Nie chcą sprzedawać leków antykoncepcyjnych
Aptekarze katoliccy dążą do zmian w prawie, które umożliwiałyby im odmowę sprzedaży leków antykoncepcyjnych, bo kłóci się to z ich sumieniem
05.12.2011 | aktual.: 05.12.2011 12:16
Projekt zmian w ustawie Prawo Farmaceutyczne przygotowało Stowarzyszenie Farmaceutów Katolickich Polski. W proponowanych zmianach nie ma mowy o środkach antykoncepcyjnych, ale o możliwości niewykonania pewnych czynności zawodowych ze względu na konflikt sumienia – to tzw. klauzula sumienia. Autorzy projektu wzorują się na podobnym zapisie, który obowiązuje lekarzy, a dotyczy aborcji.
- Mimo ogólnego sformułowania chodzi głównie o antykoncepcję doraźną mogącą działać po zapłodnieniu, tzw. „pigułki po”, wkładki domaciczne, spirale, ale też klasyczną antykoncepcję - tłumaczy Małgorzata Prusak, przewodnicząca gdańskiego koła SFKP.
Prusak zaznacza, że nie chodzi tylko o zmianę ustawy, ale również o przyzwolenie społeczne na to, by poglądy i zasady katolików, którzy wykonują zawód farmaceuty były szanowane.
- To temat trudny i bardzo osobisty, a my nie chcemy oceniać osób, które stosują te środki, ani uniemożliwiać im ich zdobycia, ale chcemy mieć prawo postępować w zgodzie z naszym światopoglądem - tłumaczy przewodnicząca. - Nie chcemy też tego prawa narzucać innym farmaceutom, byłoby ono dobrowolne, tak jak jest w przypadku innych zawodów medycznych.
SFKP w swoich dążeniach powołuje się na konstytucyjne prawo każdego obywatela, również farmaceuty, do wolności sumienia. Kodeks etyczny aptekarza mówi z kolei, że farmaceuta musi posiadać wolność postępowania zgodnego ze swoim sumieniem, a także, że czynność zawodowa aptekarza nie może być świadomym działaniem na szkodę zdrowia ludzkiego. Kodeks nie jest jednak obowiązującym przepisem prawnym.
Niektórzy farmaceuci katoliccy powołują się też na rezolucję nr 1763 Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy z 7 października 2010, która wzywa państwa należące do Rady Europy do zagwarantowania prawa do działania w zgodzie z własnym sumieniem w trakcie realizowania świadczeń zdrowotnych w szczególności w odniesieniu do eutanazji, przerwania ciąży, innych działań powodujących śmierć zarodka ludzkiego. Rezolucje europejskie nie mają jednak wiążącej mocy prawnej w krajach członkowskich, a mogą jedynie stanowić inspirację dla krajowych prawodawców.
Na podstawie tych przepisów niektóre apteki odmawiają sprzedaży środków antykoncepcyjnych, co budzi sprzeciw również tych, którzy pozytywnie odnoszą się do pomysłu wprowadzenia klauzuli sumienia dla aptekarzy. Prawo Farmaceutyczne (Art. 95 i 96) mówi m.in.: „Jeżeli w aptece ogólnodostępnej brak poszukiwanego produktu leczniczego, w tym również leku recepturowego, aptekarz powinien zapewnić jego nabycie w tej aptece w terminie uzgodnionym z pacjentem.”
Dla wiceprezesa rady Śląskiej Izby Aptekarskiej – dr n. farm. Stanisława Piechuli sprawa jest prosta i postępowanie aptekarzy zgodnie ze swoim sumieniem wcale nie wymaga zmian w prawie. Jeśli brak środków antykoncepcyjnych, apteka musi je sprowadzić, jeśli są, musi je sprzedać.
- Trzeba tu koniecznie rozróżnić dwie sprawy – obowiązki apteki i farmaceuty. W każdym mieście jest po kilka aptek, w których pracuje po kilku farmaceutów. Nawet jeśli trafi się osoba, która wg swojego sumienia nie będzie chciała sprzedać środków antykoncepcyjnych, nie musi tego robić, bo znajdzie się inna, która zrealizuje receptę. Dopiero, gdy nie znajdzie się inny aptekarz czy apteka, gdzie pacjent dostanie leki antykoncepcyjne, będzie to naruszenie Prawa Farmaceutycznego - uważa dr Piechula.
Dla SFKP interpretacja tych przepisów nie jest już taka jasna, gdy bowiem przyjrzeć się definicji produktu leczniczego ma on zapobiegać chorobom lub je leczyć albo służyć postawieniu diagnozy, przywróceniu, poprawieniu lub modyfikacji fizjologicznych funkcji organizmu.
- Przykład „pigułki po” pokazuje, że niektóre „produkty lecznicze” mogą nie służyć ochronie życia i zdrowia, lecz modyfikować funkcje organizmu w sposób, którego nie aprobuje osoba mająca obowiązek ich wydania, między innymi mogą wpływać pośrednio na wczesny rozwój zarodka ludzkiego utrudniając lub hamując jego zagnieżdżenie w macicy, a tym samym powodując jego zniszczenie - mówi Prusak. - A ustawa nakłada na fachowy personel apteczny obowiązek wydawania wszystkich, bez wyjątku, produktów i wyrobów medycznych.
Gdyby jednak miało dojść do zmiany prawa, przeciwnicy tego pomysłu uważają, że klauzula sumienia dla farmaceutów naruszałaby prawo dostępu pacjentów do przysługujących im świadczeń medycznych. Zwłaszcza w małych miejscowościach i wsiach pacjenci byliby dyskryminowani, a ich dostęp do leków – poważnie ograniczany.
- Tam, gdzie jest jedna apteka, na ogół nie ma również poradni ginekologicznych. Jeśli ktoś chce do takiej poradni uczęszczać i tak musi jechać do większej miejscowości, a tam może od razu zrealizować receptę. Poza tym tych środków nie używa się do ratowania życia. Można kupić je następnego dnia - argumentuje Prusak. - Z drugiej strony wiele aptek z przyczyn ekonomicznych nie ma na stanie leków ratujących życie, np. insulin i tym nikt się nie martwi. Chory pacjent lub jego rodzina musi sobie w nagłej sytuacji sam jakoś poradzić.
Anna Dąbrowska