci kredytów. Jednak pieniądze te niekoniecznie muszą dotrzeć do obywateli, gdyż mogą utkwić w bankach, które, ze względu na niepewną sytuację ekonomiczną, nie będą skłonne przekazywać ich dalej. Niebezpieczeństwo pojawienia się ‘pułapki płynności’ jest sygnalizowane za oceanem, gdzie pojawiają się głosy krytykujące administrację Busha za to, iż ta pompując w system bankowy setki miliardów dolarów, nie zobligowała w wystarczającym stopniu banków do udostępnienia ich Amerykanom w formie kredytów.
O wyjściu z sytuacji, w której bank centralny musi walczyć z recesją, a nie może obniżyć już bardziej stóp proc., mówił zresztą w 2002 roku obecny szef FED, Ben Bernanke. Zaproponował on wówczas kupowanie przez Rezerwę obligacji skarbowych, co obniżyłoby ich oprocentowanie, a w ostateczności - również papierów dłużniczych instytucji prywatnych. Taka strategia, nazwana "quantitative easing" miałaby na celu ratowanie amerykańskiej gospodarki środkami budżetowymi, a to mogłoby spowodować nowe problemy. Problemy jeszcze bardziej niebezpieczne dla finansów publicznych USA, które już teraz są w złej kondycji... Przypomnijmy, że amerykański dług publiczny przekroczył niedawno gigantyczną sumę 10 bln dolarów.
Nie podlega wątpliwości, iż amerykańska gospodarka znalazła się w głębokim kryzysie. Optymiści mogliby powiedzieć – jest tak źle, że może być już tylko lepiej. Niestety to powiedzenie nie znajduje tu chyba potwierdzenia – może być jeszcze gorzej. Jak pokazują ostatnie wydarzenia, ratowanie amerykańskiej gospodarki przez obecną administrację ogranicza się do kredytowania głównych sprawców kryzysu, czyli banków. Jak na kryzys zareaguje następca Georga W. Busha? Wydaje się pewne, iż, gdy w Białym Domu ponownie zasiądzie republikanin, lekarstwem na ratowanie gospodarki będzie cięcie podatków. Natomiast, gdy nowym prezydentem zostanie demokrata, możemy spodziewać się powrotu pomysłów wspomnianego wyżej Keynes’a. Jedno jest pewne – stan w, jakim znalazła się amerykańska gospodarka sprawia, iż jej ratowanie będzie dla nowego prezydenta wielkim wyzwaniem.
Piotr Pająk / IPO.pl