Nie tylko jajka z salmonellą. Oto skażone polskie produkty, które trafiły na europejski rynek
Holenderska agencja ds. kontroli jakości żywności poinformowała o wykryciu śladów salmonelli w jajkach pochodzących z Polski. To nie jedyny przypadek dotyczący polskich produktów w tym roku zgłoszony przez kraje Unii Europejskiej. Co jeszcze wykryto?
Eksport polskiej żywności bije rekordy. W zeszłym roku wyniósł 23,6 mld euro, dla porównania 11 lat temu tylko 5,2 mld euro. Dzieje się tak przede wszystkim dzięki wzrostowi jej sprzedaży w krajach Unii Europejskiej. Trafia tu ponad 80 proc. eksportowanej żywności z Polski. Wzrost eksportu o 1,5 proc. odnotowano również w pierwszej połowie bieżącego roku. Sprzedaży polskiej żywności nie zaszkodziły nawet informacje dotyczące różnych niebezpieczeństw, które pojawiają się na portalu RASFF. To właśnie za pośrednictwem tego systemu wczesnego ostrzegania o niebezpiecznej żywności i paszach, państwa należące do wspólnego rynku informują się wzajemnie o zagrożeniach, również tych dotyczących żywności z Polski.
W środę holenderska agencja ds. kontroli jakości żywności poinformowała o wykryciu śladów salmonelli w polskich jajkach oraz produktach, które je zawierają.
W tym roku to kolejny przypadek, kiedy niebezpieczna żywność z Polski pojawiła się na europejskim rynku. Jakie to produkty i w czym tkwiło niebezpieczeństwo? O tym na kolejnych slajdach.
Problem skażonych salmonellą produktów nie dotyczy tylko jajek. Wykrywa się ją przede wszystkim w mięsach. W tym roku Łotwa, Dania i Czechy zgłosiły do RASFF ślady salmonelli znalezione w eksportowanych z Polski nóżkach kurczaków. Dodatkowo czeskie służby sanitarne wykryły bakterię w mielonym mięsie indyka. Z kolei w białym mięsie kurczaka znaleźli ją Francuzi, w mrożonych kurczakach - Maltańczycy, a w wołowinie pokrojonej w kostkę - Szwedzi.
Salmonellę wykryto też w przetworzonym białku zwierzęcym dla kotów (Włochy), w glutenie kukurydzianym (Finlandia), w przekąskach dla psów (Austria) i w gryzakach dla zwierząt domowych (Niemcy).
Salmonella nie jest jedyną bakterią, która znalazła się w niektórych eksportowanych w tym roku polskich produktach. O skażeniu polskiej żywności przez bakterie Listeria monocytogenes (badania wskazują, że może wywołać zapalenie opon mózgowych) informowały już w tym roku takie kraje jak Francja, Niemcy, Czechy i Włochy. Groźne bakterie znajdowały się w takich produktach jak: smalec ze smażoną cebulką, wędzony łosoś i filety śledziowe.
Ślady Campylobacter jejuni zgłosiła natomiast Dania. Bakterię, która powszechnie występuje w odchodach zwierząt, znaleziono w nóżkach kurczaka.
We wrześniu telewizja SVT poinformowała, że szwedzka sieć supermarketów wycofała ze sprzedaży 19 ton polskich jabłek. Powodem była nadmierna ilość pestycydów. Badanie przeprowadzone przez szwedzką Narodową Agencję Żywności wykazało, że w kilogramie jabłek było 0,08 miligrama chloropiryfosu, przy dopuszczalnym maksymalnym limicie 0,01 miligrama. Jeszcze większą ilość chloropiryfosu wykryto w czerwcu w Bułgarii w polskich mrożonych brokułach - aż 0,258 miligrama.
W tym roku powiadomienia dotyczące pestycydów znalezionych na polskiej żywności dotyczyły też obecności niedozwolonej substancji propargite w polskich jabłkach. Ten pestycyd wykryły Litwa i Norwegia. Z kolei Austria alarmowała ws. środków owadobójczych zawierających flonikamid na polskich pomidorach. Natomiast Wielka Brytania ostrzegała o znalezionym w zielonych papryczkach regulatorze wzrostu i rozwoju roślin etefonie w ilości znacznie przekraczającej normy.
Niedopałek papierosa w chlebie, robak w płatkach, szkło w jogurcie - to tylko niektóre przykłady zgłaszane do polskiego sanepidu.
Irlandia zgłosiła w tym roku znalezioną w mrożonych burgerach gumową uszczelkę. Rumunia alarmowała o plastikowym elemencie w polskiej czekoladzie. Podobny problem zgłaszała też Francja. O znalezionym metalowym fragmencie ostrzegała natomiast Dania - znaleziono go w kiełbasie, oraz Grecja - w croissancie z nadzieniem czekoladowym. Ten ostatni kraj w maju powiadomił też o znalezieniu czarnego martwego chrząszcza w słoiku z polską grochówką.
W eksportowanej polskiej żywności znajdowano też alergeny. O śladowych ilościach soi w kiełbasie informowali Czesi, w mrożonych piersiach z kurczaka - Holendrzy, a w pasztecie z gęsi - Słowacy.
Wysoką zawartość nasion ambrozji w mieszankach paszowych zgłosiła natomiast Holandia.