Mniej klientów, więcej oszustów
Czasy się zmieniły – mówią zgodnie polscy fryzjerzy
31.12.2013 | aktual.: 31.12.2013 12:23
*Czasy się zmieniły – mówią zgodnie polscy fryzjerzy. Już nie ma przedsylwestrowego szału na modną fryzurę, ani wielkich kolejek do salonu. Czemu? *
Jeszcze kilka lat temu sylwester był dla niektórych jedyną albo jedną z niewielu imprez, którą spędzało się poza domem. Dlatego też panie przygotowywały się na taki bal już miesiąc wcześniej – szykując kreacje i przede wszystkim udając się do fryzjera. Dziś sylwestrowe fryzury nie mają takiego popytu, bo zamiast na wielkiej zabawie, większość z nas przywita nowy rok w domu lub u znajomych.
– Jestem fryzjerką od 16 lat i z roku na rok widzę, jak bardzo ubywa nam w grudniu klientów. Kiedyś, aby dostać się na wizytę przed sylwestrem trzeba było zapisać się przynajmniej miesiąc wcześniej, teraz wystarczy i dwa dni przed Nowym Rokiem – mówi Dominika Ślusarczyk, fryzjerka jednego z poznańskich salonów.
Obecnie przed sylwestrem w zakładzie fryzjerskim można częściej spotkać panów niż panie. - To też jest ciekawa tendencja. Kiedyś mężczyzna w salonie był rzadkością, teraz panowie zaczęli o siebie dbać i właśnie przed sylwestrem chętnie do nas zaglądają. Strzyżenie jest zazwyczaj mało czasochłonne, a kilka ruchów już nadaje fryzurze inny wygląd – podkreśla pani Dominika.
A jak nie panowie to zazwyczaj panie 40+, czyli te, które wciąż traktują sylwestra jako wyjątkową okazję. - Moja córka chodzi na imprezy prawie w każdy weekend, więc dla niej taki sylwester to nic szczególnego. Może ubierze sukienkę albo rozpuści włosy, ja z kolei mam znajomą fryzjerkę, do której chodzę raz na jakiś czas, zawsze w grudniu przed świętami, bo wtedy moją nową fryzurę mogę zaprezentować rodzinie i - tydzień później - znajomym - tłumaczy Ewa Kalinowska z Gdańska.
Sylwester – jak to sylwester – wypada w grudniu, kiedy pogoda niekoniecznie sprzyja włosom. Śnieg i wiatr w mgnieniu oka mogą rozwalić nawet najlepiej upiętą fryzurę, a jeśli ktoś planuje zabawę na świeżym powietrzu – to po co robić fryzurę, którą i tak schowamy pod czapką. - Mało który zakład w Gdyni ma teraz dużo pracy. Większość mieszkańców wybiera się bowiem na Sylwestra z Polsatem, na taką plenerową imprezę ubiera się ciepły płaszcz, czapkę, szalik i rękawiczki. Nikt nie myśli o strojeniu – podkreśla pani Ewa, właścicielka salonu fryzjersko-kosmetycznego w Gdyni.
Nie znaczy to jednak, że zakłady fryzjerskie świecą pustkami. Wręcz przeciwnie - zawsze są pełne. - Teraz wizyta u fryzjera nie jest już żadnym novum, klienci przychodzą do nas regularnie – ale dlatego, że podrosły im włosy, a nie dlatego, że jest jakaś specjalna okazja - mówi Karolina Zawadzka z gdańskiego salonu Trendy Hair Fashion. Takie ekskluzywne sieciówki, jak właśnie Trendy, L'Or czy Jean Louis David mają ręce pełne roboty – nieważne czy to w grudniu, marcu czy w lipcu. Klienci wiedzą, że w ich salonach mogą liczyć na profesjonalną usługę, gdzie w odróżnieniu od anonimowych zakładów czy "fryzjerów" internetowych – strzygą ich fryzjerzy z certyfikatami.
Uważaj na oszustów!
"Nie zdążyłaś zapisać się do fryzjera, a może przeraziły cię ceny usług w zakładach fryzjerskich? Wystarczy zadzwonić i umówić się na wizytę. Strzyżenie tylko 60 zł (dojazd gratis)" albo ”Witam drogie Panie. Zbieram zamówienia na upięcia sylwestrowe – ceny są bardzo atrakcyjne! Dojazd na terenie miasta”. Takie ogłoszenia można znaleźć w Internecie bardzo łatwo. Równie łatwo można zostać oszukanym, bo choć wiele takich ofert jest prawdziwych, to znajdzie się też sporo, które są zwykłą próbą wyłudzenia od klienta pieniędzy.
Profesjonalny fryzjer powinien mieć ze sobą przyrządy, niezbędne do stworzenia jakiejkolwiek fryzury. Nie wystarczy grzebień i nożyczki. Naszą uwagę powinny zwrócić także kosmetyki, jakich dana osoba używa do pielęgnacji włosów. Jeżeli będą to produkty z najniższej półki albo podróbki znanych marek, nie warto jej ufać. Działa to też w drugą stronę – tacy samozwańczy fryzjerzy często wlewają do opakowań po drogich szamponach i odżywkach zupełnie inne produkty. Warto więc spojrzeć czy są one już otwarte, a jeżeli tak zapytać czy ponosi się dodatkowe koszty za użycie szamponu. Gdy „fryzjer” odpowie „tak” można poprosić go, aby skorzystał z waszego. Każdy ma przecież w domu szampon.
