Nie tylko Warszawa

Mieszkańcy dużych aglomeracji mają większe szanse na dobrą pracę. To truizm, z którym nie sposób dyskutować. Dość spojrzeć na dane Głównego Urzędu Statystycznego.

Obraz
Źródło zdjęć: © sxc.hu

*Mieszkańcy dużych aglomeracji mają większe szanse na dobrą pracę. To truizm, z którym nie sposób dyskutować. Dość spojrzeć na dane Głównego Urzędu Statystycznego. W I kwartale 2010 roku w największych ośrodkach Polski wskaźnik bezrobocia wynosił zaledwie 6,4%. W miastach od 20 do 49 tys. było to 12%, a tych poniżej 10 tys. mieszkańców – aż 14,6%. *

Gabriela Jabłońska, analityk z Sedlak & Sedlak potwierdza, że duże miasta wciąż pozostają centrum biznesu. Lokuje się w nich najwięcej firm, dających zatrudnienie mieszkańcom.

- Warto jednak zauważyć, że w ostatnich latach, szczególnie tych dobrych koniunkturalnie 2006-2008, przedsiębiorcy zaczęli dostrzegać potencjał mniejszych, kilkudziesięciotysięcznych miasteczek. Na „prowincji” swojej szansy szukają głównie firmy z branży handlowej, budowlanej, finansowej czy telekomunikacyjnej – mówi Jabłońska.

Za przykład może posłużyć sieć supermarketów Tesco. Pierwsze sklepy tej sieci w mniejszych ośrodkach zaczęły powstawać około 2005 roku.

Jak informuje Michał Sikora z biura prasowego Tesco Polska, obecnie ponad 70% wszystkich sklepów Tesco to mniejsze placówki, o powierzchni sprzedaży do 1000 m kw. Duża ich część zlokalizowana jest w niewielkich ośrodkach, takich jak 5-tysięczny Zabierzów pod Krakowem czy niewiele większy Radziejów w województwie kujawsko-pomorskim.

Oddziały w mniejszych miastach (do 50 tys. mieszkańców) otwiera sieć Empik To, czy w małym mieście mieszkańcy mają szansę zrobienia kariery, zależy od wielu czynników. Najważniejsze to: obecność dużego zakładu pracy lub skupisko kilku mniejszych, bliska odległość metropolii, przygraniczna lokalizacja czy warunki do rozwoju turystyki.

Oddziały w mniejszych miastach (do 50 tys. mieszkańców) otwierają też banki. Na przykład ING Bank Śląski w lutym 2010 roku bank otworzył swój oddział w Trzebini (ok. 20 tys. mieszkańców). W latach 2007-2008 takich inwestycji było ok. 40. Warto tutaj wymienić chociażby Ostrołękę, Polkowice, Jarocin, Skarżysko-Kamienna, Kwidzyn czy Ząbki.

Posadę stosunkowo łatwo zdobyć również w tych mniejszych ośrodkach, które określane są jako miasta - firmy. Ich rynek pracy jest oparty na działalności jednego dużego producenta i jego podwykonawców. Tak jest m.in. w 65- tysięcznej Stalowej Woli. Największym pracodawcą jest tam Huta Stalowa Wola. Zakład ten, w wyniku przeprowadzonej w latach 90. XX wieku restrukturyzacji, stał się największym rodzimym producentem maszyn budowlanych. W czerwcu 2010 roku zatrudniał ponad 2 tys. pracowników. Co druga rodzina w tej miejscowości związana jest zawodowo z tym przedsiębiorstwem. Szczęśliwcami są także osoby mieszkające w pobliżu Specjalnej Strefy Ekonomicznej (SSE). Mogą oni wybierać wśród wielu różnych pracodawców, których inwestycje są skumulowane na relatywnie małym obszarze. Przykładem miasta – SSE jest Kamienna Góra – niewielka (20 tys. mieszkańców) miejscowość w województwie dolnośląskim.

– W powiecie kamiennogórskim od 1997 roku funkcjonuje Specjalna Strefa Ekonomiczna Małej Przedsiębiorczości. Na jej terenie siedzibę mają przedsiębiorstwa z branży meblarskiej, motoryzacyjnej, metalurgicznej oraz włókienniczej – opowiada Mieczysław Mańkiewicz, kierownik Powiatowego Urzędu Pracy w Kamiennej Górze.

Do największych pracodawców, stymulujących rozwój lokalnego rynku pracy należy zaliczyć m.in. producenta mebli Bo-Wa-De-2, producenta części samochodowych Autocam Poland oraz producenta podzespołów, konstrukcji metalowych Dofama Thies.

Duże możliwości zarobkowania dają miejscowości turystyczne. Poza tradycyjnymi branżami, jak handel, budownictwo, opieka zdrowotna, w nadmorskich i górskich kurortach nietrudno o pracę w gastronomii czy hotelarstwie.

- Od czerwca do września pracuję jako kucharka w pensjonacie w Darłówku. Poza tym wynajmuję wczasowiczom dwa pokoje w swym domu. Tych kilka miesięcy pozwala mi przeżyć pozostałą część roku – mówi Gabriela Zieman z Darłowa.

