Mieszane opinie o podatku od transakcji finansowych

Londyńskie City przeciwne jest zaproponowanemu przez Komisję Europejską podatkowi od transakcji finansowych, tzw. FTT. Rząd Wielkiej Brytanii sugeruje, że musi on obowiązywać globalnie. Podatek popierają brytyjskie związki zawodowe i organizacje dobroczynne.

Mieszane opinie o podatku od transakcji finansowych
Źródło zdjęć: © AFP | Massoud Hossaini

29.09.2011 | aktual.: 29.09.2011 14:08

Kolportowana w City gazeta "City AM" sugeruje, iż stanowisko ministerstwa finansów W. Brytanii jest dwuznaczne. Cytowany w mediach przedstawiciel resortu Mark Hoban sądzi, że "rząd nie jest z zasady przeciwny podatkowi, ale powinien on obowiązywać wszystkich". W przeciwnym razie odbierze City konkurencyjną przewagę.

"Prywatnie przedstawiciele resortu przyznają, że jedynym powodem, dla którego koalicyjny rząd popiera globalny podatek FTT (Financial Transaction Tax) jest to, że (w jego przekonaniu) nigdy nie zyska poparcia centrów światowej finansjery np. Hongkongu, co umożliwi rządowi zajęcie społecznie popularnego stanowiska, ale bez ponoszenia konsekwencji" - zaznacza "City AM".

Wiceprzewodniczący największej organizacji pracodawców CBI Neil Bentley argumentuje na łamach "City AM", że "FTT miałby studzący efekt dla wzrostu (brytyjskiej) gospodarki".

Większość europejskich transakcji bankowych dokonywana jest za pośrednictwem Londynu. Według niektórych ocen, 80 proc. przychodu z FTT byłoby wygenerowane w City.

Propozycje przedstawione w środę przez szefa KE Jose Manuela Barroso przewidują wprowadzenie podatku w wysokości 0,1 proc. od wartości wszystkich transakcji między instytucjami, jeśli przynajmniej jedna ze stron ma siedzibę w UE. Podatek od transakcji na instrumentach pochodnych wyniósłby 0,01 proc.

Robert Peston z BBC sądzi, że przeciwnikami FTT są przede wszystkim dilerzy i inwestorzy obracający derywatywami i obligacjami, natomiast dilerzy handlujący akcjami nie mają zastrzeżeń, ponieważ stawka FTT jest niższa niż obowiązującego obecnie podatku (tzw. stamp duty).

Centrala związkowa TUC uznała zapowiedź wprowadzenia FTT, nazywanego przez nią podatkiem Robin Hooda, "przełomem". Sekretarz generalny TUC Brendan Barber sądzi, że przychód z podatku, szacowany na 55-57 mld euro rocznie, mógłby zostać spożytkowany m.in. na redukcję deficytu sektora publicznego, walkę z nędzą w świecie i łagodzenie skutków zmian klimatycznych.

Wśród korzyści wymienia też "wsparcie zabiegów o zrównoważenie gospodarki (w W. Brytanii sektor finansowy uważany jest za nadmiernie rozrośnięty kosztem innych gałęzi gospodarki, zwłaszcza przemysłu - PAP), premiowanie długofalowych inwestycji (kosztem ryzykownych, krótkookresowych transakcji - PAP) oraz ukrócenie przywilejów podatkowych bankierów".

Organizacja dobroczynna Oxfam, od lat domagająca się wprowadzenia FTT, wskazała, iż przychód z podatku nie może być wykorzystany wyłącznie na wsparcie unijnych budżetów, lecz powinien dopomóc najuboższym krajom świata.

FTT musi być przyjęty przez wszystkich 27 członków UE.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)