Minister finansów nie lubi foodtrucków. Właśnie podwyższył im podatek VAT
Szykują się podwyżki cen hamburgerów, kebabów czy zapiekanek. To jednak nie wynik drożejącej żywności, ale decyzji ministra finansów. Ten w najnowszej interpretacji dotyczącej VAT nakazał płacić sprzedawcom fast foodów wyższy podatek. Przepisy uderzyć mogą w foodtrucki, ale także w McDonald's.
30.06.2016 | aktual.: 30.06.2016 17:40
Szykują się podwyżki cen hamburgerów, kebabów czy zapiekanek. To jednak nie wynik drożejącej żywności, ale decyzji ministra finansów. Ten w najnowszej interpretacji dotyczącej VAT nakazał płacić sprzedawcom fast foodów wyższy podatek. Przepisy uderzyć mogą w foodtrucki, ale także w McDonald's.
Zmienić cenniki powinni właściciele budek z kebabami czy sprzedający zapiekanki w foodtruckach. Dotąd Ministerstwo Finansów pozwalało im naliczać 5-procentowy VAT. Urzędnicy traktowali bowiem sprzedaż ich produktów nie jako usługę gastronomiczną, ale dostawę towarów. Klient bowiem nie jadł kebabu w lokalu, tylko szedł z nim dalej. Nie było też obsługi kelnerskiej jak w restauracji.
24 czerwca resort finansów wydał jednak niekorzystną interpretację ogólną i zmienił niejako wysokość podatku. Urzędnicy Pawła Szałamachy uznali, że przy sprzedaży z budki nie mamy do czynienia z dostawą towaru, a zwykłą usługą gastronomiczną. A w jej przypadku wszystko zależy od tego, co kupujemy, a nie w jaki sposób.
- Fakt oferowania tych produktów osobno bądź w zestawach (np. kanapka mięsna, frytki razem z napojem czy też tortilla, pieczone ziemniaki razem z napojem) nie ma wpływu na sposób zaklasyfikowania – czytamy w interpretacji. Jak dodano, nie ma też wpływu na podatek to, czy gdy kupujemy danie, obok są stoliki, krzesła, sztućce czy widelce, a jedzenie jest podane na ceramicznych albo papierowych talerzach.
Od teraz przedsiębiorcy powinni więc naliczać wyższy 8-procentowy VAT. O ile zmieni to cenę kebabów czy frytek? Teoretycznie niedużo. Załóżmy, że kebab kosztował 10 zł, a frytki 5 zł. Ceny netto, a więc bez starej stawki podatku, to odpowiednio 9,52 zł i 4,76 zł. Po podwyżce ceny wzrosną do odpowiednio 10,28 zł i 5,14 zł. W sumie za zestaw zapłacimy o 42 grosze więcej.
Tyle teorii. Nikt nie będzie przecież w menu wpisywał ceny co do grosza. Sprzedawcy podwyżkę podatku wezmą na swoje barki lub - co bardziej prawdopodobne - podwyższą ceny i zaokrąglą je do pełnej kwoty, np. do 10,50 i 5,5 zł.
- Jeśli rzeczywiście będę musiał stosować wyższą stawkę, to będę musiał zwiększyć ceny. Produkty, z których robimy zapiekanki, drożeją. Niby to tylko 3 proc., ale w skali tygodnia czy miesiąca kwota robi się znaczna. Na pewno nie wezmę jej na siebie i nie wliczę w dzisiejszą cenę – mówi Bartosz Kuc z Zapieksowni.
Jak dodaje inicjatorka wielu foodtruckowych imprez Anna Maria Żurek, wbrew pozorom sprzedawanie w ten sposób jedzenia to nie żyła złota, więc dla wielu decyzja MF będzie uderzeniem po kieszeni.
- Nie jest to niesamowicie dochodowy biznes. Po pierwsze, jest bardzo sezonowy, zależny od pogody. Jednego dnia notujemy świetny obrót, a następnego połowę produktów trzeba wyrzucić do kosza, bo nikt ich nie kupił – tłumaczy.
Jak dodaje, wielu foodtruckowców o faktycznej podwyżce podatku dowiaduje się właśnie teraz na Openerze. Według nich taka zmiana może zaszkodzić branży.
- Ktoś, kto to wymyślił, nie zna rynku. Możliwe jest zamknięcie części gastronomii. Foodtruckowcy zaopatrują się u lokalnych dostawców, muszą więc zapłacić za swoje produkty dużo. A nikt tu nie chce półśrodków i obniżania jakości. Czy ktoś chce im teraz odebrać pracę i skierować znowu na etat marketingowca w zagranicznej korporacji? – zastanawia się Żurek.
Głos w sprawie nowej interpretacji i w obronie foodtruckowców zabrał też Adrian Zandberg z Partii Razem.
W ramach szukania kasy cicha podwyżka VAT na kebaby, tanie jedzenie z budek... Ale za to PiS nadal przeciw wyższym podatkom dla milionerów -- Adrian Zandberg (@ZandbergRAZEM) 29 czerwca 2016
Okazuje się jednak, że nie dla wszystkich zmiana interpretacji będzie miała jakiekolwiek znaczenie. Wielu sprzedawców hamburgerów, frytek czy tortilli od zawsze stosuje bowiem 8-procentową stawkę.
- Podwyżka? My zawsze stosujemy 8-procentowy VAT na jedzenie i 23-procentowy na napoje – mówi Sebastian Kalota z Beef'N'Roll.
Podobnie robi Dariusz Iwanow, współwłaściciel Burgera na Kółkach. W sumie zadzwoniliśmy do 11 foodtruckowców. Tylko 4 stosowało 5-procentowy VAT, kolejnych czterech naliczało stawkę 8-procentową, a dwóch nie było w ogóle VAT-owcami.
- Ja stosowałem i 5, i 8 proc. Jak wystawiałem stoliki, to była wyższa stawka. Jak ich nie było, to niższa - mówi nasz 11 rozmówca Łukasz Leszczawski, właściciel Fritka.pl z Gliwic. - W kogo uderzy ta zmiana? Moim zdaniem w tych sprytniejszych, którzy wiedzieli, co to są podatki. Ewentualnie mieli dobrą księgową. Dla mnie osobiście niewiele to zmienia - dodaje.
Stwierdza jednak, że największym poszkodowanym może być McDonald's. Dlaczego? Ten stosować ma bowiem wyższy podatek, gdy zamawiamy BigMaca w środku lokalu. Jeśli natomiast podjeżdżamy pod ten fast food samochodem, wówczas VAT w McDrive wynosi już 5 proc. Teraz prawdopodobnie McDonald's będzie musiał stawkę ujednolicić.
_ O sprawę spytaliśmy biuro prasowe koncernu. Czekamy na odpowiedź. _
_ _
_ _
_ _