Kto dostał pracę dzięki PSL, musi partii płacić
3 proc. ze swojej pensji ma płacić w PSL każdy, kto dzięki partii dostał pracę.
Decyzja Rady Naczelnej PSL jeszcze z 25 lipca 2003 r. określa dokładnie kto ma oddawać partii 3 proc. od swojej pensji.
22.07.2014 | aktual.: 22.07.2014 12:03
3 proc. ze swojej pensji ma płacić w PSL każdy, kto dzięki partii dostał pracę. Decyzja Rady Naczelnej PSL jeszcze z 25 lipca 2003 r. określa dokładnie, kto ma oddawać partii 3 proc. od swojej pensji. Są w niej też zapisy dyscyplinujące: kto nie odda 3 proc., straci rekomendację Stronnictwa (czyli pracę w urzędzie) - podaje "Gazeta Wyborcza". Oporni dostają pocztą wezwania do zapłaty. Tak - jak to ujęła gazeta - działa legalny system napędzający handel stanowiskami.
Rzecznik PSL Krzysztof Kosiński wyjaśnia, że pieniądze uzyskane dzięki stosowaniu uchwały nie są księgowane osobno, lecz zalicza się je do darowizn, które partia dostaje na cele statutowe. To w sumie 2 mln zł rocznie. Kosiński zapewnia, że wpłaty są dobrowolne.
Władysław Kosiniak-Kamysz, minister pracy i polityki społecznej w programie „Gość poranka” TVP Info odniósł się do sprawy. Twierdzi, że o żadnym "haraczu" na rzecz partii nie można mówić.
– Trochę nagonki na PSL w ostatnim czasie widać (...) od kilku lat zmagamy się z długiem. Była chęć zepchnięcia PSL poza scenę polityczną, ale nie damy się sprowadzić do tego, by PSL przestało istnieć – mówił Władysław Kosiniak-Kamysz. – Wszystkie składki są dobrowolne, nikt nikogo do niczego nie zmusza. Czy są prowadzone jakieś postępowania wobec PSL-u? Czy ktoś jest szantażowany? Proszę spytać, czy członkowie innych partii wpłacają składki na swoje partie.
Marek Sawicki, minister rolnictwa, również odniósł się do publikacji. Mówił w radiowej Trójce, że taki proceder jest powszechny i normalny. Wspomniał, że w innych partiach opłata jest większa. Z posiadanych przez niego informacji wynika, że w Sojuszu Lewicy Demokratycznej i w Twoim Ruchu wynosi ona 10 procent od pensji. Przypomniał jednocześnie, że wpłata w PSL jest dobrowolna. Jednak jej nieuiszczenie (co w opinii ministra wiąże się z niechęcią do utożsamiania się z partią) skutkuje nieuwzględnieniem na listach wyborczych Ludowców.
Grażyna Kopińska, kierująca programem antykorupcyjnym w Fundacji Batorego, powiedziała na łamach "GW", że uchwała PSL zwyczajnie sankcjonuje patologię i obniża poziom urzędów. Według niej "partia, która dostaje od swoich protegowanych pieniądze, będzie chciała obsadzić jak najwięcej stanowisk, by zaspokoić swoje potrzeby".
Sprawę skomentował też prawnik. Łukasz Chojniak, doktor prawa z Uniwersytetu Warszawskiego powiedział, że partyjne ustalenia odnośnie wpłat, nie naruszają przepisów prawa karnego. Według niego, jest to jednak niebezpieczna sytuacja, która tworzy klimat do nadużyć.
Dodajmy, że PSL wpadło w tarapaty finansowe po wyborach do parlamentu w 2001 r. Państwowa Komisja Wyborcza zakwestionowała wówczas rozliczenie kampanii. Okazało się, że partia musi spłacić wielomilionowy dług (od 2012 r. jest to 21 mln zł z odsetkami).