Kurort zatłoczony, hotelarze załamani. "Niewiele z tego wynika"
Krynica-Zdrój to jeden z najbardziej znanych kurortów w Polsce. Jak wiele miejscowości wypoczynkowych w lipcu przeżywała jednak potężny kryzys. Branża turystyczna twierdzi, że tak małej liczby gości nie było od pandemii. Osoby, które przyjeżdżają, nie wydają natomiast w mieście pieniędzy.
"To najgorszy lipiec od czasów pandemii ze względu na pogodę, która nas nie rozpieszczała. Ze skrajności w skrajność, bo były bardzo chłodne, deszczowe dni, a na drugi dzień potrafiło być ponad 30 stopni" - powiedział w rozmowie z Gazetą Krakowską Daniel Lisak z Krynickiej Organizacji Turystycznej.
Ekspert zauważył, że osoby planujące dłuższy wypoczynek nie chcą ryzykować. Największą grupą odwiedzających stały się osoby zamieszkujące okolice, które przyjeżdżają na jednodniowe wycieczki. Decyzję podejmują często w ostatniej chwili, a zachętę stanowią na przykład darmowe imprezy miejskie, które odbywają się w Krynicy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dzieci oszalały na punkcie tego napoju. O co chodzi z Wojankiem?
"Generalnie generują ten ruch na zasadzie, że mamy zatłoczoną Krynicę, ale finansowo dla branży turystycznej niewiele z tego wynika" - dodał Daniel Lisak.
Pustki w Krynicy
Z danych branżowych wynika, że w tygodniu obłożenie noclegów w Krynicy utrzymywało się w lipcu na poziomie zaledwie 45 proc. Weekendowe zainteresowanie było nieco wyższe, ale wciąż dalekie od wyników sprzed kilku lat.
Hotele i pensjonaty próbują ratować sytuację promocjami i obniżkami cen. Nocleg z wyżywieniem można znaleźć już za 150 zł, a samą noc za 100 zł. Niestety, nawet to nie wystarcza, by przyciągnąć turystów.
"Jeszcze rok temu o tej porze nie było gdzie palca wcisnąć, a dziś? Pokoje stoją puste, telefony milczą. Czuję się, jakby ktoś nagle zakręcił kurek z turystami" - narzekał w rozmowie z zakopane.wyborcza.pl pan Wojciech, właściciel jednego z pensjonatów w rejonie osiedla Czarny Potok.