Konferencja w MŚ: wymóg obniżenia emisji wpłynie na ciepłownictwo

Wyższe wymogi UE dotyczące redukcji trujących gazów z kotłowni o mocy od 1-50 MW będą dla Polski kosztowne, ale stwarzają nowe szanse rozwoju m.in. dzięki inwestycjom w odnawialne źródła energii - uznali w czwartek uczestnicy polsko-niemieckiego seminarium.

27.11.2014 20:35

Uczestnicy odbywającego się w w Ministerstwie Środowiska spotkania "Warsaw Climate and Energy Talks" omawiali projekt unijnej dyrektywy dotyczącej średnich źródeł spalania (MPC). Jest on istotny we współpracy polsko-niemieckiej w dziedzinie ochrony środowiska, gdyż oba kraje razem walczą z transgranicznymi zanieczyszczeniami powietrza; od kilku lat działa też polsko-niemiecka grupa robocza zajmującą się problematyką zanieczyszczeń atmosfery.

Według dyrektor Departamentu Ochrony Powietrza w Ministerstwie Środowiska Małgorzaty Wojtke Niemcy od lat są największym partnerem Polski w sprawach środowiskowych, traktują też ochronę środowiska jako niezbędny czynnik zrównoważonego rozwoju. Szefowa wydziału ekonomicznego ambasady Niemiec w Warszawie Anke Konrad mówiła natomiast, że w Niemczech przejście na gospodarkę niskoemisyjną dało gminom nowy impuls do rozwoju, pozwoliło m.in. na tworzenie nowych miejsc pracy. Jej zdaniem ten potencjał jest w Polsce taki sam jak w RFN.

Jak wskazał Wojciech Bujalski z Politechniki Warszawskiej, w polskim ciepłownictwie udział kotłowni o mocy poniżej 50 MW wynosi około 57 proc., a większość z nich energię wytwarza z węgla. W porównaniu z innymi państwami UE nie przynoszą one wysokich zysków, rentowność utrzymuje się na minimalnym poziomie.

Bujalski przypomniał także, że węgiel powoduje największe emisje szkodliwych zanieczyszczeń: dwutlenku siarki, tlenków azotu czy pyłów. Spalanie innych paliw - takich jak gaz ziemny czy olej opałowy - nie przyczynia się do powstawania tak dużych ilości trujących gazów, ale kotłów innych niż węglowe jest stosunkowo mało.

Według niego rozwiązaniem dla średnich źródeł spalania, jakimi są lokalne kotłownie o mocy od 1 do 50 MW, byłoby odsiarczanie węgla lub stosowanie filtrów. Te sposoby są jednak drogie. Innym problemem, na który zwrócił uwagę, jest trudna dostępność i wysoka cena węgla o niskiej zawartości siarki.

Wicedyrektor Departamentu Ochrony Powietrza w Ministerstwie Środowiska Roman Głaz powiedział natomiast, że warto rozważyć zamianę przestarzałych pieców na systemy niskoemisyjne, a stare urządzenia eksploatować aż do tzw. śmierci technicznej.

Głaz zaznaczył, że w Polsce rozwiązania dotyczące monitoringu instalacji średnich kotłowni sprawdziły się, emisje są pod kontrolą i nie są głównym źródłem problemów z jakością powietrza w kraju. Głównym źródłem zanieczyszczeń - dodał - jest tzw. niska emisja, czyli nieefektywne piece węglowe w gospodarstwach domowych.

Przypomniał, że prace nad ostatecznym kształtem dyrektywy wciąż trwają. Jego zdaniem nie zostanie ona przyjęta wcześniej jak w III kw. 2015 r.

Wicedyrektor wskazał też na zagrożenia wynikające z rezygnacji z węgla i problem ciągłości dostaw gazu w związku z konfliktem na Ukrainie. "Musimy wiedzieć, że w obecnej sytuacji politycznej nie jest możliwe, żeby przejść wyłącznie na paliwa gazowe" - powiedział.

Krystyna Kubica z Polskiej Izby Ekologii mówiła natomiast o wykorzystaniu biomasy. Według niej biomasa ma najgorsze parametry dotyczące zanieczyszczeń w przypadku nieprzystosowania urządzeń do ich spalania. Dlatego też ograniczyć emisję trujących gazów mogą filtry czy prawidłowe procesy sterowania spalaniem.

"Niestety, będzie to kosztować naszą gospodarkę, a zwłaszcza przeciętnego Kowalskiego, jeżeli to się przeniesie na koszty ogrzewania. Z tym się musimy liczyć" - powiedziała Kubica.

Dyrektor Wojtke później powiedziała PAP, że sami Niemcy uważają, iż cena, jaką podatnicy niemieccy zapłacili za dopłaty do odnawialnych źródeł energii, była zbyt wysoka. "Nie da się ukryć, że OZE w Niemczech, które tak dobrze się rozwija, korzysta z ogromnych dopłat rządowych. Nie oszukujmy się - Niemcy są po prostu jednym z najbogatszych krajów w Europie". Jej zdaniem poziomu zamożności państwa nie da się od razu przełożyć na sytuację w Polsce i wezwała do szukania rozwiązań, na które nasz kraj stać.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)