Odbicie w Moskwie - komentarz posesyjny

Czwartkowe sesje na Wall Street odbyły się w kontekście mocnego odbicia na rynku w Moskwie, zwyżek w Europie i dzień po komunikacie FOMC, który zadbał o to, by rynki nie przestraszyły się szybkiej podwyżki ceny kredytu w USA. W efekcie, DJIA zyskał ponad 400 punktów i wzrósł o 2,43 procent.

Odbicie w Moskwie - komentarz posesyjny
Źródło zdjęć: © AFP | NATALIA KOLESNIKOVA

19.12.2014 | aktual.: 19.12.2014 18:27

Niewiele mniej wzrósł S&P500, gdy Nasdaq Composite dodał do swojej wartości 2,24 procent. Dla DJIA była to najlepsza sesja od 3 lat, a dwudniową zwyżkę S&P500 określono już największą od 12 lat. Przesunięcia wyglądają imponująco, ale starczy przypomnieć, iż poprzedni tydzień był dla Wall Street najgorszy od jesieni 2011 roku, by jasne stało się, iż również częścią podniesionej zmienności, jaka pojawiła się na rynkach w ostatnim czasie.

Z punktu widzenia rynków europejskich kluczowym elementem jest właściwie podwojenie zwyżki przez Wall Street już po zamknięciu notowań na rynkach regionu. Proste spojrzenie na kontrakt na href="http://finanse.wp.pl/isin,S_P500,notowania-podsumowanie.html">S&P 500S&P 500 (Zobacz notowania indeksu ») pokazuje, iż pochodna jest teraz około 1 procent wyżej niż przed 12 godzinami. Również kontrakt na niemieckiego href="http://finanse.wp.pl/isin,FrankfurtXetraDAX,notowania-podsumowanie.html">DAX-aDAX-a (Zobacz notowania indeksu ») jest niemal 1 procent wyżej niż w czasie zamykania sesji przez indeks bazowy. Inaczej mówiąc Europa ma powody, żeby o poranku gonić za Wall Street i powielić układ sił z wczorajszej sesji, w którym kluczową częścią układu sił w skali dnia były zwyżki w pierwszych fazach sesji i pozycjonowanie się pod nastroje w USA. Nie ma wątpliwości,
GPW przypadnie tu rola obserwującego i – w najlepszym wypadku – powielającego ruchy rynków bazowych.

Problemem dzisiejszej sesji w Warszawie jest fakt rozliczania kontraktów terminowych na href="http://finanse.wp.pl/isin,PL9999999987,notowania-podsumowanie.html">WIG20WIG20 (Zobacz notowania indeksu »). Zwykle owocuje to dystansem graczy do notowań i czekaniem na większą zmienność, która ma luźny związek z układem sił na rynku. Nie bez znaczenia jest również to, iż dziś właściwie zaczyna się okres świątecznego wyciszenia, które potrwa do 7 stycznia, gdyż do końca roku odbędą się tylko 4 sesje (22, 23, 29 i 30 grudnia), a w pierwszych dniach nowego roku dwie (2 i 5 stycznia). Ledwie 6 sesji w 16 dni to układ, który z jednej strony skłania do odpoczynku od rynku, a z drugiej hamuje zapędy graczy ryzykami zderzenia się ze ruchami na świecie w ramach obserwowanego właśnie wzrostu zmienności.

Oczywiście, część graczy może liczyć na to, iż ze świata na GPW przyjdzie fala zwyżek związana z tzw. rajdem Świętego Mikołaja. Naprawdę jednak na wiarygodny handel przyjdzie poczekać do drugiego tygodnia nowego roku. Do tego czasu świat będzie miał okazję zmierzyć się nie tylko z pytaniami o stabilność ostatnich zwyżek na Wall Street i zdolność amerykańskich indeksów do uporania się z psychologicznymi barierami (18000 pkt. dla DJIA i 2100 pkt. dla S&P500), ale również czekać na kolejny raport z rynku pracy w USA, który z racji układu dni wolnych pojawi się nie w pierwszy piątek miesiąca, ale dopiero 9 stycznia. W kontekście przesuniętych danych z amerykańskiego pracy warto zatem pamiętać, iż w najbliższym czasie świat będzie handlował z przerwami i trzeba liczyć się z mniejszą aktywnością graczy oraz niską wiarygodnością przesunięć.

Osłabienie jena jest czytelnym sygnałem, iż na rynkach wrócił apetyt na ryzyko. W efekcie dobrej sesji w USA i słabości waluty tokijski Nikkei zyskał 2,4 procent i potrzymał dobrą atmosferę na rynkach z dnia wczorajszego. Do zwyżek na otwarciach szykują się również rynki europejskie i kontrakt na WIG20 może szukać wzrostu. Pochodna serii FW20Z1420 zyskuje 0,6 procent i – jak pokazuje wykres – staje do spotkania z rejonem 2350 pkt., którego pokonanie jest warunkiem zanegowania ostatniej słabości i odebrania przewagi technicznej podaży.

Europa nie robi niespodzianek i indeksy startuję w sesję goniąc za wczorajszą sesją w USA. W WIG20 widać znacznie więcej dystansu. Średnia największych spółek właściwie nie zmienia swojej wartości, a obrót jest więcej niż mizerny. Pułap 1 mln przekroczyły tylko spółki PKO i KGHM. Uwzględniając atmosferę w otoczeniu i dystans GPW trudno nie przypomnieć o rozliczeniu kontraktów i zbliżającym się świątecznym wyciszeniu, które nie sprzyjają aktywności rynku. Oczywistym musi być również pytanie o siłę GPW, która nie potrafi podłączyć się pod poprawę atmosfery na rynkach bazowych. Technicznie patrząc początek dnia w rejonie 2330 pkt. oznacza, iż popyt stale ma przed sobą zadaniem podniesienia indeksu o około 1 procent, by doszło do spotkania z oporami w rejonie 2350 pkt. Uwzględniając aktywność rynku i oczekiwanie na rozliczenie kontraktów trudno nie myśleć o scenariuszu konsolidacyjnym w rejonie 2350-2300 pkt.