Najczęściej mieszkańcy przeistaczają własne gospodarstwa w prywatne centra agroturystyczne. Na przykład w Kołobrzegu (45. tys. mieszkańców) w 2009 roku odnotowano ponad 9,2 tys. firm. Najliczniej reprezentowane sektory to handel (27%), hotelarstwo i gastronomia (16%), a także obsługa rynku nieruchomości (8%).

W kurortach typu Ustka, Łeba, Darłówek łatwo zarobić, ale głównie w sezonie. Są jednak miejscowości o podobnych walorach ekologicznych, turystycznych, krajobrazowych, które pozwalają na całoroczny zarobek. To miasteczka uzdrowiskowe, takie jak prawie 11-tysięczny Ciechocinek w powiecie aleksandrowskim. Jego mieszkańcy prowadzą pensjonaty, hotele, sanatoria uzdrowiskowe.

– Wiele ofert pracy dotyczy takich zawodów jak fizjoterapeuta, zabiegowy, pomoc kuchenna czy kelner – wymienia Tomasz Pietras, zastępca dyrektora Powiatowego Urzędu Pracy w Aleksandrowie Kujawskim.

Inny typ miejscowości z dobrym rynkiem zatrudnienia są miasta przygraniczne, takie jak Przemyśl, Chełm czy Słubice. Ich położenie wpływa w znaczący sposób na lokalną gospodarkę. Do najlepiej rozwiniętych branż należą handel, budownictwo oraz transport. Mieszkańcy terenów przygranicznych mają możliwość uczestniczenia w międzynarodowym rynku pracy bez konieczności opuszczania kraju na stałe. Jak pisze Małgorzata Borowska, trenerka umiejętności społecznych, „w lewej kieszeni noszą euro, w prawej złotówki”.

- Położenie przygraniczne to z drugiej strony liczne pokusy takie jak przemyt towarów czy nielegalny przewóz osób. Sąsiadujące z niemieckim Frankfurtem Słubice, jak niemal każde miasto przygraniczne, boryka się z przygraniczną szarą strefą – zauważa Gabriela Jabłońska.

Rzeczywiście, aby pracować i zarabiać, nie trzeba przeprowadzać się do dużej metropolii. Szansę zrobienia kariery w mniejszym mieście mają jednak głównie osoby z wykształceniem średnim i zawodowym. Dla absolwentów szkół wyższych, chcących w pełni wykorzystywać swoje kwalifikacje, małomiasteczkowy rynek pracy nie oferuje tak szerokiego wachlarza możliwości. Ludziom tym, o ile nie chcą wyrzec się swych ambicji, pisana jest raczej Warszawa, Gdynia czy Łódź.

Mirosław Sikorski

Tekst opracowany na podstawie analizy portalu Rynekpracy.pl

Wybrane dla Ciebie

Brytyjczycy kupili polski browar, ale piwa nie chcą. Oto co produkują
Brytyjczycy kupili polski browar, ale piwa nie chcą. Oto co produkują
Wzbudzili kontrowersje. Teraz zamykają lokale. "Zbyt odważny"
Wzbudzili kontrowersje. Teraz zamykają lokale. "Zbyt odważny"
Zostawili go z problemem na 36 tys. zł. Poszkodowanych może być więcej
Zostawili go z problemem na 36 tys. zł. Poszkodowanych może być więcej
Nowy system na parkingach Biedronki. Sieć wyjaśnia, na czym polega
Nowy system na parkingach Biedronki. Sieć wyjaśnia, na czym polega
Zbliża się masowa wycinka. Coraz bliżej kontrowersyjnej inwestycji
Zbliża się masowa wycinka. Coraz bliżej kontrowersyjnej inwestycji
Sensacja wśród turystów. W Tatrach mają nosić swoje odchody w workach
Sensacja wśród turystów. W Tatrach mają nosić swoje odchody w workach
Czeczeni mieli zastraszać kupców. Prokuratura chciała umorzenia sprawy
Czeczeni mieli zastraszać kupców. Prokuratura chciała umorzenia sprawy
Polacy kochają jej smak. Ulubiona ryba może zniknąć ze sklepów
Polacy kochają jej smak. Ulubiona ryba może zniknąć ze sklepów
Sprawdzili kilkanaście piekarników. Oto wyniki kontroli
Sprawdzili kilkanaście piekarników. Oto wyniki kontroli
Praca dla Polaków w Niemczech. Oto ile płacą za robotę przy bydle
Praca dla Polaków w Niemczech. Oto ile płacą za robotę przy bydle
Klienci rzucili się po nową kolekcję. Tłumy w Ikei. Sieć zabiera głos
Klienci rzucili się po nową kolekcję. Tłumy w Ikei. Sieć zabiera głos
Praca w Krakowie. Płacą nawet 20 tys.zł kierowcy
Praca w Krakowie. Płacą nawet 20 tys.zł kierowcy