Płaca maksymalna we wszystkich firmach?
Wprowadzenie limitów wynagrodzeń dla szefów firm pozwoli zatrzymać wzrost rozwarstwienia dochodów w społeczeństwie - uważają związki zawodowe. Ekonomiści odpowiadają z kolei, że takie rozwiązanie będzie nieefektywne i wręcz szkodliwe dla budżetu.
01.09.2014 | aktual.: 03.09.2014 11:20
W wielu firmach zarobki zwykłych pracowników mają się nijak do tego, co wpływa na konto ich szefów. Chociażby w sektorze bankowym, gdzie średnia pensja prezesów polskich banków sięgnęła w 2013 roku 2,9 mln zł rocznie.
Z Ogólnopolskiego Badania Wynagrodzeń wynika zaś, że przeciętne zarobki w bankowości wynoszą 3150 zł brutto miesięcznie. Roczne wynagrodzenie rekordzisty, czyli prezesa Pekao SA, otrzymującego 8,3 mln zł, stanowiło więc równowartość 224 pensji jego podwładnych.
OPZZ: płaca maksymalna powstrzyma rozwarstwienie społeczne
Tego typu dysproporcje pojawiają się w wielu firmach, co powoduje dyskusje nad wprowadzeniem maksymalnego limitu zarobków. Postulat wprowadzenia płacy maksymalnej podniósł wiosną tego roku przewodniczący Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych Jan Guz.
Jego zdaniem powinno się to przyczynić do zmniejszenia rozwarstwienia dochodów w naszym społeczeństwie, które jest jednym z najwyższych w całej Unii Europejskiej. Właśnie walka z nierównościami jest głównym argumentem zwolenników płacy maksymalnej.
– Najbogatsi Polacy zarabiają miliony i ich dochody w szybkim tempie rosną, a tymczasem odsetek biednych pracowników jest coraz wyższy – pisze Guz na swoim blogu na portalu natemat.pl.
Pomysł związkowców zakłada, by prezes czy inna osoba otrzymująca najwyższe wynagrodzenie zarabiała co najwyżej 8-krotność pensji najsłabiej opłacanego pracownika. Przy aktualnym poziomie płacy minimalnej (1680 zł brutto) szef takiej firmy mógłby zarabiać nie więcej niż 13,44 tys. zł brutto.
Ekonomiści przeciwni płacy maksymalnej
Z propozycją przewodniczącego OPZZ nie zgadzają się ekonomiści. Ich zdaniem wprowadzenie takiego rozwiązania odbije się negatywnie na budżecie państwa. Obniżą się bowiem wpływy z podatków i składek ubezpieczeniowych.
– Pomysł jest generalnie niecelowy czy wręcz szkodliwy. Już w tej chwili osoby fizyczne rozliczają się masowo poprzez umowy cywilnoprawne czy działalność gospodarczą. Powoduje to spadek wpływów z tytułu podatku dochodowego oraz składek ubezpieczeniowych – uważa Piotr Popławski, ekspert Banku BGŻ. – Wprowadzenie płacy maksymalnej tylko nasiliłoby ten proces, zwłaszcza że część pracodawców byłaby zmuszona do wprowadzenia takich rozwiązań, aby utrzymać najlepiej nagradzanych pracowników.
Zdaniem ekonomisty Banku BGŻ choćby nietypowe elementy składające się na wynagrodzenie niektórych pracowników na najwyższym szczeblu sprawią, że płaca maksymalna nie spełni swojej roli.
– Rozwiązanie wydaje się niecelowe ani na poziomie krajowym, ani na poziomie pojedynczej firmy. Duża część zarobków najlepiej zarabiających pracowników danej firmy, np. kadry menadżerskiej, i tak często pochodzi z takich źródeł jak opcje na akcje, a więc nie jest pensją – dodaje Piotr Popławski.
Niedawno nad wprowadzeniem do porządku prawnego instytucji płacy maksymalnej debatowali Szwajcarzy. Według założeń najwyższa pensja w firmie nie mogłaby przekroczyć 12-krotności najniższej. Pomysł ten jednak odrzucono w referendum.
Udział w zyskach zwiększy wydajność?
Jan Guz argumentuje także, że powiązanie pensji pracowników z zarobkami szefa pozytywnie wpłynie na tych pierwszych. Poczują oni, że w większym stopniu partycypują w zyskach firmy, co przełoży się na bardziej wydajną pracę.
– Pracownicy mieliby poczucie, że partycypują w zyskach firmy i ich zarobki są przynajmniej częściowo uzależnione od jej wyników – dodaje przewodniczący OPZZ. Innego zdania jest Piotr Popławski z Banku BGŻ, który wskazuje na ryzyko związane z takim rozwiązaniem.
– Większy udział pracowników w zyskach firm jest generalnie bardzo kontrowersyjny. Może to zachęcać pracowników do podejmowania nadmiernego ryzyka w imieniu pracodawcy. Często ten mechanizm podawany jest jako jedna z przyczyn kryzysu w USA – uważa ekspert Banku BGŻ.
Nieefektywna „kominówka”
Warto nadmienić, że w Polsce obowiązują już przepisy ograniczające wysokość wynagrodzeń. Tak zwana ustawa kominowa, dotycząca prezesów spółek państwowych, ogranicza ich uposażenie do 6-krotności średniej krajowej. Aktualny limit to ok. 23 tys. zł brutto. W wielu przypadkach ustawowe ograniczenia często nie mają jednak w rzeczywistości wpływu na wysokość prezesowskiej pensji. Za zgodą rady nadzorczej prezesi podpisują ze spółką kontrakty menadżerskie, które pozwalają im zarabiać wielokrotnie więcej, niż wynika to z przepisów.
– Wobec liberalizacji prawa pracy, w tym szerokiego dopuszczania umów cywilnoprawnych w miejsce umów o pracę, trudno mówić o skutecznych rozwiązaniach w tym zakresie – uważa Piotr Popławski, ekspert Banku BGŻ. – Trudno mi znaleźć przykład kraju, gdzie takie rozwiązanie jak płaca maksymalna skutecznie funkcjonuje w praktyce. Jednocześnie przedstawia on pożądany kierunek zmian. – Generalnie krokiem we właściwym kierunku wydaje się równe obłożenie składkami wszystkich form zatrudnienia, a więc niekaranie pracodawców zatrudniających na etacie.
KK,WP.PL