Nie kryzys psuje OFE, tylko politycy
Fundusze emerytalne w całej Europie szybko odrabiają straty spowodowane przez kryzys. - Dla emerytów niebezpieczniejsze od giełdowej bessy są pomysły polityków - ostrzegają eksperci cytowani przez "Gazetę Wyborczą".
Najwięcej w 2008 r. z powodu kryzysu stracili przyszli emeryci w Estonii - 35 proc. Niewiele lepiej było w Bułgarii i na Węgrzech - po ponad 20 proc. Na tym tle polskie OFE wypadły dobrze. Straty spowodowane przez giełdową bessę sięgnęły 14 proc. Najlepiej poradziły sobie rumuńskie fundusze emerytalne, zarobiły średnio 17,7 proc.
Zdaniem Mihai Bobocea, sekretarza generalnego Rumuńskiego Stowarzyszenia Funduszy Emerytalnych, wyniki funduszy emerytalnych mogłyby być jeszcze lepsze, gdyby nie decyzje polityków, którzy dla chwilowych korzyści budżetowych zaczęli psuć dopiero co zreformowane systemy emerytalne. Jako przykład wskazał Słowację i Węgry, które pozwoliły obywatelom na występowanie z funduszy i powrót do państwowego systemu.
W Polsce na ten sam pomysł wpadło Prawo i Sprawiedliwość. Skończyło się niczym, bo nie zgodził się na to rząd.
- I całe szczęście, bo dzisiaj te osoby darłyby włosy z głowy, widząc, o ile więcej miałyby na koncie, gdyby pozostały w funduszu - mówi Bobocea.
Więcej w dzisiejszej "Gazecie Wyborczej".