Niebezpieczne zbliżenie
Choć przyspieszają płacenie w sklepie, to na szwank wystawiają bezpieczeństwo naszych pieniędzy. Banki część transakcji przeprowadzanych bezstykowo zatwierdzają offline, nie sprawdzając, czy na koncie są środki albo czy karta nie została zastrzeżona.
19.03.2013 | aktual.: 01.08.2013 08:14
Według danych NBP w obiegu jest obecnie 33,3 mln kart. Aż 15,1 mln z nich to zbliżeniówki. Banki masowo wymieniają karty swoim klientom na paywave'y i paypassy, ale żaden nie pyta, czy z takiego udogodnienia klient chce skorzystać. Jednocześnie nie ma żadnej możliwości wyłączenia opcji płatności bezdotykowych.
Jak podkreśla ekspert dr Jakub Górka z Wydziału Zarządzania UW, Polska jest w czołówce państw wprowadzających technologię zbliżeniową na świecie. Jednocześnie jest liderem pod względem liczby transakcji zawieranych takimi kartami. Konkurować na tym polu mogą z nami tylko Brytyjczycy i Turcy.
Choć zbliżeniówki miały być bezpieczne, to są przypadki okradania klientów na kwoty sięgające nawet kilku tysięcy złotych. Bo choć nałożymy na nią limit dzienny transakcji, a nawet ją zastrzeżemy, to dalej można nią płacić. I to bez potrzeby wpisywania kodu PIN. Winne temu są banki i organizacje płatnicze, które chcąc przyspieszyć proces akceptacji, zezwalają na zatwierdzanie transakcji offline. Oznacza to, że przy płaceniu sklep nie łączy się z bankiem, a to - jak się okazuje - doskonała okazja dla złodzieja.