Miller: podczas prac nad budżetem na 2012 rok naruszono prawo
Projekt budżetu na 2012 r. przysłano do Sejmu bez konsultacji społecznych, co pozwala zaskarżyć go do Trybunału Konstytucyjnego - uważa szef SLD Leszek Miller. Według rzecznika klubu SLD Dariusza Jońskiego, Sojusz rozważa złożenie wniosku do TK w tej sprawie.
- Analizujemy tę sprawę, bo skargę do Trybunału Konstytucyjnego może złożyć albo grupa 50 posłów, albo związki zawodowe - powiedział w środę Joński PAP. Dodał, że Sojusz prowadzi obecnie w tej sprawie konsultuje z OPZZ. Według Jońskiego, decyzja w kwestii ewentualnej skargi do TK powinna zapaść w najbliższych dniach.
- W swojej dość długiej pracy w Sejmie słyszałem różne wystąpienia ministrów finansów, którzy prezentowali ustawę budżetową i przyznam szczerze, że rzadko przychodziło mi wysłuchiwać wystąpienia tak powierzchownego (...) - powiedział Miller w Sejmie podczas pierwszego czytania projektu ustawy budżetowej na 2012 r. Tymczasem, jak dodał, budżet jest bardzo ważną ustawą, która ma wpływ na życie wielu polskich rodzin.
W jego opinii, procedura uchwalania ustawy budżetowej jest jednak obarczona grzechem pierworodnym, ponieważ - jak mówił - rząd nie dotrzymał zasady konsultacji ustawy z partnerami społecznymi. - Została naruszona ustawa o Komisji Trójstronnej i jak sądzę wystąpiły wszystkie przesłanki, aby odpowiedni wniosek wpłynął do Trybunału Konstytucyjnego. To nie jest w porządku, kiedy głos partnerów społecznych jest pomijany i nie daje się im szansy zareagowania we właściwy sposób i we właściwym terminie - powiedział Miller.
Szef SLD dodał, że w budżecie zapisane są "drastyczne dane"; przewiduje się m.in. duże obniżenie wskaźnika inwestycji - z 8,5 proc. w tym roku do 1,5 proc. w 2012 r. - Przewiduje się też radykalne wyssanie pieniędzy ze spółek Skarbu Państwa poprzez wzrost poziomu pobieranych dywidend aż do 8,2 mld zł. To musi wpłynąć na politykę zatrudnienia, inwestycyjną i miejsca pracy. Należy się spodziewać, że miejsca pracy się wyraźnie skurczą - ostrzegł Miller.
Lider Sojuszu dodał, że są różne koncepcje rozwoju gospodarczego i społecznego. - To, co jest zaproponowane w budżecie, jest jednak unikalną formułą, bo to jest koncepcja ani rozwoju, ani wzrostu. Słuchając, co tu mówiono na temat budżetu ze strony pana ministra i przedstawicieli koalicji, to niewątpliwie płynie taki wniosek, że teraz będzie nam tak dobrze, że dobrze nam tak - skwitował Miller.
Minister finansów Jacek Rostowski odnosząc się do słów o braku konsultacji społecznych, powiedział, że to bardzo poważny zarzut. - Jak się robi poważne zarzuty, to warto wpierw sprawdzać niektóre fakty - podkreślił.
Zwracając się do Millera, powiedział, że niedawno odbyły się wybory parlamentarne, a w Polsce jest zasada konstytucyjna dyskontynuacji ustaw. - Wobec tego ustawa budżetowa, która była przesłana do Sejmu 30 września i była konsultowana od 5 maja ze społecznymi partnerami, uległa dyskontynuacji. Myślę więc, że pięć miesięcy konsultacji wystarczy - powiedział szef resortu finansów.
Dodał, że szefowi SLD zapewne chodziło o to, że obecna ustawa budżetowa jest formalnie nową ustawą i nie została skonsultowana. - Rozumiem, że można takie stanowisko przyjąć. Myśmy jednak przyjęli inne stanowisko. W 2007 roku po wyborach ustawa budżetowa była ponownie wysłana do Sejmu bez konsultacji społecznych. W 2005 roku, mimo że już obowiązywała ustawa o Komisji Trójstronnej, rząd PiS także wysłał ustawę budżetową do Sejmu po wyborach bez konsultacji społecznych - powiedział Rostowski. Dodał, że podobnie w 2001 roku postąpił rząd Leszka Millera.
- Mam nadzieję, że to ukróci ten żenujący spektakl udawanego oburzania się - mówił minister. - Zasada jest taka, że żaden rząd po wyborach nie wysyłał ponownie budżetu do konsultacji społecznych. Myślę, że to nie jest łamanie prawa - podkreślił.
Dodał, że z kalendarza wyborczego wynika konieczność wysłania nowego projektu do Sejmu późną jesienią. Minister oświadczył, że jeżeli opozycja zgodzi się w 2015 r. na skrócenie kadencji Sejmu, aby uniknąć takich sytuacji, to można się nad tym zastanowić.
- Skoro nie możemy zostawić państwa bez budżetu, który byłby procedowany - to skrajna nieodpowiedzialność, coś takiego sugerować - to należy zmienić w tym zakresie ustawę o Komisji Trójstronnej. (...) Jeżeli decyzja Sejmu będzie inna, to pan premier i ja będziemy mogli wspólnie stanąć przed Trybunałem Stanu - zadeklarował.
Minister odniósł się też do zarzutów dotyczących mniejszego wzrostu inwestycji. Rostowski powiedział, że komunizm w Polsce skończył się w 1989 r., a wraz z nim gospodarka planowana. W związku z tym rząd nie planuje poziomu inwestycji, tylko je prognozuje. Poinformował, że w przyszłym roku udział inwestycji publicznych w PKB wyniesie 6,1 proc. - Będzie to najwyższy udział inwestycji publicznych w całej UE i największy udział w relacji do PKB w całym dwudziestoleciu niepodległej Polski, z wyjątkiem roku 2011 r., kiedy wyniósł 6,4 proc. - zaznaczył.