NIK alarmuje: nie zdążymy na Euro 2012

Euro 2012 organizuje w Polsce 30 kierowników i tylko 40 podległych im pracowników, większość infrastruktury kolejowej i drogowej powstanie długo po mistrzostwach, a na dwa lata przed pierwszym gwizdkiem ciągle brak planu przygotowań - to podstawowe zarzuty stawiane w raporcie NIK dotyczącym Mistrzostwach Europy w piłce nożnej.

Budowa Stadionu Narodowego w Warszawie, sierpień 2010.
Narodowe Centrum Sportu

Przy organizacji Euro 2012 pracuje 30 kierowników, którym podlega 40 szeregowych pracowników, większość infrastruktury kolejowej i drogowej powstanie długo po mistrzostwach, a na dwa lata przed pierwszym gwizdkiem ciągle nie ma szczegółowego harmonogramu prac - to podstawowe zarzuty stawiane w raporcie NIK oceniającym polskie przygotowania do Mistrzostw Europy w piłce nożnej.

Najwyższa Izba Kontroli sprawdziła, jak idą przygotowania w ministerstwach, miastach-gospodarzach czy spółce PL.2012. W sumie inspektorzy sprawdzili 29 instytucji.
"Wyniki kontroli są niepokojące. W procesie przygotowań stwierdzono nieprawidłowości, które mogą istotnie zakłócić organizację Euro 2012 w naszym kraju" - czytamy na stronie internetowej NIK.

Najwięcej zastrzeżeń jest do budowy infrastruktury kolejowej i drogowej. W raporcie zwrócono uwagę, że kluczowe dla organizacji mistrzostw drogi zostaną oddane dopiero po zakończeniu imprezy.
"Aż 52 zadania inwestycyjne ze 127 skontrolowanych (41 proc.) nie są realizowane zgodnie z przyjętym w 2009 r. harmonogramem. W konsekwencji termin oddania do użytku 36 przedsięwzięć (28 proc.) już w tej chwili przeniesiono na okres po rozpoczęciu mistrzostw" - można przeczytać na stronie internetowej.
NIK cały czas apeluje o sporządzenie szczegółowego planu przygotowań. Ministerstwo Sportu i Turystyki broni się mówiąc, że takich dokumentów powstało już co najmniej kilka, m.in. wykaz inwestycji na Euro 2012 czy Master Plan spółki PL.2012.

Tej ostatniej NIK zarzuca przerost formy nad treścią.
"Na 71 pracowników spółki (stan z listopada 2009 r.) aż 30 zaliczało się do kadry kierowniczej. W przybliżeniu więc jeden zarządzający nadzorował pracę jednego pracownika niższego szczebla" - można przeczytać w komentarzu do raportu.
Dokument wskazuje także na rosnące koszty pracy spółki. NIK wyliczył, że 2,7 mln zł wydano w PL.2012 w niegospodarny sposób. Pracę mogli wykonać jej pracownicy, a nie firmy zewnętrzne - sugerują kontrolujący. Spółka jednak już na początku tego roku twierdziła, że będzie chciała zmniejszyć zatrudnienie i koszty. Jej budżet na 2010 jest o kilka milionów niższy niż ubiegłoroczny.

W liczącym 170 stron dokumencie Najwyższa Izba Kontroli pozytywnie pisze jedynie o budowie stadionów. Pomimo zmiany wykonawcy prac na obiekcie we Wrocławiu, opóźnień w Warszawie i Poznaniu nikt nie wątpi, że piłkarze w czerwcu 2012 wybiegną na nowoczesne i dokończone stadiony.

Co ciekawe, w tym samym raporcie napisano„Najwyższa Izba Kontroli ocenia pozytywnie działania skontrolowanych jednostek odpowiedzialnych za przygotowanie do organizacji Euro 2012, mimo stwierdzonych nieprawidłowości”.

Publikacja dokumentu NIK opóźniła się o blisko pół roku! Pierwotnie miał się ukazać w marcu, tymczasem data jego sporządzenia to 1 lipca, na stronach NIK-u pojawił się 23 sierpnia.

KOMENTARZ AUTORA Nie ma nic bardziej nośnego w sezonie ogórkowym, niż powiedzieć w radio, pokazać w telewizji i napisać w gazecie czy portalu internetowym, że "Nie zdążymy na Euro 2012". Wszyscy będziemy mogli zrobić to co lubimy najbardziej, czyli ponarzekać jak to u nas jest źle. A przecież większość danych z raportu dotyczy w najlepszym wypadku stycznia 2010 roku, a my teraz mamy sierpień. Znam wiele opóźnionych budów dróg, ale napisanie raportu choćby 170-stronicowego z takim opóźnieniem to już mistrzostwo nie Europy, ale świata. Dziwi mnie też, że ogólna ocena naszych przygotowań to "pozytywna z nieprawidłowościami" - znajdziemy to na dziewiątej stronie dokumentu, brak jednak takiej informacji na stronie NIK. To tak jakby dziecko przyszło ze szkoły z 4-, a rodzic krzyczał na niego, że nie zda do następnej klasy. Pytanie po co?

Sebastian Ogórek / Wirtualna Polska

Wybrane dla Ciebie
To oni podbijają polski rynek pracy. Zastępują Ukraińców
To oni podbijają polski rynek pracy. Zastępują Ukraińców
To koniec rodzinnej piekarni. Działali na rynku ponad 40 lat
To koniec rodzinnej piekarni. Działali na rynku ponad 40 lat
Trwa demontaż na Mazurach. Zmiany od nowego miesiąca
Trwa demontaż na Mazurach. Zmiany od nowego miesiąca
Kasjerka ofiarą mobbingu. Jest wyrok. Biedronka ma zapłacić 30 tys. zł
Kasjerka ofiarą mobbingu. Jest wyrok. Biedronka ma zapłacić 30 tys. zł
Przekręt na sześć cyfr w fabryce mięsa. Dyrektor usłyszał wyrok
Przekręt na sześć cyfr w fabryce mięsa. Dyrektor usłyszał wyrok
216 mln zł na warzywa. Takiego importu nie było od ponad 20 lat
216 mln zł na warzywa. Takiego importu nie było od ponad 20 lat
Służby przechwyciły 12 ton tuńczyka. Oto co wykryły w transporcie
Służby przechwyciły 12 ton tuńczyka. Oto co wykryły w transporcie
To będzie gigant. L'Oréal przejmuje rywala za miliardy dolarów
To będzie gigant. L'Oréal przejmuje rywala za miliardy dolarów
Powiesili w bloku kartkę o bonie ciepłowniczym. Mieszkańcy krytykują
Powiesili w bloku kartkę o bonie ciepłowniczym. Mieszkańcy krytykują
Zakaz niektórych kotłów na Podkarpaciu. Mieszkańców czeka wymiana
Zakaz niektórych kotłów na Podkarpaciu. Mieszkańców czeka wymiana
Mogą upaść po ponad 140 latach. Boją się losu firmy Kulczyka
Mogą upaść po ponad 140 latach. Boją się losu firmy Kulczyka
Sądny dzień dla cen słodyczy. Brak odpowiedzi na najważniejsze pytanie
Sądny dzień dla cen słodyczy. Brak odpowiedzi na najważniejsze pytanie