Przed wizytą możemy zapytać się także o certyfikaty i dyplomy. Każdy zaufany fryzjer powinien ukończyć choć jeden kurs przygotowujący do zawodu. Należy również przejrzeć ofertę cenową innych zakładów i zorientować się, ile zapłacimy za farbowanie, ile za strzyżenie. Niektóre mogą być bardzo wygórowane.
Dla wielu klientów – przynajmniej za pierwszym razem – taki dyplom daje poczucie bezpieczeństwa, że trafili w dobre ręce. Niestety wciąż wzrastająca liczna oszustów sprawia, że niektórzy unikają wizyty w salonie częściej niż u dentysty. – Takie osoby zaniżają poziom fryzjerstwa, niestety – jak w każdym zawodzie – trudno z nimi walczyć – przyznaje pani Karolina Zawadzka.
Oszustwa cenowe zdarzają się niestety także w normalnych zakładach fryzjerskich. Salony podwyższają ceny w sylwestra nie informując o tym klienta albo nie uwzględniają tego dnia zniżek studenckich. Nie zdarza się to raczej w profesjonalnych zakładach, bo tam stawia się na stałych klientów. Mowa o zakładach, gdzie np. przed sylwestrem są jeszcze wolne terminy. Pracownicy widząc nową twarz liczą na jednorazowy zarobek, nie interesuje ich, czy osoba ta wróci do salonu czy nie, bo jak nie to znajdzie się kolejny „przypadkowy” klient. Czasem fryzjer może zażądać sobie także dodatkowej opłaty za użycie jakiegoś produkty czy nawet za utrudnioną pracę spowodowaną „trudną strukturą włosów”. Profesjonalny fryzjer – nieważne czy włosy są cienkie, grube, kręcone czy proste – jest w stanie stworzyć fryzurę, jakiej zażyczy sobie klient. Jeżeli uzna, że nie pasuje ona do rysów twarzy czy naszej sylwetki, może co najwyżej odradzić nam takiego pomysłu. A pomysły są różne!
Kwiatki, motylki i tęcza
– Rzadko kiedy trafiam na odważnych klientów, zazwyczaj sama namawiam ich do bardziej ekstrawaganckiej fryzury. Jednej wizyty nigdy nie zapomnę. To było chyba właśnie przed sylwestrem lub jakąś imprezą karnawałową. Jedna z pań poprosiła mnie, abym upięła jej włosy w kilkanaście kwiatów róży, a do środka powkładała sztuczne motylki, które zresztą przyniosła ze sobą – wspomina Dominika Ślusarczyk. – Upięcie nie było może wielce skomplikowane, może trochę czasochłonne, ale przede wszystkim nie było ani ładne ani modne. Klientka tłumaczyła się, że impreza, na którą się wybiera odbędzie się pod hasłem „latające stwory”.
Podobnie jest z kolorem włosów. Przeważa blond i brąz, niektórym przefarbowanie się „na rudy” wydaje się już sporą odwagą. Nie brakuje jednak takich, którzy preferują czerwienie, zielenie i pomarańcze. – Tacy klienci przychodzą do mnie, ale dopiero po fakcie – tzn. farbują się zazwyczaj sami, a jak stwierdzą, że znudził im się nowy kolor proszą o przefarbowanie włosów na nieco bardziej naturalny, zazwyczaj po indywidualnych, domowych próbach – śmieje się pani Dominika.
Odważnie bywa też na sylwestra, ale tu przeważa elegancka odwaga. Nowy rok to czas zmian, postanowień i nowych celów. Panie często właśnie wtedy decydują się na „ostre cięcie” i pozbywają się nawet 2/3 włosów. To – jak podkreślają – daje im odwagę w podejmowaniu trudnych życiowych decyzji.
Dyplom to podstawa
Według raportu wynagrodzenia.pl przeciętny fryzjer zarabia 1614 zł. brutto. Po odliczeniu składek na ZUS, NFZ i podatku daje to pensję netto w wysokości ok. 1200 zł. 25 proc. zarabia jeszcze mniej – ok. 1500 zł brutto. Są też tacy (także 25 proc.), którzy zarabiają „na rękę” powyżej 2 tys. zł. Może to dziwić o tyle, że jedna wizyta u fryzjera – przykładowo z cięciem i farbowaniem – to grubo powyżej 200 zł. Takich wizyt można mieć dziennie koło czterech – po dwie godziny na jedną osobę. Większość z tych pieniędzy trafia jednak do właścicieli zakładów, a nie fryzjerów. Napiwki też są raczej marne. – Czasem zdarza się, że jakiemuś klientowi tak spodoba się fryzura, że dostajemy od niego kilka złotych więcej, zazwyczaj są to jednak sporadyczne odruchy, bo większość osób uważa taką wizytę, jako zwykłą usługę – mówi Piotr Konderak z salonu Jacques Andre.
Nie dziwi więc, że obecnie większość fryzjerów pracuje na dwie zmiany albo przyjmuje klientów w domu. Strzyżenie cioć i wujków – choć „po kosztach” – pozwala na utrzymanie się w zawodzie. – Aby liczyć się na rynku trzeba się doskonalić, nie wystarczy już zwykły dyplom ukończenia kursu fryzjerskiego, teraz wymaga się, aby takich dyplomów było kilka – dodaje pan Piotr. – Choć ja podkreślam, że dobrego fryzjera poznaje się po cięciu, a nie kartce papieru.
AB,MA,WP.PL