NIK sprawdziła działania starostów dotyczące ochrony środowiska

Starostowie nie kontrolowali terenów zagrożonych osuwiskami - wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli. Kontrola Izby wykazała też, że zza biurka udzielali oni pozwoleń na wprowadzanie zanieczyszczeń do środowiska, bez wizytacji zakładów, których to dotyczyło.

Obraz
Źródło zdjęć: © Fotolia | apops

Najwyższa Izba Kontroli w opublikowanym raporcie skontrolowała wykonywanie przez starostów obowiązków wynikających z Prawa ochrony środowiska. Pozytywnie oceniła m.in. finansowanie działań dotyczących ochrony środowiska i gospodarki wodnej z opłat i kar, jakie przedsiębiorcy płacą za tzw. korzystanie ze środowiska. Izba skontrolowała pracę 28 powiatów w okresie od stycznia 2011 r. do września 2013 r. Kontrola była prowadzona od października 2013 r. do lutego br.

Kontrola wykazała jednak, że starostowie nie kontrolowali terenów zagrożonych osuwiskami, bądź tych, na których one wystąpiły. Zdaniem Izby, rejestr tych terenów prowadzony był nierzetelnie.

Na terenie 21 powiatów z 28 objętych kontrolą stwierdzono w sumie 501 osuwisk.

"Tylko jeden starosta podjął skuteczne działania w celu prowadzenia obserwacji dla części osuwisk zinwentaryzowanych na terenie jego powiatu. Kolejnych dwóch także podjęło takie działania, ale okazały się one nieskuteczne" - zaznaczono. NIK wskazała, że pozostali starostowie nie podejmowali żadnych działań w tym zakresie lub ograniczali się jedynie do wizji lokalnych wybranych osuwisk. Tylko 11 z 21 starostw, które musiały prowadzić rejestr osuwisk, faktycznie to robiło. Jednak zaledwie w trzech przypadkach takie zestawienie było zgodne z wytycznymi resortu środowiska.

Według NIK, "mimo powszechnej wiedzy o trudnościach starostów w tym zakresie", administracja rządowa nie zapewniła im skutecznej pomocy. Izba zwróciła uwagę na to, że obowiązki dotyczące gromadzenia informacji i danych niezbędnych dla minimalizacji skutków geozagrożeń przypisano zarówno nieprzygotowanym do tego starostom, jak i państwowej służbie geologicznej.

Zdaniem przedstawicieli NIK, za te działania powinna odpowiadać jedynie państwowa służba geologiczna, która - jak zaznaczył minister środowiska w informacji przekazanej NIK - ma doświadczenie, zasoby, wiedzę geologiczną oraz aparaturę umożliwiającą prowadzenie monitoringu terenów osuwisk.

Innego zdania jest resort środowiska. W oświadczeniu rzecznik ministerstwa Paweł Mikusek podkreślił, że powierzenie monitoringu państwowej służbie geologicznej, która nie jest organem administracji publicznej, "nie wydaje się rozwiązaniem prawnie uzasadnionym".

Ministerstwo podkreśliło, że dokładna obserwacja takich terenów w całej Polsce przekracza możliwości techniczne, finansowe i kadrowe Państwowego Instytutu Geologicznego, nawet gdyby cała działalność instytutu skupiła się na obserwacji osuwisk. "To jest zadanie dla lokalnej administracji samorządowej" - zaznaczono.

NIK zarzuciła też urzędnikom, że pozwolenia na wprowadzanie zanieczyszczeń do środowiska wydawali często "zza biurka", bez weryfikacji danych o instalacjach w terenie, bądź w oparciu o niekompletne wnioski. Przeciągały się też niekiedy procedury administracyjne - np. pozwolenia wysyłano dużo później, niż przewidywany termin. Rekord to 151 dni.

"W 23 z 26 starostw nie weryfikowano w terenie danych o parametrach instalacji zawartych we wnioskach, bądź też podejmowano takie działanie w niewystarczającym zakresie. (...) jedynie w przypadku 79 spraw dokonano sprawdzenia w terenie parametrów instalacji, z której emisja była przedmiotem wniosku" - napisano w raporcie.

Starostwa tłumaczyły NIK, że takie zaniedbania wynikały m.in. z braku obowiązku terenowej weryfikacji wniosków o wydanie pozwoleń oraz niewystarczającej obsady kadrowej. Izba uważa, że takie działanie było nierzetelne i mogło wpłynąć na jakość wydawanych pozwoleń na korzystanie ze środowiska.

Wybrane dla Ciebie
Król mebli z Sulęcina. To usłyszał u Romów, którym dostarczył towar
Król mebli z Sulęcina. To usłyszał u Romów, którym dostarczył towar
Szpitale przekładają zabiegi. Nie mają na nie pieniędzy
Szpitale przekładają zabiegi. Nie mają na nie pieniędzy
Kontrowersyjna branża protestuje w Warszawie. Poszło o podatki
Kontrowersyjna branża protestuje w Warszawie. Poszło o podatki
Nowy, wielki park rozrywki powstanie w Polsce. Oto lokalizacja
Nowy, wielki park rozrywki powstanie w Polsce. Oto lokalizacja
Gigant obuwniczy zwolni 900 osób. Oto szczegóły
Gigant obuwniczy zwolni 900 osób. Oto szczegóły
Doradca Nawrockiego nie płacił rolnikom. "Nie będę komentował"
Doradca Nawrockiego nie płacił rolnikom. "Nie będę komentował"
Tak zmienią się emerytury w 2026 r. Tabela brutto-netto
Tak zmienią się emerytury w 2026 r. Tabela brutto-netto
Znalazła na cmentarzu foliową torbę. Oto co było w środku
Znalazła na cmentarzu foliową torbę. Oto co było w środku
Nocna prohibicja w Warszawie. Zaskakująca reakcja sklepów
Nocna prohibicja w Warszawie. Zaskakująca reakcja sklepów
OC dla właścicieli psów. Jest pismo do MSWiA
OC dla właścicieli psów. Jest pismo do MSWiA
To będą nowe Wojanki? Napój influencera w popularnym dyskoncie
To będą nowe Wojanki? Napój influencera w popularnym dyskoncie
Przez 6 godzin kradli 42-kilogramowe kawały sera warte 100 tys. euro
Przez 6 godzin kradli 42-kilogramowe kawały sera warte 100 tys. euro