Pierwsza godzina sesji skończyła się dla WIG20 dla WIG20 zejściem w rejon 2320 pkt., ale emocji w tym ruchu było, jak na lekarstwo. Około 60 mln na liczniku indeksu wskazuje, iż rynkowi brakuje aktywności. W efekcie przecena ma mniejsze znaczenie. Uwzględniając fakt, iż dzisiejsze sesje w Europie miały odbyć się wedle scenariusza poranne dostosowanie do Wall Street i czekanie na kolejny dzień w USA, rynek stracił właśnie okazję do podniesienia cen. Teraz zostało już tylko czekanie na wejście do gry Wall Street i finałową godzinę sesji, która rozliczy kontrakty, ale też podniesie zmienność.

Jeśli w pierwszej fazie sesji rynek sygnalizował dystans do wzrostów na rynkach bazowych, to znacznie trudniej przyszło ignorowanie spadków. Redukcja zwyżki przez niemieckiego DAX-a do 0,2 procent spowodowała, iż przedpołudniowa faza sesji kończy się dla WIG20 powrotem do sesyjnych minimów i faktycznym podkreśleniem uśpienia rynku w rejonie 2325 pkt. Ledwie 120 mln na liczniku indeksu sygnalizuje, iż aktywność gaśnie. W sumie rynek potrzebował około 90 minut, by podwoić obrót z pierwszych 60 minut. Przy takiej aktywności trudno liczyć na to, by gracze zdołali zapomnieć o godzinie rozliczeniu kontraktów i zdobyli się na coś więcej niż dystans do handlu przed godziną cudów. Naprawdę sesja układa się w sposób modelowy, dla najłatwiejszego do rozegrania scenariusza - oczekiwania na wejście do gry Wall Street i ostatnie 60 minut sesji.

W finale pierwszej połowy sesji WIG20 zameldował się na nowym minimum dnia, które wypadło w rejonie 2309 pkt. Zejście poprzedziły spadek indeksu poranny dołek oraz przejście rynków europejskich na czerwoną stronę. Emocji towarzyszących spadkom w otoczeniu było równie mało, jako całej pierwszej połowie. Efektem jest mniej niż 250 mln na liczniku WIG20, co oznacza, iż po 5 godzinach sesji średni obrót godzinowy nie przekracza 50 mln. Utrzymanie tak niskiego obrotu do finałowej godziny sesji nie będzie zaskoczeniem, ale też podkreśleniem faktu, iż dla WIG20 liczy się dziś fakt rozliczenia kontraktów na WIG20. Technicy stale nie mają wiele do obserwowania. Obecne poziomy pozostawiają WIG20 w rejonach, w których nie ma ważnym punktów na wykresie i rynek dobrze wpisuje się w zawieszenie związane z oczekiwaniem na nowy impuls.
Dwa dni zwyżek na Wall Street wystarczyły, by S&P500 zanegował sukcesy podaży w postaci zepchnięcia wykresu pod strefę wsparcia w rejonie 2019-2000 pkt. Pochodną mocnej kontry byków jest powrót szerokiej średniej w rejon 2060 pkt. i faktyczne, ponowne nawiązanie kontaktu z psychologiczną barierą 2100 pkt. Szczególnie dobrze wygląda rynek na wykresie tygodniowym, na którym widać porażkę podaży, która po mocnym czarnym korpusie nie potrafiła utrzymać indeksu pod psychologiczną barierą 2000 pkt. Prostą konsekwencją silnego odbudowania się rynku jest jednak nie tylko powrót nad 2000 pkt. i potwierdzenie wsparcia, ale również przywrócenie scenariusza, w którym rajd Świętego Mikołaja pozwala Wall Street zakończyć rok na maksimach.

Wall Street zaczęła dzień bez niespodzianek. Futures wskazywały, iż na starcie zmiany głównych indeksów będą minimalne i pierwszy kwadrans niewiele zmienia. Dla GPW taki układ oznacza, iż dziś w finale dnia będzie liczył się tylko i wyłącznie festiwal koszyków, który przesądzi o wyniku sesji i faktycznym zamknięciu tygodnia. Naprawdę sesja sprowadzi się do cofnięcia w pierwszej połowie dnia, konsolidacji w drugiej i godziny cudów, jak nazywa się czasami okres rozliczenia kontraktów. Jak zawsze warto mieć odrobinę dystansu do zamknięcia sesji zbudowanego przez masowy zalew zleceń powiązanych z rynkiem terminowym i już teraz spojrzeć na efekty kończącego się tygodnia. Na chwilę obecną obraz rynku nie jest zły. Po wybiciu wykresu pod wsparcie w rejonie 2300 pkt. popyt skontrował na tyle skutecznie, by na wykresie tygodniowym pojawił się nie tylko powrót nad wsparcie, ale również dynamiczny dolny cień. W klasycznym odczytaniu rynek zastawił pułapkę na podaż w ramach trendu bocznego i teraz można oczekiwać marszu
w rejon górnej granicy konsolidacji, która lokuje się na w pobliżu 2500 pkt. Niestety, rynek wchodzi w okres świąteczny, w którym czasu na handel będzie mało, a wiarygodność wymian pozostawi wiele do życzenia.

Adam Stańczak
DM BOŚ

Źródło artykułu:Dom Maklerski BOŚ
adam stańczakkomentarz giełdowygiełda
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)