Kim jest szef związkowców?
Niegdyś zwykły robotnik w PRL-owskim zakładzie. Dzisiaj kierujący związkiem liczącym ponad 500 tys. członków
15.07.2013 | aktual.: 13.08.2013 09:46
*Niegdyś zwykły robotnik w PRL-owskim zakładzie. Dzisiaj kierujący związkiem liczącym ponad 500 tys. członków czynnych zawodowo, zaś wszystkich ogółem – ok. 700 tys. To potężna siła, której może się obawiać każdy rząd. Obserwatorzy rysują przed nim ciekawą przyszłość, widząc dla Piotra Dudy miejsce w ścisłej politycznej czołówce. Czy te prognozy się sprawdzą? *
Z tokarza szef
Na razie przeciwnicy wypominają mu, że krytykuje bogatych, a sam otrzymuje ministerialne uposażenie. Prawie 11 tys. zł brutto – tyle zarabia jako „najważniejszy solidarnościowiec” w kraju Piotr Duda. Ale to nie jedyne źródło jego dochodów.
W rozmowie z „Wprost” nie ujawnił, jak wysokie są gaże, które otrzymuje z racji zasiadania w radzie nadzorczej spółki Dekom. Ta spółka, należąca do NSZZ „Solidarność”, powstała w 1998 roku. Jej cel został określony jako zarządzanie nieruchomościami otrzymanymi od rządu tytułem odszkodowania za majątek związku, skonfiskowany podczas stanu wojennego. Spółka zarządza hotelami w Gdańsku i Kielcach oraz sanatorium uzdrowiskowym w Kołobrzegu.
*Polecamy: * Bezrobocie - najgorsze za nami
Duda jest również wynagradzany za zasiadanie w Komisji Trójstronnej, gdzie reprezentuje związek. O wysokości tego wynagrodzenia też jednak nie wiadomo. Poza tym „Wprost” przypomina, że przewodniczący ma do dyspozycji dwa służbowe mieszkania i samochód z kierowcą. Czy to wszystko nie sprawi, że problemy przeciętnego człowieka staną się dlań niezrozumiałe i odległe?
Kiedy wkroczył na główną polską scenę polityczną, szybko zyskał sobie miano „ostrego zawodnika”. Stało się tak dzięki pomysłom z trumną, jaką przyniósł premierowi pod kancelarię, i z opasaniem łańcuchami siedziby parlamentu.
Skąd przybył? Można powiedzieć, że ma odpowiednie dla związkowca korzenie. Jego rodzice pracowali fizycznie – matka była salową w szpitalu, a ojciec ślusarzem. Obecny szef „Solidarności” zaczynał zawodową karierę jako tokarz w gliwickiej hucie. Było to w 1980 roku, miał wówczas 18 lat. Służbę wojskową, odbywaną w elitarnej jednostce komandosów, spędził między innymi na wzgórzach Golan, na gorącym terenie, będącym przyczyną odwiecznego sporu między Izraelem, Syrią a Libanem. Ryzykował tam życie, szukając min. Po zakończeniu służby podjął pracę na stanowisku tokarza w tym samym gliwickim zakładzie.
Kim jest, kim będzie?
Do „Solidarności” wstąpił na samym początku zawodowej drogi, jako 18-latek. W latach 90. zaczął piąć się w górę związkowej drabiny – najpierw wybrano go na przewodniczącego komisji zakładowej, w 1995 znalazł się już we władzach śląskiego regionu. W dwa lata później powierzono mu funkcję skarbnika. A w 2002 wygrał wybory i został przewodniczącym regionu na Śląsku.
Szanse na objęcie szefostwa w związku miał już 11 lat temu, gdy z fotela przewodniczącego ustępował Marian Krzaklewski. Wówczas jednak nie zdecydował się na kandydowanie uznając, że nie jest jeszcze przygotowany na zarządzanie ogromną strukturą. Żadnych wątpliwości nie miał już w 2010 roku. Wygrał, i na stanowisku szefa „Solidarności” zmienił Janusza Śniadka. Ma silną osobowość. W nowej roli potrafił szybko wyjść z cienia, mocno zaznaczając swoją obecność na polskiej mapie politycznej. Obecność rozumianą jako niezależność nie tylko od liberalnej PO, ale także od postrzeganego jako bardziej prospołeczne PiS.
Obserwatorzy sceny politycznej wskazują, że dla wodza tej drugiej partii związkowy szef to raczej rywal, a nie sojusznik. Na pewno z uwagi na swoją zawodową przeszłość wypada bardziej wiarygodnie w roli obrońcy praw pracowniczych od Jarosława Kaczyńskiego. Mimo iż dzisiaj, jak to określił Paweł Kukiz, „zarabia kwoty dwucyfrowe”, musi przecież pamiętać czasy ciężkiej pracy w hucie. Lepiej potrafi się więc wczuć w kłopoty i oczekiwania przeciętnego polskiego pracownika.
*Polecamy: * Bezrobocie - najgorsze za nami
Niejednoznaczny PR wygładzają nieco Dudzie dzieci, czy też raczej ton, w jakim zdarza się pisać o nich mediom. Syn związkowca, który z narażeniem własnego bezpieczeństwa potrafił zatrzymać i obezwładnić pirata drogowego, został przedstawiony niemal jako bohater. Z kolei perypetie córki, nie mogącej znaleźć pracy, sprawiają, że rodzina Piotra Dudy jawi się jako zmagająca się ze zwykłymi, codziennymi problemami – jak każdy z nas. Z drugiej strony, jako działacz stojący na czele dużego związku, ostry i nie stroniący od brutalnych zachowań, Duda budzi obawy. Może mu być trudno – przy założeniu, że w ogóle tego zechce – ocieplić swój wizerunek. Tak czy owak, otwarte pozostaje powtarzane często w mediach pytanie: kim jest przewodniczący?
TK,MA,WP.PL